Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


piątek, 22 grudnia 2023

SACRED WARRIOR - Master’s Command (1989)


Moja ocena: 09/10
Pierwszy album tego zespołu to było prawdziwe arcydzieło Chrześcijańskiego metalu. Był to doskonały debiut na ponadidealnym poziomie, bardzo konsekwentny stylistycznie i doskonale zrealizowany. W tym przypadku niestety tej konsekwencji zabrakło. Wszystko zaczyna się naprawdę pięknie od doskonałej progresywnie heavy/power metalowej muzyki, by pod koniec zburzyć cały klimat death metalem. Zza mikrofonu odchodzi Rey Parra, a wskakuje Roger Martinez. Facet, który poza wymiotowaniem do mikrofonu nic więcej nie potrafi. Nie lubię VENGEANCE RISING i dlatego kupując, album SACRED WARRIOR naprawdę nie mam ochoty na takie eksperymenty. Tym bardziej że jeden utwór zrujnował tu cały misternie zbudowany klimat, początku. A mogło być naprawdę doskonale, ponieważ reszta utworów z krążka, oferuje słuchaczom dokładnie to, za co pokochali debiut. Stąd mimo wszystko jednak uważam, że jest co całkiem dobra płyta, ale nie idealna, a do ponadidealnej to już w tym przypadku naprawdę trochę mi tu brakuje. Jest dobrze, ale to tylko tyle. Przynajmniej w mojej ocenie. Album zaczyna się naprawdę doskonale od progresywnie heavy/power metalowej kompozycji pod tytułem "Master's Command". Naprawdę ciężko sobie wyobrazić lepsze otwarcie dla płyty w tym stylu. Zwłaszcza że całość wydaje się zmierzać w kierunku idealnej i niczym niezmąconej kontynuacji stylu obranego na debiucie. Druga kompozycja zespołu także utwierdza nas w przekonaniu, że ta płyta będzie równie genialnym arcydziełem. Mowa o bliskim stylu IRON MAIDEN utworze pod tytułem "Beyond the Mountain". Szybkie tempo miesza się z bardziej melodyjnym podejściem w refrenach. Perkusista Tony Velazquez naprawdę zachwyca swoimi umiejętnościami technicznymi. Tekst utworu mówi z kolei o wytrwaniu w wierze. Dalej jest równie ciekawie w kolejnym heavy metalowym utworze pod tytułem "Evil Lurks". Zespół po raz kolejny udowadnia swoje naprawdę niemałe umiejętności i wielki talent. Także i tu ostrzejsze riffy, są wymieszane z nieco melodyjniejszym podejściem, będąc dodatkowo uzupełnione znakomitym solo które nagrał Bruce Swift. Następny utwór spodoba się wszystkim fanom progresywnego heavy/power metalu w stylu wczesnych dokonań QUEENSRYCHE i nosi on tytuł "Bound in Chains". Także i ta kompozycja zdaje się utwierdzać fanów SACRED WARRIOR w przekonaniu, że wciąż mają do czynienia z naprawdę świetnym i ciekawym albumem. I w większości tak jest. Ta płyta jest naprawdę wspaniała, aż do nadejścia przedostatniej kompozycji. Do tego momentu pozostało jednak jeszcze trochę czasu i świetnych utworów. Na przykad naprawdę ładna ballada metalowa pod tytułem "Unfailing Love". Piosenka zaczyna się spokojnie i oparta jest głównie na brzmieniu gitar akustycznych i genialnego występu wokalisty, aż wybucha po trzech minutach, gdy nieco cięższe gitary występują naprzód, aby przyozdobić ten naprawdę piękny kawałek odrobiną mocy. Kolejną naprawdę świetną kompozycją jest bardzo optymistyczny w brzmieniu, ale i niepozbawiony czadu utwór heavy metalowy pod tytułem "Paradise". Zespół naprawdę umiejętnie buduje tu ponadczasową i ponadidealną atmosferę, dostarczając swoim fanom dokładnie, to, czego oczekiwali. Na razie wszystko naprawdę dorównuje tu geniuszem i mistrzostwem pierwszej płycie tego zespołu. Dowodzi