Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


czwartek, 31 sierpnia 2023

TRYTAN - Celestial Messenger (1987)


Moja ocena: 10/10
Ten wspaniały Chrześcijański zespół powstał w roku 1979 i jego największą inspiracją jest kanadyjska grupa RUSH. Na wydanie pierwszego albumu muzycy musieli jednak poczekać. Udało im się to dopiero w roku 1987, gdy Chrześcijańska maszyna heavy metalowa zdążyła już nabrać nieco rozpędu. Wtedy to właśnie nakładem dość wpływowej Chrześcijańskiej wytwórni R.E.X. Music ukazał się krążek pod tytułem "Celestial Messenger". Krążek niezwykle ciekawy, ponadczasowy i ponadidealny, przynoszący progresywny heavy metal bliższy dokonań wspomnianej kanadyjskiej formacji, oraz kilka typowych dla lat 80. heavy metalowych kompozycji. Wszystko z Chrześcijańskim przesłaniem. Nie jest to specjalnie długa płyta, ale naprawdę bardzo, ale to bardzo ciekawa pod względem muzycznym. Już sam początek tej płyty jest bardzo interesujący, album zaczyna się bowiem od progresywnie heavy metalowego utworu pod tytułem "Gettin' Ready". Gitarzysta i główny wokalista Lary Dean i Geddy Lee z RUSH mogliby się śmiało zamienić miejscami w swoich zespołach i nikt by nie usłyszał różnicy. Następnie zespół prezentuje kolejny świetny utwór pod tytułem "Don't Turn Away". Muzycznie otrzymujemy tu przebojowy utwór hard&heavy. Jednak i tutaj słychać delikatne wpływy progresywnej legendy z Kanady, chociaż TRYTAN pochodzi z USA i powstał Chicago w stanie Illinois. Fani kanadyjskiej grupy na literę R będą zachwyceni bardzo progresywnie heavy metalowym utworem "Mr. Electric". Amerykanie są jednak nieco bardziej metalowi od wspomnianych już kilka razy Kanadyjczyków. Potrafią jednak uzyskać ten wspaniały klimat muzycznej podróży przez wspaniałe progresywne dźwięki, poprzez idealnie zagrane nuty, wspaniałej ponadczasowej muzyki, która naprawdę zachwyca od początku do końca. Podróży, przez piękne nuty niesamowitą heavy metalową maszyną. Dowodzi tego także kolejny utwór pod tytułem "It's War". Jest to świetna heavy metalowa kompozycja, z nieco mniejszym naciskiem na progresję, a większym właśnie na melodyjny heavy metal. Naprawdę ciężko nie być zachwyconym faktem jak bardzo Lary Dean jest bliski wokalu, którym dysponuje Geddy Lee ze wspomnianego już tyle razy RUSH. Jednak naprawdę ciężko nie zauważyć tych podobieństw. Następnie muzycy prezentują nam już najczystszą dawkę progresywnego hard rocka w postaci utworu "Rip Van Winkle". To jest już czysta kwintesencja stylu RUSH. Pomimo wszystko, choć te inspiracje są tu tak czytelne i niezaprzeczalne to twórczość grupy TRYTAN wcale nie jest wtórna. Muzyka TRYTAN jest tutaj świeża, wcale nie taka odtwórcza, naprawdę nie ma tu mowy o podrabianiu czegokolwiek. Są tylko wielkie inspiracje i równie wielcy muzycy, którzy w doskonały sposób umieją stworzyć coś nowego na wzór swoich kanadyjskich idoli. Swoją drogą rzadko się zdarza takie czerpanie inspiracji Amerykanów od sąsiadów z liściem klonowym na fladze. Wspaniały Chrześcijański zespół TRYTAN jednak nie ma z tym problemów. Kolejnym progresywnie hard rockowym utworem na tej bardzo ciekawej płycie jest "Chains". Ten kanadyjski styl w wykonaniu amerykanów, naprawdę zachwyca, to jest wciąż ta sama piękna podróż po progresywnych nutach, w którą zabrał nas zespół, ona trwa od początku albumu do samego końca. Heavy metalowa maszyna, którą płyniemy po tych nutach czasem, jednak także ukazuje więcej swojej mocy i tak jest w świetnym progresywnie metalowym utworze pod tytułem "Nowhere to Run". Jest ciężko, ale wciąż progresywnie. Jednak właśnie dotarliśmy do końca tejże niesamowicie interesującej płyty, pełnej ponadidealnych pereł Chrześcijańskiego progresywnego metalu i rocka. Właśnie dotarliśmy już do ostatniej kompozycji na krążku, chociaż jest to jedna z tych płyt, które mogłyby trwać i trwać w nieskończoność nigdy nie nudząc. Tym bardziej że zamykający płytę utwór "Genesis" to kolejne arcydzieło melodyjnego progresywnego heavy metalu z najwyższej półki. Niestety na tym kończy się ten wspaniały krążek, chyba że ktoś zakupi wersję z bonusami. Polecam zapoznać się z każdą wersją tego znakomitego albumu, ponieważ stanowi on kolejną bardzo jasną perłę w koronie Chrześcijańskiego metalu. Jest to jedna z tych genialnych płyt, które po prostu trzeba mieć w swojej kolekcji. Polecam bardzo serdecznie.
Album nagrano w składzie:
Lary Dean - Wokal, gitara
Steve Robinson - Gitara basowa, klawisze, wokale w tle
Scott Blackman - Perkusja, wokal, wokale w tle (RYNGG...)
Spis utworów:
1. Gettin' Ready
2. Don't Turn Away
3. Mr. Electric
4. It's War
5. Rip Van Winkle
6. Chains
7. Nowhere to Run
8. Genesis

