Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


sobota, 31 sierpnia 2024

DYNASTY - Warriors of The King (2010)


Moja ocena: 10/10
W roku 2010 fani Brazylijskiej grupy DYNASTY doczekali się w końcu kolejnej płyty. Ta Chrześcijańska formacja wydała w końcu swoje drugie arcydzieło. Jeśli chodzi o ten album, to dzieje się na nim naprawdę dużo ciekawego, a urozmaicony materiał sprawia, że słuchacz pozostaje w ciągłym zainteresowaniu. Muzycznie mamy tu do czynienia z muzyką power metalową, heavy metalem zarówno tym naprawdę czadowym, jak i melodyjnym, czy speed metalowym czadem. Nie da się ukryć, że muzycy czerpią głównie z europejskiej sceny power metalowej, nie brak więc tutaj i trochę bardziej wesołkowatych potupajek, których fanem za bardzo nie jestem, mimo wszystko dla fanów takiej muzyki będzie to album ponadidealny. Muzycy przygotowali swój materiał bezbłędnie zarówno pod względem muzycznym, jak i brzmieniowym. Przyjrzyjmy się mu zatem nieco bliżej. Całość zaczyna się od wściekłej, ostrej heavy/power metalowej kompozycji "Faith". Jest to naprawdę świetne otwarcie, przechodzące z czasem w typową potupajkę, ale naprawdę fajną. Drugi utwór także należy do naprawdę ciekawych reprezentantów power/speed metalu i nosi tytuł "Life Is a Miracle". Jest ostry, nie brak w nim czadu i co najważniejsze brak w nim naiwnych refrenów, pomimo iż i w tym przypadku mamy do czynienia z typową potupajką. Nieco bardziej europejską szkołę heavy/power metalowych potupajek prezentuje z kolei utwór "Warriors Of The King". W tym zestawieniu jednak wypada naprawdę dobrze. Po wszystkim muzycy postanowili nieco zmienić styl i skupić się na muzyce heavy metalowej w świetnej kompozycji pod tytułem "Holy Fire". Bardzo podobają mi się jej chwytliwe refreny, które chce się powtarzać z wokalistą. Następna kompozycja utrzymana jest z kolei w formie kolejnej power/speed metalowej potupajki i nosi tytuł "King Of Kings". Także i ona należy do naprawdę świetnych, gdyż jest pozbawiona europejskiej naiwności i bardziej skupiona na prawdziwym gitarowym czadzie, wspartym doskonałą sekcją rytmiczną. Ciężko także się nie zachwycić i świetnymi popisami gitarzysty solowego, za świetne wokale odpowiada tu znany, chociażby z debiutu opisywanej tu formacji Nahor Andrade. Bardzo podoba mi się także heavy metalowy utwór pod tytułem "Brighter Than The Sun". Także i tu usłyszymy trochę power metalowych akcentów, jednak w wydaniu najlepszym z możliwych. Kolejna na krążku jest heavy/power metalowa kompozycja pod tytułem "Master of Disguise". Materiał zespołu jest naprawdę urozmaicony pod względem stylistycznym. Moich słów dowodzi cover melodyjnie heavy metalowej grupy HOLY SODIER pod tytułem "See No Evil". Jest to naprawdę świetne wykonanie, dość bliskie równie świetnego oryginału. Tutaj wykonane jednak z nieco większym czadem. Do power metalowych potupajek powracamy z kolei w utworze "Bloody War". Chociaż jest to bardzo europejska szkoła tego gatunku, to mimo wszystko na tym krążku sprawdza się całkiem nieźle, zwłaszcza dla kogoś, kto lubi taką muzykę. W mojej ocenie jednak o wiele ciekawszy jest heavy/power metalowy utwór pod tytułem "Freak Show". Tu naprawdę nie brak czadu, a całość jest pozbawiona zbytniej naiwności. To samo dotyczy czerpiącej bardziej z amerykańskiej szkoły heavy/power metalu kompozycji "The Honor". Takie utwory sprawiają, że ta płyta jest właśnie tak doskonała. W mojej ocenia nawet o wiele ciekawsza od debiutu, który przecież także był doskonały. Całość kończy jeszcze druga wersja heavy/power metalowej potupajki pod tytułem "King Of Kings". Gościne partie wokalne zaśpiewał w niej znany z SAINT legendarny Josh Kramer. Tak jak poprzednia płyta, pomimo iż także była naprawdę ponadidealnym arcydziełem, zwłaszcza dla fanów gatunku nie pozostawiała niedosytu na więcej, tak ten krążek mógłby trwać jeszcze trochę dłużej. Mamy tu o wiele więcej świetnych riffów, więcej genialnych solówek, jeszcze bardziej urozmaicony materiał, jeszcze lepiej wyprodukowany i cięższy, jest więc naprawdę ponadidealnie, a każda z wykonanych tu kompozycji jest naprawdę ponadczasowa. Polecam Państwu ten wspaniały krążek bardzo serdecznie, za jego wydanie w Brazylii odpowiada wytwórnia Electric Music Records, w USA zaś został wydany przez Girder Music. Warto poszukać w internecie i zakupić. Jeśli przed zakupem chciałbyś jeszcze sprawdzić poszczególne kompozycje z tego albumu, to nie będzie, z tym wielkiego problemu są dostępne w internecie, zarówno na YouTube, jak i innych platformach takich jak Spotify, Apple Music czy Deezer. Za naprawdę dużą rekomendację, niech posłuży Państwu fakt, że naprawdę mi się ta płyta podoba, pomimo iż raczej nie należę do fanów euro power metalowych potupajek. Niemiecki power metal po brazylijsku jest więc jak najbardziej OK. Przynajmniej jeśli chodzi o tenże wydawnictwo.
Album nagrano w składzie:
Nahor Andrade - Wokal (BETO VÁZQUEZ INFINITY, SOULLHUNTER, VOX HEAVEN...)
César Martins - Gitara
Gustavo "Tuta" Colen - Gitara (SEAWALKER...)
Samuel Martins - Gitara basowa
Tiago Pires de Oliveira - Perkusja (SACRIFICED, KALABOUÇO, BIOGENESIS...)
Josh Kramer - Wokal (SAINT, GHOSTEMPLE, JOSH KRAMER, TEMPLAR, LIBERTY 'N JUSTICE...)
Spis utworów:
1. Faith
2. Life Is A Miracle
3. Warriors Of The King
4. Holy Fire
5. King Of Kings
6. Brighter Than The Sun
7. Master Of Disguise
8. See No Evil (Holy Soldier Cover)
9. Bloody War
10. Freak Show
11. The Honor
12. King Of Kings - Feat Josh Kramer of Saint

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.