Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


wtorek, 14 maja 2024

ETERNAL RYTE - World Requiem (1990)


Moja ocena: 10/10
Ten bardzo ciekawy zespół heavy/power metalowy powstał w 1984 w Los Angeles w stanie Kalifornia. Już w 1985 roku ukazało się jego pierwsze demo, w roku 1988 drugie i 1989 trzecie. Muzyka, jaką można było na nich usłyszeć, oscylowała wkoło chwytliwego heavy i glam metalu, nie zabrakło jednak i ostrzejszych kompozycji power metalowych. Ten wspaniały materiał został po czasie wydany ponownie na dwupłytowym albumie "World Requiem Anthology". Nim to jednak nastąpiło, grupa wydała nakładem wydawnictwa Pure Metal Records, opisywane tu ponadczasowe arcydzieło Chrześcijańskiego metalu, na prawdziwe ponadidealnym poziomie. Tutaj nie ma słabszych kompozycji, są same perły w swoim gatunku. Jeśli zainteresowałem Państwa wstępem, to zapraszam do bliższego zapoznania się z każdą z zawartych na tym krążku kompozycji. Album zaczyna się od naprawdę chwytliwej kompozycji heavy metalowej pod tytułem "Tightrope Dancer". Od razu słychać, że mamy do czynienia z kalifornijską grupą muzyczną. Dopiero drugi utwór utrzymany jest w formie melodyjnego, ale i niepozbawionego czadu power metalu i nosi tytuł "Requiem". Jest to amerykańska odmiana tego gatunku, co oznacza solidną dawkę świetnych riffów, solówek gitarowych połączonych z równie doskonałą grą sekcji rytmicznej. Ciężko także nie docenić naprawdę wspaniałych wokali, za jakie odpowiada Phil St. Vincent. Jeszcze więcej melodii znajdziemy w kolejnej bardzo chwytliwej kompozycji heavy metalowej pod tytułem "Someone to Love". Także i tu nie brak świetnych gitarowych riffów, jak i naprawdę ciekawego solo. Kolejnym arcydziełem melodyjnego heavy metalu w wykonaniu zespołu jest także mocno spryskany lakierem do włosów utwór pod tytułem "Say Hello". Jednak nigdy zbyt wiele kalifornijskiej przebojowości. Właśnie to wszystko zebrane razem w tak ciekawym i urozmaiconym repertuarze sprawia, że ten album jest tak doskonały. Kolejnym reprezentantem dość chwytliwego, ale tym razem i czadowego heavy metalu jest także utwór pod tytułem "The Killer". Całość zdobi dodatkowo świetne i naprawdę długie solo gitarowe. Czadu nie zabrakło także w heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Surrender". Na tym nie koniec jednak naprawdę wspaniałej muzyki. Ponadczasowych klasyków rewelacyjnego metalu, opartego na świetnych riffach i ozdobionego gitarową wirtuozerią jest tu jeszcze więcej. Przykładem może być, chociażby naprawdę przebojowy heavy metalowy utwór pod tytułem "On the Line". Te porywające refreny aż chce się wykrzyczeć razem z zespołem. Naprawdę ciężko jest ukryć słowa zachwytu, gdy ma się do czynienia z tak dobrym materiałem. Kolejnym ponadczasowym arcydziełem naprawdę chwytliwego heavy metalu jest także utwór zatytułowany "You And Me". Tak jak jednak wspomniałem na początku niniejszej recenzji, tu nie ma słabszych utworów, są same wielkie arcydzieła. Także i tu warto zwrócić uwagę na naprawdę fajne solówki gitarowe. Od chwytliwych brzmień naprawdę doskonałego heavy metalu słuchacze nie odpoczną także w kompozycji pod tytułem "The King". Jednak kto by chciał odpoczywać ot, tak świetnej muzyki? Takie płyty jak ta wydawać by się mogło, że mogłyby trwać w nieskończoność i nigdy się nie nudzić. Niestety właśnie dotarliśmy już do końca tego naprawdę doskonałego muzycznie albumu. Na sam koniec zespół pozostawił jeszcze heavy/power metalową kompozycję pod tytułem "No More Lies". Tak jak wspomniałem, ta płyta mogłaby trwać o wiele dłużej, bo tak dobrej muzyki naprawdę nigdy za wiele. Jest to jednak cecha niemalże wszystkich płyt ponadidealnych, dlatego także i ta nie jest tu wyjątkiem. Polecam Państwu ten wspaniały krążek bardzo serdecznie, naprawdę warto go poszukać i mieć w swojej kolekcji obok innych wielkich arcydzieł. Pomimo wydania tak dobrego muzycznie arcydzieła zespół ten zniknął ze sceny i nie kontynuował wielkiego sukcesu. Dopiero po latach w roku 2007 ukazała się składanka niewydanych dotychczas nagrań zespołu, materiału z opisywanej tu płyty, jak i wspomnianych na początku materiałów demo. Na ten temat napiszę jednak innym razem, przy okazji osobnej recenzji.
Album nagrano w składzie:
Phil St. Vincent - Wokal
Bobby Smith - Gitara
Fred Gustafsson - Gitara basowa
Scott Ernest - Perkusja (ANGELICA...)
Rich - Klawisze
Spis utworów:
1. Tightrope Dancer
2. Requiem
3. Someone to Love
4. Say Hello
5. The Killer
6. Surrender
7. On the Line
8. You and Me
9. The King
10. No More Lies

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.