środa, 30 sierpnia 2023

LEVITICUS - Stå Och Titta På (1982)


Moja ocena: 10/10
Szwedzka grupa LEVITICUS powstała w 1981 roku w Szwecji. Dokładnie w Skövde, Västra Götaland. Zespół swoją pierwszą płytę EP wydał dzięki Chrześcijańskiej wytwórni Stanley & Andrew Music. Firma ta wydała później także następny już długogrający album tego zespołu. Zespołu bardzo ważnego na Chrześcijańskiej scenie heavy metalowej, który jako jeden z pierwszych prezentował ten gatunek. Nie jest to pierwsza grupa eksperymentująca z tym gatunkiem i łącząca go z przesłaniem Dobrej Nowiny, ale niewątpliwie jedna z najważniejszych. Myślę także, że jedna z pierwszych, które zaprezentowały ten gatunek w naprawdę rozwiniętej i przekonującej formie. Spójrzmy zatem na zawartość tego krążka i poszczególne utwory. Krążek zaczyna się od przebojowego hard rockowego utworu pod tytułem "Stå Och Titta På". Jest to bardzo fajny otwieracz, jednak nie jest to jeszcze wszystko, na co stać ten szwedzki zespół. Jest to dość lekki utwór, w którym dużą rolę ogrywają instrumenty klawiszowe. Dopiero druga kompozycja pod tytułem "Följ Mig" ukazuje bardziej heavy metalowe oblicze zespołu. Wciąż jednak wszystko wymieszane jest tutaj z hard rockiem. Zespół jednak umiejętnie przyzwyczaja słuchaczy do tego, co będzie prezentował w niedalekiej przyszłości. Na razie powracamy jednak do klawiszowych brzmień hard rocka w utworze "Leva som Han lär". Klawisze i syntezatory pełnią z resztą dość dużą rolę, w twórczości tejże grupy, jednak są one bardzo umiejętnie wykorzystane i naprawdę nie są tandetne. Nadają one muzyce jeszcze więcej ciekawego klimatu, zwłaszcza w progresywnie rockowym utworze pod tytułem "Min Mästare". Słuchając tego materiału, naprawdę można się zachwycić wielkim talentem muzyków, oraz klasycznym brzmieniem, którego naprawdę bardzo przyjemnie posłuchać. Jest to w mojej ocenie ponadczasowy i ponadidealny debiut, który polecam bardzo serdecznie.
Album nagrano w składzie:
Håkan Andersson - Wokal, sytezator (Moog-Taurus Bass Pedal), gitara basowa (BJÖRN STIGSSON, XT, STAGGERWING...)
Björn Stigsson - Gitara, wokale w tle, syntezator (Roland) (BJÖRN STIGSSON, XT, RICO & BEAR...)
Kjell Andersson - Perkusja (BJÖRN STIGSSON, XT, STAGGERWING, TEAMWORK...)
Spis utworów:
1. Stå och titta på
2. Följ mig
3. Leva som Han lär
4. Min Mästare

sobota, 26 sierpnia 2023

WHITECROSS - Whitecross (1987)