tego, co przed chwilą napisałem także i ostrzejszy progresywnie heavy/power metalowy utwór pod tytułem "Uncontrolled". Lekko progresywny akcent objawia się okazjonalnie spokojniejszymi fragmentami rozjaśnionymi gitarą akustyczną. Wirtuoz Bruce Swift zagrał tu doskonałą solówkę i zwieńcza całość jedną ze swoich bardziej ostrych partii na gitarze prowadzącej. Następna heavy metalowa kompozycja pod tytułem "Many Will Come" przywodzi na myśl nieco tytułowy utwór z pierwszej płyty zespołu. I taki sposobem zbliżamy się nieuchronnie do utworu, który cały doskonały klimat, niestety zburzył. Nim jednak do nieco dojdziemy, muzycy zaprezentują jeszcze bliższy stylu IRON MAIDEN, heavy metalowy utwór pod tytułem "Onward Warriors". Ta instrumentalna kompozycja pozwala jeszcze wierzyć, że to, co nastąpi, po niej będzie równie dobre. No ale niestety szybko przekonujemy się, że jednak nie. O ile jeszcze gitary w utworze "The Flood" naprawdę wypadają dobrze i z wysokim wokalem, ten kawałek mógłby zostać perłą lekko thrash metalowego, power metalu, tak z wokalistą VENGEANCE RISING, zupełnie mi tu nie pasuje. Co prawda Rey Parra śpiewa tu trochę swoich partii, doskonałym wysokim głosem, ale jednak za mało. Głównie mamy tu jednak za mikrofonem faceta, który wszystko sknocił. Oczywiście jak ktoś lubi death metal i growl, to stwierdzi, że o kurcze, ale chłopaki dali czadu i w ogóle to, czemu nie nagrali więcej takiego materiału? Jednak nie każdy death i black metal lubi. Ja nie lubię. Nie wiem, jak było w latach 80. gdy death metal był nowością i naturalnym wynikiem ewolucji thrash metalu? Nie wiem, czy wtedy każdy metalowiec był zafascynowany wszystkim, co nowe w tym gatunku. Podejrzewam, że nie i myślę, że wielu fanów IRON MAIDEN, QUEENSRYCHE i podobnych, jednak zapytało, co jest grane? Po co to się tu znalazło? To trochę tak jak gdyby ktoś puścił bąka w Rolls-Royce. Niby wszystko fajnie elegancko, całość wydaje się zachwycać, i niby jest naprawdę świetnie, tylko coś śmierdzi i już do końca trasy pozostawia niesmak. Tak jest z tym krążkiem, niby wszystko cacy, aż tu nagle, pojawia się coś, co zupełnie tu nie pasuje. Coś kompletnie z innej bajki. I niby po wszystkim dostajemy jeszcze dość melodyjną kompozycję heavy metalową pod tytułem "Holy, Holy, Holy", ale mimo wszystko ponadidealnie to już nie jest. Tak czy owak, uważam ten album za naprawdę dobry i warty odsłuchania. Ten jeden psujący wszystko kawałek zawsze można przewinąć. Nie jest, to jednak płyta, po której zakończeniu odczuwam niedosyt na więcej. To, co usłyszałem, wystarczy i więcej mi nie potrzeba.
Album nagrano w składzie:
Rey Parra - Wokal (METAL PRAISE, SACRED BLOODY SINNER CHOIR, RECON, WORLDVIEW, NOMAD, DENY THE FALLEN...)
Bruce Swift - Gitara (4•4•1, COMMON BOND, METAL PRAISE, NOMAD...)
Steve Watkins - Gitara basowa (WHITECROSS...)
Rick Macias - Klawisze (THE WAYSIDE...)
Tony Velasquez - Perkusja (NOMAD...)
Roger Martinez - Wokal (PROPHET, VENGEANCE RISING...)
Larry Farkas - Gitara ( HANZ KRYPT, HOLY SOLDIER, DELIVERANCE, SANCTUARY CELEBRATION BAND, VENGEANCE RISING, DIE HAPPY, SIRCLE OF SILENCE, S.A.L.T., ONCE DEAD, NEON CROSS, D.O.G. ...)
Spis utorów:
1. Master's Command
2. Beyond the Mountain
3. Evil Lurks
4. Bound in Chains
5. Unfailing Love
6. Paradise
7. Uncontrolled
8. Many Will Come
9. Onward Warriors
10. The Flood
11. Holy, Holy, Holy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.