Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


sobota, 30 grudnia 2023

HOLY DANGER - Demo (1986)


Moja ocena: 08/10
Byłoby bardzo pięknie, gdyby każdy album stanowił prawdziwe arcydzieło i zachwycał swoim brzmieniem, zwłaszcza jeśli materiał zespołu jest naprawdę bardzo ciekawy. W tym przypadku jednak właśnie ten bardzo ciekawy materiał został zepsuty przez produkcję. No niestety, ale jeśli chodzi o brzmienie swoich nagrań, to Chrześcijańska grupa HOLY DANGER nie miała wielkiego szczęścia. A szkoda, bo muzycznie jest ona naprawdę bardzo interesująca i warta uwagi. To, co ciekawe to fakt, że zespół bardzo szybko zmienił swój styl w stosunku do poprzedniej taśmy. Tym bardziej że te nagrania ukazały się w tym samym roku. Tym razem zespół wybrał jeszcze bardziej melodyjny materiał, jeszcze mocniej akcentując klawisze, kosztem gitar. Efekt tego wszystkiego jest taki, że trzeba naprawdę się wsłuchiwać, by należycie docenić same kompozycje. A te są naprawdę dobre. W końcu nagrali je między innymi Dee Harrington z SAINT, Guy Ritter i Gary Lenaire z TOURNIQUET. Album zaczyna się od czepiącej sporo ze stylu AOR kompozycji hard&heavy pod tytułem "The Thief". Jest to naprawdę dobra kompozycja w dość przebojowym stylu, która gdyby tylko lepiej zabrzmiała, interesując sobą przy okazji odpowiednie osoby z branży muzycznej, mogłaby stać się dużym przebojem. Przeogromny potencjał tego utworu, niestety został mocno ukryty pod słabym brzmieniem. Można powiedzieć OK to tylko demo, ale niestety to i tak trochę zbyt słaba produkcja nawet, jak na demo. Dlatego nawet drugi melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "Breakin Out" nie robi tu należytego wrażenia. Słychać tu głównie klawisze, ale jeśli o gitary chodzi, to jest naprawdę bardzo słabo. To samo dotyczy także bardzo melodyjnego hair metalowego utworu pod tytułem "Fight for Right". Wszystko jest zbyt ciche, by naprawdę móc docenić muzykę zespołu. Na przykład gitary w melodyjnie heavy metalowym utworze "Musical Room" brzmią wręcz śmiesznie. Tu dodatkowo wszystko brzęczy, perkusja jest prawie niesłyszalna. No i oczywiście można domniemywać, że upływ czasu także nie przysłużył się tej taśmie, ale tak naprawdę to ona chyba nigdy nie brzmiała doskonale. Szkoda, bo sam utwór pomijając jego tragiczną produkcję, jest naprawdę ciekawy. No ale niestety słabe brzmienie i naprawdę nieciekawa okładka prawdopodobnie sprawiły, że ten naprawdę obiecujący zespół nie zainteresował sobą żadnego wydawcy i skończyło się tylko na tym demo. I takim to sposobem utwory w stylu aorheart melodic metalu takie jak "Mona's Song" pozostały szerzej niezauważone i jednak trochę już zapomniane. W roku 1986 mimo wszystko nawet nazwiska wtedy jednak jeszcze niezbyt znanych a obecnie już prawdziwych legend Chrześcijańskiego metalu nie miały takiej siły przebicia, by ktoś chciał się bardziej skupić na tej taśmie. Naprawdę słuchanie tej taśmy wiąże się jednak z dużym wysiłkiem i poświęceniem. Choć utwory są naprawdę dobre i warte uwagi, to jednak ich brzmienie strasznie męczy. A konkurencja była już wtedy naprawdę spora. Mimo wszystko, gdyby tylko ktoś dał tej grupie większą szansę i doceniłby melodyjnie heavy metalowy kawałek pod tytułem "I Wanna Rock", to mógł on, by zostać sporym przebojem. Taśma ta naprawdę obfituje w solidne, potencjalne przeboje, które mogłyby wwindować HOLY DANGER