Moja ocena: 10/10
Zespół WHITECROSS to kolejna wielka i niezaprzeczalnie ważna formacja heavy/glam metalowa na scenie Chrześcijańskiej. To zespół, który wniósł sporo nowego, czerpiąc inspirację z takich grup jak RATT, LOUDNESS, DOKKEN i tym podobnych. Zanim jednak przejdę do opisu niesamowicie ciekawego długogrającego debiutu tego zespołu, przedstawię nieco historii. Ten Amerykański chrześcijański zespół metalowy z Illinois, został założony w 1985 roku przez wokalistę Scotta Wenzela i gitarzystę Rexa Carrolla. W latach 90. zespół zdobył trzy nagrody Dove Awards. Na razie jednak pozostańmy w latach 80. i przyjrzyjmy się zawartości tego ponadczasowego i ponadidealnego krążka. Warto jednak wspomnieć, że ten debiutancki album grupy WHITECROSS, osiągnął 17. miejsce na liście przebojów Top Contemporary Christian Albums magazynu Billboard. W 2010 roku magazyn HM umieścił WHITECROSS na 29. miejscu listy 100 najlepszych chrześcijańskich albumów rockowych wszechczasów, stwierdzając, że „po prostu trzeba wysłuchać tego albumu". Dobrze to teraz już bez wybiegania znów, za bardzo w przyszłość przedstawię Państwu każdy utwór po kolei od początku do końca. Już pierwszy utwór z tego krążka jest fantastyczny, a nosi on tytuł "Who Will You Follow". Naprawdę ciężko sobie wyobrazić lepszy otwieracz dla płyty w tym stylu. Grupa od razu przedstawia nam się jako Chrześcijańska odpowiedź na bardzo popularną muzykę w tym czasie grupy RATT. Otrzymujemy tu wspaniałą muzykę z gatunku znakomitego i bardzo przebojowego glam metalu na sam początek. Dalej ta fantastyczna grupa, prezentuje następny, glam metalowy utwór pod tytułem "Enough Is Enough". Także i on niesie sporo przebojowości. Następnie przechodzimy do heavy/glam metalowego utworu pod tytułem "He Is The Rock". Tutaj RATT spotyka się z LUDNESS. Następnie zespół zbliża się nieco bardziej do estetyki DOKKEN w melodyjnie heavy/glam metalowym utworze pod tytułem "Lookin' For A Reason". Klimat RATT, który stanowił tu jednak główną inspirację także, jest tutaj bardzo słyszalny. Następnie muzycy zdecydowali się zaprezentować bardzo spokojną, wręcz dancingową balladę pod tytułem "You're Mine". Jest to bardzo ładna melodia, z przepięknym tekstem. Po tej bardzo spokojnej melodii muzycy doskonale wiedzieli, że trzeba będzie dać coś bardziej czadowego, dlatego jako następny wybrali przebojowy, glam metalowy kawałek pod tytułem "No Way I'm Goin' Down". Pomimo iż muzycy wyraźnie czerpią tu inspiracje, z królujących w tamtym czasie świeckich zespołów to ta płyta i tak nie jest w żadnym wypadku wtórna, ten materiał jest naprawdę świeży i porywający. Taka jest właśnie muzyka WHITECROSS. Naprawdę ciężko się świetnie nie bawić słuchając tak znakomitych utworów, jak glam metalowy "Seein' Is Believin'". Legendarny RATT wciąż króluje na tej płycie, ale to właśnie sprawia, że słuchanie tego materiału to taka frajda. To doskonała alternatywa dla fanów tej formacji, którzy z czasem jednak zaczęli szukać bardziej ambitnych, Chrześcijańskich tekstów w muzyce glam metalowej. A na tym nie koniec naprawdę świetnych utworów, kolejnym jest kolejny heavy/glam metalowy klasyk pod tytułem "All I Need". Tutaj słychać czasem trochę więcej ze stylu DOKKEN. Następnie Scott Wenzel odchodzi od mikrofonu, a Rex Carroll popisuje się niesamowitą gitarową wirtuozerią we wspaniałym "Nagasake". Takim to sposobem dochodzimy do końca tej płyty, chociaż naprawdę mogłaby trwać ona jeszcze dużo dłużej. Na sam koniec zespół prezentuje jeszcze heavy/glam metalową kompozycję pod tytułem "Signs Of The End', pozostawiając słuchacza z chęcią na więcej tak przebojowej i świetnie wykonanej muzyki. Polecam bardzo serdecznie, gdyż to wydawnictwo jest kolejną bardzo jasną perłą w koronie Chrześcijańskiego metalu, którą warto mieć w swojej kolekcji. Mamy tu wiele genialnych, ponadczasowych riffów, doskonałych solówek gitarowych i wokali. Jest to jedna z najciekawszych formacji w katalogu Chrześcijańskiej wytwórni płytowej Pure Metal.
Album nagrano w składzie:
Scott Wenzel (Scottzilla!) - Wokal (SCOTT WENZEL, DEZ DICKERSON, MISSION OF ONE, LIBERTY 'N JUSTICE...)
Rex Carroll - Gitara (FIERCE HEART, FRED RERUN BERRY, REX CARROLL BAND, REX CAROLL & THE BLEED...)
Jon Sproule (The Human Harmonizer) - Gitara basowa
Mark Hedl - Perkusja
Tonja Kataja - Klawisze
Joan Johnson - Klawisze
Kent Cantwell - Klawisze (MISTRAL...)
Spis utworów:
1. Who Will You Follow
2. Enough Is Enough
2. He Is The Rock
3. Lookin' For A Reason
4. You're Mine
5. No Way I'm Goin' Down
6. Seein' Is Believin'
7. All I Need
8. Nagasake
9. Signs Of The End

