Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


środa, 29 maja 2024

THE PREACHERS - Way to Paradise (1991)


Moja ocena: 03/10
Ten Chrześcijański album należy do naprawdę ciekawych z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że brzmi on tak źle, że powinni go zadawać jako pokutę po spowiedzi, dugi powód to taki, że część składu założyła potem Chrześcijańską grupę SEVENTH AVENUE. Zespół euro power metalowy, który przez wielu jest uważany za jeden z najciekawszych w swoim stylu, na Chrześcijańskim rynku. Co kto lubi, można powiedzieć. Ja akurat średnio lubię takie potupajki. Niewątpliwie jednak ten zespół należy do dość wpływowych i znaczących. Jednak skupmy się na początkach i czasach gdy muzycy grali jeszcze jako THE PREACHERS. Tutaj otrzymujemy muzykę heavy metalową, na tak niskim poziomie wykonawczym, że aż się wierzyć nie chce, że ktoś zmarnował drogocenny winyl na coś takiego. To był początek lat 90, więc jeszcze bardziej dziwi, że ktoś odważył się to wydać na płytach CD, które do specjalnie tanich raczej wtedy nie należały. Tego szaleństwa dopuściło się wydawnictwo Alles Records. Inaczej promocji tak słabego materiału to już raczej się nazwać nie da. Wszystko jest tu tragiczne, począwszy od brzmienia, na naprawdę kiepsko wykonanej muzyce kończąc. Nie ma tu praktycznie nic, za co można by ten zespół pochwalić, poza Chrześcijańskim przekazem tekstów. Oto co się na tym muzycznym koszmarku znajduje. Na początku słyszymy jakieś płaskie grzmoty, które raczej nie są zbyt ciekawym wstępem do równie płasko brzmiącej kompozycji "Way to Paradise". O ile jeszcze same riffy gitarowe są całkiem niezłe, to basu prawie w ogóle tu nie słychać, perkusja brzmi strasznie słabo, a wokalista próbujący być drugim Udo, nieco śmieszy. Tutaj nic nie brzmi, tak jak powinno. Umieszczenie mdłej ballady jako drugiej na krążku także nie poprawia jakości tej płyty, utwór pod tytułem "Win Over Your Heart" brzmi bardziej, jak parodia, niż prawdziwa ballada. Nieco lepiej wypada heavy metalowy utwór pod tytułem "My Little Friend". Jednak tylko trochę, to dalej jest strasznie słabe. Nie lepszy jest także i heavy metalowy utwór pod tytułem "Burn". Choć muzycy starali się stworzyć coś bardziej chwytliwego, to niestety im nie wyszło. Wszystko rozbija się o koszmarne brzmienie. Chociaż Herbie Langhans nawet stara się zagrać coś w miarę ciekawego, to te wokale, za które odpowiada Joachim Klauenberg, naprawdę nie pomagają. Co do samej muzyki to także jest ona naprawdę tandetna, przykładem może być heavy metalowy utwór pod tytułem "Colour of Blood". Nieco lepsze wrażenie sprawia heavy metalowy "No More". Jednak także tutaj wszystko nie brzmi, tak jak powinno. Gdyby to była taśma demo, jeszcze można by przymknąć na niektóre rzeczy oko, ale to jest oficjalnie wydana płyta na dwóch wcale nie tak tanich w produkcji nośnikach, czyli winylu i płycie CD. Nieco potencjału ma w sobie heavy metalowy utwór pod tytułem "Praise the Lord", ale także i tu wszystko rozbija się fatalne o brzmienie. Ballada pod tytułem "Only Love" wypada nieco lepiej przy poprzedniej, zarówno muzycznie, jak i pod względem wokali. Jednak także i tutaj do prawdziwego muzycznego piękna dużo zabrakło. Naprawdę na tym krążku nie ma nic czego, by nie dało się skrytykować. Nawet heavy metalowe utwory takie jak "Coming Home" nie ratują sytuacji. Nawet jeśli Herbie Langhans gra tutaj całkiem niezłe riffy, to zawodzi cała reszta. Na szczęście dziesiąta kompozycja na tym tragicznym krążku, jest już przedostatnią, na nieszczęście jednak nie ostatnią. Utwór pod tytułem "Broken Heart" jest kolejną mdłą balladą, wykonaną bez emocji i sprawiającą, że całość dłuży się jeszcze bardziej, niż trwa w rzeczywistości. Na sam koniec muzycy postawili kolejną balladę pod tytułem "Jesus Came Down". Jest to prawdziwe Chrześcijańskie arcydzieło, ponieważ gdy dobiega końca, dziękujemy i jesteśmy naprawdę wdzięczni Panu Bogu, za to, że ta płyta nie trwa dłużej. I chyba tylko za to daję te 3 punkty na dziesięć możliwych. Trudno się dziwić, że po tak nieudanym debiucie zespół zakończył działalność, prawdopodobnie z powodu braku zainteresowania zarówno wydawnictw płytowych, jak i fanów metalu. Muzycy W. Hieb, H. Langhans and L. Shock założyli później bardziej popularny heavy/speed metalowy zespół SEVENTH AVENUE. Część materiału opisywanej tu grupy została później wykonana w lepszej jakości zarówno brzmieniowej, jak i wykonawczej przez wspomnianych power metalowców.
Album nagrano w składzie:
Joachim Klauenberg - Wokal
Herbie Langhans - Gitara (SEVENTH AVENUE, RHAPSODY OF FIRE, NEOSHINE, SINBREED, SYMPHONITY, KAMELOT, AVANTASIA, KNIGHTSUNE, MOB RULES, VOODOO CIRCLE. BEYOND THE BRIDGE, RADIANT, FIREWIND, THE LIGHTBRINGER OF SWEDEN, SONIC HAVEN, STEEL RHINO...)
Alex Wetzler - Gitara
William Hieb - Gitara basowa (SEVENTH AVENUE, IRON HEART, TREASURE SEEKER...)
Viktor Bader - Klawisze
Louis Schock - Perkusja (SEVENTH AVENUE...)
Spis utworów:
1. Way to Paradise
2. Win Over Your Heart
3. My Little Friend
4. Burn
5. Colour of Blood
6. No More
7. Praise the Lord
8. Only Love
9. Coming Home
10. Broken Heart
11. Jesus Came Down

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.