Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


sobota, 10 lutego 2024

SACRED WARRIOR - Obsessions (1991)


Moja ocena: 10/10
Czwarty album Chrześcijańskiej grupy SACRED WARRIOR powraca do estetyki, którą zdążyliśmy już poznać na pierwszej płycie zespołu, choć jest o wiele melodyjniej. Brzmienie nie jest tak ciężkie, jak w przypadku poprzedniej płyty, a utwory są bardziej chwytliwe. Tym razem zespół zaoferował swoim słuchaczom dziewięć wspaniałych kompozycji, co daje nieco ponad czterdzieści dwie minuty wspaniałej ponadczasowej muzyki, na ponadidealnym poziomie. Fani zespołu otrzymają tu wszystko to, za co pokochali debiut tejże wspaniałej formacji. Mamy tu zarówno melodyjne kompozycje, jak i bardziej te czadowe, które brzmią równie doskonale, jak na genialnym debiucie z 1988 roku. Aby udowodnić Państwu, że wcale nie przesadzam, od razu przejdę do opisu poszczególnych utworów, które złożyły się na ten wspaniały muzycznie album. Już pierwsza kompozycja pod tytułem "Wings of a Dream" udowadnia, że mamy tu do czynienia z prawdziwym arcydziełem heavy metalu. Jest to naprawdę chwytliwy utwór, idealny na rozpoczęcie płyty. Ciężko się także nie zachwycić świetnymi wokalami, które wykonał tu Rey Parra. To prawdziwy mistrz wokalny i udowadnia to za każdym razem, na każdej płycie. Druga kompozycja pod tytułem "Sweet Memories" także należy do bardzo ciekawych, tym razem muzycy skupili się na progresywnym heavy metalu w melodyjnej postaci, który przywodzi na myśl twórczość grupy QUEENSRYCHE. Każdy, kto zdążył już poznać wcześniejszą twórczość SACRED WARRIOR, ten wie doskonale, że ten zespół jest naprawdę doskonały w tym gatunku i że QUEENSRYCHE stanowi dla muzyków opisywanej tu grupy wielką inspirację. Dlatego także i heavy metalowa ballada pod tytułem "Turning Back" przywodzi nieco na myśl twórczość wspomnianego zespołu. Na płycie nie zabrakło jednak także i naprawdę czadowych utworów jak progresywnie heavy/power metalowy "Obsessions". I już te pierwsze cztery kompozycje wystarczą, by dać tej płycie najwyższą ocenę, a na tym nie koniec naprawdę wspaniałej muzyki. Moich słów dowodzi, chociażby rozpędzony power metalowy utwór pod tytułem "Kamikaze". Całość opiera się na świetnym galopującym riffie, doskonale wpieranym przez solidną pracę sekcji rytmicznej, z dudniącym basem i świetną niepowstrzymaną perkusją, doskonale akcentującą jednak wszystkie techniczne i bardziej progresywne fragmenty utworu. Kolejnym bardzo ciekawym utworem jest zwów bardzo bliski progresywnie heavy metalowego stylu grupy QUEENSRYCHE "Remember Me". Zaraz potem powracamy do heavy/power metalowego czadu w utworze pod tytułem "Fire from Heaven". Słuchając tak dobrego materiału naprawdę, ciężko jest ukryć słowa zachwytu, zwłaszcza że ten urozmaicony i bardzo ciekawy materiał, brzmi naprawdę bardzo klasycznie tak jak ponadidealny debiut, a więc po prostu doskonale. Warto dodać, że prawdziwego czadu tutaj naprawdę nie brakuje, kolejnym świetnym rozpędzonym utworem jest power/speed metalowy "Temples on Fire". Takim to sposobem dotarliśmy już do ostatniej kompozycji na krążku, jest nią progresywnie heavy metalowy "Mad Man". Jest to kolejna kompozycja, która zdradza silne inspiracje zespołu twórczością grupy QUEENSRYCHE. Tak jak już wspomniałem jednak podczas recenzji poprzedniej płyty grupy SACRED WARRIOR, choć jej twórczość jest ewidentnie inspirowana dokonaniami mistrzów progresywnego heavy metalu, nie jest wcale wtórna. Grupa SACRED WARRIOR wyrobiła sobie swój własny styl, jednocześnie doskonale importując do niego elementy twórczości swoich idoli. Jeśli chodzi o klasyczne SACRED WARRIOR i albumy z lat 1988 - 1991, to wybór najlepszego może być nieco problematyczny. Każdy z nich jest naprawdę dobry. Osobiście za najlepsze i najbardziej godne polecenia uważam doskonały debiut "Rebellion", równie dobry "Wicked Generation" i opisywany w tej chwili krążek "Obsessions". Każda z tych płyt przynosi naprawdę doskonały materiał, zarówno pod względem brzmieniowym, jak i muzycznym. Dlatego myślę, że należałoby je wszystkie ustawić gdzieś na równi, ponieważ wszystkie to prawdziwe arcydzieła w swoim stylu. Dlatego także bardzo serdecznie polecam Państwu i ten album, będący kolejną bardzo jasną perłą w koronie Chrześcijańskiego metalu. I choć te dziewięć kompozycji, złożyło się na naprawdę solidny i wcale nie taki krótki materiał, to jednak po wszystkim pozostaje niedosyt na więcej tak dobrej muzyki. Takie płyty ja ta naprawdę mogłyby trwać o wiele dłużej i wciąż nie nudzić słuchacza. Właśnie taki jest klasyczny SACRED WARRIOR na swoich wczesnych wydawnictwach, niemalże zawsze genialny, wyjątkiem może być jedynie trochę niekonsekwentna stylistycznie, ale i tak dobra płyta "Master's Command". Myślę, jednak, że i ten krążek może być dla wielu osób dziełem ponadidealnym, zwłaszcza tych, którym nie są straszne bardziej, ekstremalne brzmienia metalu i dość nieoczekiwane zmiany stylistyczne. Tak czy owak, każda klasyczna płyta tego zespołu potrafi naprawdę zachwycić swoim geniuszem i przede wszystkim znakomitym progresywnym heavy/power metalem z najwyższej półki.
Album nagrano w składzie:
Rey Parra - Wokal (METAL PRAISE, SACRED BLOODY SINNER CHOIR, RECON, WORLDVIEW, NOMAD, DENY THE FALLEN...)
Bruce Swift - Gitara, wokale w tle (4•4•1, COMMON BOND, METAL PRAISE, NOMAD...)
Steve Watkins - Gitara basowa, wokale w tle (WHITECROSS...)
John Johnson - Gitara (DENY THE FALLEN, GODMAN...)
Tony Velasquez - Perkusja (NOMAD...)
Spis utworów:
1. Wings of a Dream
2. Sweet Memories
3. Turning Back
4. Obsessions
5. Kamikaze
6. Remember Me
7. Fire from Heaven
8. Temples on Fire
9. Mad Man

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.