piątek, 25 sierpnia 2023

CHRYZTYNE - Tales Of Paradise (1993)


Moja ocena: 10/10
Niemiecki zespół CHRYZTYNE powstał w roku 1990 w Karlsruhe, Baden-Württemberg. Przed wydaniem opisywanego tu albumu, ta Chrześcijańska grupa wydała także taśmę demo. Chcę się jednak skupić już na pełnym wydawnictwie z roku 1993. W tym czasie Chrześcijańska scena heavy metalowa była już naprawdę rozwinięta. Także w Niemczech, pojawiało się coraz więcej zespołów wyznających swoją wiarę w Pana Boga. Zespół CHRYZTYNE należy właśnie do jednych z najciekawszych. Ich album to arcydzieło melodyjnego heavy metalu, z najwyższej półki. Każdy utwór tutaj to ponadczasowe i ponadidealne dzieło sztuki. Dlatego właśnie ta płyta tak bardzo zasługuje na jej przypomnienie i opisanie. Oto co się na niej znajduje. Płyta zaczyna się od bardzo przebojowej kompozycji pod tytułem "For You". Już ona wystarczy, by przekonać wszystkich do naprawdę wysokiego poziomu zespołu oraz melodyjnego heavy metalowego materiału. Następnie muzycy już tylko utwierdzają słuchacza w przekonaniu, że potrafią pisać więcej tak dobrych utworów, a pieniądze wydane na płytę zostały naprawdę dobrze ulokowane. Album brzmi doskonale, jego brzmienie zachwyca nawet dzisiaj. Dowodzi tego także drugi utwór pod tytułem "Tell Me Why". Mamy tu wspaniałe melodyjne riffy, piękne brzmienia klawiszy bliższe AOR, piękne solo gitarowe i doskonałe wokale, za które odpowiada znany z SAINT ATTACK Frank Schepp. Kolejna kompozycja to także wspaniałe arcydzieło. Jest to przepiękna ballada metalowa pod tytułem "Remember You". Po tak pięknej melodii muzycy zdecydowali się umieścić na krążku kolejny bardzo przebojowy utwór pod tytułem "Mama Doesn't Know". Muzycznie prezentuje on dość zadziorny, ale wciąż bardzo melodyjny heavy metal. Słychać tu niekiedy także bardzo wyraźnie inspiracje stylem AOR, ale i nieco hair metalem. Warto tu zwrócić uwagę na porywające refreny, które aż chce się śpiewać razem z zespołem. Jeszcze więcej wpływów AOR słychać w utworze pod tytułem "Stay with Me". Jest to melodyjnie heavy, pop metalowe granie bliższe dokonań Szwedzkiego zespołu EPUROPE. Muzycznie jednak większa część płyty bardziej czerpie z amerykańskiej sceny melodyjnie metalowej. Dowodzi tego, chociażby kolejny melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "All That You've Got". Tutaj warto zwrócić także uwagę na wyborne solo gitarowe. Gitarzysta Mathis Loris z resztą gra naprawdę ambitne i ciekawe solówki w każdym utworze. Następnie muzycy nie rezygnują z melodyjnie heavy metalowych brzmień w kolejnym rewelacyjnym utworze pod tytułem "All Day All Night". Mamy tu jednak znów nieco bardziej zadziorne, choć tak jak wspomniałem melodyjne riffy, bardzo chwytliwe refreny. Na albumie nie mogło jednak i zabraknąć nieco dynamiczniejszego utworu pod tytułem "Never". To wciąż jest melodyjny heavy metal, ale z większym czadem. To wszystko sprawia, że ten album pomimo wszystko nie pozostawia żadnych wątpliwości co do swojego naprawdę metalowego charakteru. Płyta jest także naprawdę urozmaicona muzycznie. Dowodzi tego kolejna prześliczna ballada pod tytułem "Born in the Fire". Muzycznie jesteśmy tu bliżej stylu lite AOR. Jest to jedna z tych płyt, które mogłyby trwać w nieskończoność, jednak właśnie już dotarliśmy do przedostatniego utworu. Jest nim kolejna melodyjnie heavy metalowa kompozycja pod tytułem "In The Darkness Of The Night". Całość kończy jeszcze utwór pod tytułem "Danger". Jest to genialne melodyjnie heavy metalowe zakończenie płyty, mimo wszystko tak jak wspomniałem, takie płyty mogłyby trwać w nieskończoność i nie znudzić słuchacza. Dlatego po wszystkim pozostaje jeszcze niedosyt na więcej. Polecam ten album naprawdę bardzo serdecznie, warto go posiadać w swojej kolekcji. Ja już mam tę wspaniałą płytę, zainteresuj się nią i Ty.
Album nagrano w składzie:
Frank Schepp - Wokal (SAINT ATTACK...)
Mathis Loris - Gitara
Hans-Martin Kaufmann - Gitara basowa
Marcus Lafferton - Gitara basowa
Thomas Kessel - Klawisze, wokale w tle
Lars Nippa - Perkusja (PICKUP THE HARP, ZAR, 5TH SEASON, LAHANNYA, UMRA ET IMAGO, DEVICIOUS...)
Sascha Lien - Wokale w tle
Isabel Wüst - Wokale w tle
Chrissi Rokitte - Wokale w tle
Spis utworów:
1. For You
2. Tell Me Why
3. Remember You
4. Mama Doesn't Know
5. Stay with Me
6. All That You've Got
7. All Day All Night
8. Never
9. Born in the Fire
10. In the Darkness Of The Night
11. Danger