na sam szczyt, gdyby tylko ktoś się na nich bardziej skupił i lepiej wyprodukował. Przykładem może być, chociażby nieco bardziej czadowa heavy/power metalowa kompozycja pod tytułem "Lord Behind Us", która kończy pierwszą stronę kasety. Widać tu bardzo wyraźnie, że muzycy szukali swojego stylu, z jednej strony chcąc być bardziej komercyjni, a z drugiej wciąż mając ochotę na utrzymanie swojego czadowego charakteru z poprzedniego wydawnictwa. Przewracając jednak taśmę na drugą stronę, możemy być lekko zaskoczeni nieco lepszym brzmieniem. Co prawda wciąż jest ono naprawdę dalekie od ideału, ale o wiele lepiej słychać tu gitary i można o wiele łatwiej zauważyć potencjał melodyjnie heavy metalowej muzyki zespołu, czego dowodzi utwór pod tytułem "Runaway". Wokalista Guy Ritter wypadł tu po prostu doskonale za mikrofonem, nagrywając jedne ze swoich najlepszych wokali na tę taśmę. Nieco gorzej brzmieniowo, ale i tak nie tak źle wypada także przebojowy heavy/glam metalowy utwór pod tytułem "Crank Up the Noise". W przypadku nagrań demo czasami naprawdę trudno jest mówić o selektywności, ale tutaj te różnice w produkcji poszczególnych kompozycji są naprawdę bardzo duże. Różnice muzyczne także są duże, ale akurat urozmaicony materiał nie jest w tym przypadku wadą, zwłaszcza gdy grupa wydaje, się być konsekwentną w tym, co robi. Nieco za bardzo klawiszowy wydaje mi się bliższy stylu AOR kawałek pod tytułem "When Is It You". Gitary są tu znów nieco za bardzo przykryte, ale ogólnie to i tak druga strona tej taśmy brzmi o wiele lepiej od pierwszej. Jednak jeśli mam być szczery, to nie zawsze wiele lepiej, czego dowodzi całkiem ciekawy i drażniący słabą produkcją heavy metalowy utwór pod tytułem "Code Word". A to by mógł być naprawdę kolejny świetny przebój, gdyby tylko ktoś bardziej zainteresował się tym zespołem. Pomimo tego naprawdę słabego brzmienia i tak słychać ogromny talent tejże grupy i jej zdolność do pisania świetnych, porywających utworów. O poszukiwaniach przez zespół swojego stylu może świadczyć już niemalże nowo falowa, synth popowa kompozycja pod tytułem "Alone". Skądinąd brzmiąca naprawdę całkiem nieźle. Mimo wszystko jednak nie za bardzo ona pasuje do reszty zdecydowanie bardziej rockowego materiału, choć jest naprawdę ciekawa. Całość także kończy się bardziej w nowo falowym, choć już bardziej rockowym stylu kompozycją pod tytułem "Go for It!". I choć trzeba przyznać, że i w tym gatunku HOLY DANGER by rewelacyjnie sobie poradził, to jednak życzyłbym sobie odświeżenia zdecydowanie bardziej metalowej twórczości zespołu. A gdyby tak wielki comeback, w dobie, gdy uzyskanie naprawdę dobrego brzmienia nie jest już aż tak wielkim problemem? Byłoby naprawdę ciekawie, bo te utwory aż proszą się o lepszą brzmieniowo wersję.
Album nagrano w składzie:
Guy Ritter - Wokal, gitara (TOURNIQUET, ECHO HOLLOW, GARY LENAIRE, FLOOD...)
Gary Lenaire - Gitara (TOURNIQUET, ECHO HOLLOW, GARY LENAIRE, TALKING SNAKES, CRIPPLE NEED CANE, 2050, FLOOD...)
Dee Harrington - Gitara, wokale w tle (SAINT, PASTOR BRAD...)
Avery G. Kramer - Gitara basowa
Darbey Budd - Perkusja
Spis utworów:
1. The Thief
2. Breakin Out
3. Fight for Right
4. Musical Room
5. Mona's Song
6. I Wanna Rock
7. Lord Behind Us
8. Runaway
9. Crank Up the Noise
10. When Is It You
11. Code Word
12. Alone
13. Go for It!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.