Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


poniedziałek, 30 października 2023

BLOODGOOD - Rock in a Hard Place (1988)


Moja ocena: 10/10
W latach 80. grupa BLOODGOOD była niczym prężna fabryka produkująca genialne albumy i naprawdę szybko wypuszczająca je rok po roku. Tym razem także mamy do czynienia z naprawdę świetnym albumem, choć zawierającym nieco bardziej komercyjny materiał. Zanim przejdziemy do opisu zawartych na nim utworów, przypomnę jednak, że nie tak dawno podczas recenzji poprzedniej płyty tego zespołu, wspomniałem, że Chrześcijańska grupa BLOODGOOD, nie stoi w miejscu i ciągle czymś nowym zaskakuje fanów tradycyjnego metalu. Zespół tym razem zaprezentował swoim fanom oprócz typowo czadowego dla siebie heavy metalu i jednej szybszej niemalże heavy/speed metalowej kompozycji, głównie melodyjną odmianę heavy metalu, a nawet odrobinę hard rocka. Jest to więc w większości nieco łagodniejszy muzycznie materiał w stosunku do tego z dwóch pierwszych płyt opisywanego tu zespołu. Jak zwykle w przypadku tejże grupy wszystko brzmi doskonale i zostało dopięte na ostatni guzik, tworząc wspaniałą i bardzo ciekawą muzycznie całość, kolejne muzyczne arcydzieło, które warto mieć w swojej kolekcji tych najlepszych i najciekawszych muzycznie płyt. Przejdźmy zatem do poszczególnych utworów, które tworzą ten krążek. Album od razu zaczyna się z czadem, od bardzo chwytliwej heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Shakin' It". Jest to idealny otwieracz. Zaraz potem muzycy prezentują kolejny bardzo chwytliwy, ale także i nieco melodyjniejszy utwór heavy metalowy pod tytułem "Never Be the Same". Następnie zespół prezentuje jeszcze bardziej melodyjny, dość przebojowy utwór heavy metalowy pod tytułem "The Presence". Na tak melodyjnym albumie nie mogło także zabraknąć i naprawdę pięknej ballady hard rockowej pod tytułem "What Have I Done?". Naprawdę zachwycający jest pełen emocji głos, jakim zaśpiewał w tej pięknej kompozycji Les Carlsen. Wspomniałem jednak na początku tej recenzji, że na opisywanym tu albumie nie zabrakło i bardziej czadowych utworów, do jakich ta grupa przyzwyczaiła swoich słuchaczy na początku. Jednym z nich jest heavy metalowy "Heaven on Earth". Mamy tu wszystko to do czego ten zespół nas już przyzwyczaił, świetne riffy, solidną pracę sekcji rytmicznej, genialne pełne ekspresji wokale i naprawdę fajne solo gitarowe. Kolejnym naprawdę czadowym utworem jest heavy metalowy "Do or Die", który zahacza już o terytoria speed metalu, z szybką pracą perkusji i sekcji rytmicznej oraz prostymi riffami gitarowymi. Na tej płycie króluje jednak głównie melodyjność, dlatego jako kolejna na krążku występuje naprawdę piękna ballada heavy metalowa pod tytułem "She's Gone". W tym przypadku gitara akustyczna oraz przepięknie brzmiące partie fortepianu tworzą efekt orkiestrowy, a nieco lżejsza w brzmieniu, choć przesterowana gitara rytmiczna dołącza nieco później, by ozdobić ten przepiękny utwór. Całości geniuszu i piękna dopełnia bardzo emocjonalna, doskonała interpretacja wokalna, którą wykonał Les Carlsen. Już niemalże na sam koniec zespół pozostawił jeszcze chwytliwy melodyjnie hard rockowy utwór pod tytułem "The World (Keeps Movin' Around)". I takim to sposobem dotarliśmy już do ostatniego utworu pod tytułem "Seven" łączącego w sobie początkowo cechy ballady po czasie przechodząc już w solidny utrzymany w marszowym tempie heavy metal. Początkowa orkiestracja z udziałem fortepianu trwa przez pierwsze półtorej minuty, tworząc piękną spokojną melodię, dopiero później następuje eksplozja ciężkich metalowych gitar, wspartych podbijającą całość sekcją rytmiczną. Gdy utwór dobiega końca, po wszystkim pozostaje ten tradycyjny dla świetnych płyt niedosyt muzyczny, na więcej tak ciekawej muzyki. Takie płyty mogłyby trwać o wiele dłużej i wcale nie nudzić słuchacza, zwłaszcza że grupa znów zaprezentowała tu bardzo urozmaicony muzycznie materiał. To wszystko właśnie sprawia, że ta płyta jest tak świetna. Polecam ją Państwu bardzo serdecznie. Na sam koniec tego wywodu, chcę się podzielić dobrą wiadomością, że w sierpniu 2023 roku opisany tu album BLOODGOOD "Rock In A Hard Place" oraz następna równie rewelacyjna płyta tego zespołu, którą opiszę niebawem pod tytułem "Out Of The Darkness" zostały zremasterowane i ponownie wydane przez Retroactive Records. Nie powinno byc więc problemu z ich zakupem, poprzez internet. Takie płyty jak ta są naprawdę warte każdych pieniędzy. Jest to świetny materiał dokumentujący czasy, gdy wiele legendarnych już grup heavy metalowych sięgało po nieco lżejsze, bardziej komercyjne brzmienia, i bardziej melodyjne kompozycje, gdy jednocześnie w tym samym czasie obok powstawało coraz więcej grup wykonujących nieco cięższe odmiany metalu, także i na scenie Chrześcijańskiej. Warto także na sam koniec dodać, że grupa BLOODGOOD do roku 1988, stanowiła czwórkę największych i najbardziej wpływowych zespołów na Chrześcijańskiej scenie metalowej razem z WHITECROSS, BARREN CROSS i LEVITICUS, z wyłączeniem zespołu STRYPER, który odniósł w tym czasie największy sukces, nie tylko na rynku Chrześcijańskim.
Album nagrano w składzie:
Les Carlsen - Wokal (LES CARLSEN, CARLSEN-MACEK, STICKER, METAL PRAISE, TOURNIQUET, PASTOR BRAD, LIBERTY N' JUSTICE, CARLSEN CROMWELL...)
David Zaffiro - Gitara, wokale w tle (CRYSTAL CITY ROCKERS, DAVID ZAFFIRO, IN REACH, PAUL Q-PEK, ELI, BRETT WILLIAMS, PHIL STACEY, BETH WILLIAMS, LES CARLSEN...)
Michael Bloodgood - Gitara basowa, wokale w tle (CYPRESS, MICHAEL BLOODGOOD & FRIENDS...)
Mark Welling - Perkusja (CHRONIC PHONICS, PERENNIAL, RAIL, TEMPEST, HDW, BABYLON, EN VOGUE...)
Spis utworów:
1. Shakin' It
2. Never Be The Same
3. The Presence
4. What Have I Done?
5. Heaven On Earth
6. Do Or Die
7. She's Gone
8. The World (Keeps Movin' Around)
9. Seven

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.