czwartek, 24 sierpnia 2023

STRYPER - Soldiers Under Command (1985)


Moja ocena; 10/10
Udany debiut niezwykle ważnej na Chrześcijańskiej scenie grupy STRYPER musiał zaowocować szybkim wydaniem następnego krążka. Musiał być to jednak album tak samo dobry i ciekawy jak debiut a apetyt, na to wszystko podsycały ciekawe single. Czy muzykom się udało? Głupie pytanie, chyba każdy fan Chrześcijańskiego heavy metalu wie, że jak najbardziej. Udało się i to lepiej niż każdy mógł sobie wyobrazić, zespół zaprezentował tu doskonały materiał, który nie zestarzał się ani trochę do dzisiaj i brzmi wciąż niesamowicie. I tak jak mówiłem wcześniej, choć STRYPER nie jest pierwszą Chrześcijańską grupą heavy metalową, to jednak jest dla tego stylu najważniejsza, dowodzi tego fakt, że to właśnie opisywany tutaj ten album, opisywanej tu grupy zdobył status złotej płyty, sprzedając się w ponad pół miliona egzemplarzy. Wcześniej żadna inna Chrześcijańska grupa heavy metalowa nie osiągnęła takiego sukcesu. O tym, jak wspaniała i ponadczasowa jest to płyta, niech świadczą same utwory na niej zawarte. Zespół doskonale wiedział jak zacząć płytę, wybierając czadową, ale i bardzo chwytliwą heavy metalową kompozycję pod tytułem "Soldiers Under Command". Nie ma nić dziwnego, że zespół właśnie ją wybrał na tytułowy utwór. To nie tylko świetny otwieracz, ale i naprawdę konkretne wyznanie wiary Chrześcijańskiej w warstwie tekstowej. Dodać do tego trzeba naprawdę wspaniałe brzmienie, te piskliwe solówki gitarowe jak one zachwycają do dzisiaj! Te wspaniałe wokale w harmoniach i ich produkcja! A dalej jest równie wspaniale! Kolejny utwór "Makes Me Wanna Sing" to kwintesencja glam metalu tamtej epoki. Jest to bardzo przebojowy utwór, który z miejsca musiał stać się wielkim przebojem! Jednak są tu jeszcze większe hity i do nich także dojdziemy. Zresztą na tej płycie wszystkie utwory to super przeboje, włącznie z bardzo melodyjnym hair metalowym kawałkiem pod tytułem "Together Forever". Wokalista i gitarzysta jednocześnie którym jest Michael Sweet, jego głos, brzmienie i wysokie rejestry, które chwyta bez najmniejszego problemu, to czysta poezja dla uszu. Reszta zespołu także doskonale mu wtóruje w harmonijnych chórkach, o których już tu pisałem. Ta płyta to jednak nie tylko bardzo przebojowy metal, nie zabrakło tu i prześlicznej ballady bliższej AOR pod tytułem "First Love". Zespół podsypał tu cukru dość sporo, ale w końcu grają tu bracia Michael i Robert Sweet. Musi być słodko, jednak byśmy całkiem się nie rozrzewnili, a płyta naprawdę zasłużyła na miano prawdziwie heavy metalowej muzycy, jako następny kawałek wybrali, heavy metalowy twór pod tytułem "The Rock That Makes Me Roll". Jednak i tutaj muzycy utrzymali swoją melodyjność oraz przebojowość, dając przy tym prawdziwego czadu. Jeszcze melodyjniej i bardziej przebojowo jest w hair metalowym utworze pod tytułem "Reach Out". Te utwory dowodzą tego, że muzycy zespołu doskonale wiedzieli, co w danym czasie jest naprawdę modne, a także, że potrafili oni naprawdę doskonale to wszystko wykonać, skoro jako pierwsi w historii Chrześcijańskiego heavy metalu naprawdę dorobili się złotej płyty. Był to niejako moment przełomowy, dzięki któremu tzw. Christian metal, przestał być spychany na margines. Chociaż jeszcze musiało minąć trochę czasu, by wszystko nabrało pełnego rozpędu i by zespoły te zdobyły zaufanie, nie tylko wśród fanów gatunku. Zespół STRYPER jednak zrobił w tym celu naprawdę bardzo wiele. Chociażby takimi utworami jak bardzo przebojowy melodyjnie heavy/hair metalowy "(Waiting for) A Love That's Real". Następnie album znowu nieco zwalnia tempa i zyskuje na łagodności. Muzycy najwyraźniej stwierdzili, że jedna słodka ballada to jednak za mało by udowodnić talent zespołu do pisania naprawdę pięknych melodii. Dlatego zespół zdecydował się zamieścić na tej płycie kolejną pod tytułem "Together as One". Dopiero po niej muzycy umieścili kolejny melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "Surrender". I takim to sposobem nawet nie wiedząc, jak i kiedy dochodzimy do ostatniej kompozycji na krążku. Znam ten album, a jednak wciąż życzyłbym sobie więcej utworów. Ostatnim jest bardzo wzniosły "Battle Hymn of the Republic (Glory, Glory Hallelujah)". Na tym ta ponadczasowa i ponadidealna płyta się kończy, pozostawiając mnie z niedosytem na więcej tak dobrej i przebojowej muzyki. Polecam ten krążek bardzo serdecznie. Jest to kolejna bardzo jasno świecąca perła w koronie Chrześcijańskiego metalu, którą naprawdę warto posiadać w swojej kolekcji.
Album nagrano w składzie:
Michael Sweet - Wokal, gitara (ROXX REGIME, MICHAEL SWEET, BOSTON, FRONTIERS ALL STARS, SWEET & LYNCH, SUNBOMB, ICONIC...)
Oz Fox - Gitara, wokale w tle (STRYPER, BLAIRING OUT, SIN DIZZY, BLOODGOOD, LET IT RAWK, DIMINO...)
Timothy Gaines - Gitara basowa, wokale w tle (AFTON KID, VISIOZ, WHITE LACE, STORMER, ROXX REGIME, SIN DIZZY, NO STRANGER, KING JAMES, TIMOTHY GAINES, ALDO NOVA, KIM HILL, FAITHSEDGE, OF GODS & MONSTERS...)
Robert Sweet - Perkusja (ROXX REGIME, SHAMELESS, KING JAMES, JUSTA BAND, TITANIC, THE PRINCESS PROJECT, ROBERT SWEET, VALEDICTION, BLISSED, DBEALITY, SUBDUX, MENCHEN, FINAL AXE, REEDEMER, THE SEVENTH POWER, MICHAEL SWEET, DEAD TO SIN, REV SEVEN, CRYIN' OUT LOUD, BLANK, LITHIUM X, XOUT, CLEANBREAK...)
Tammy Thomas - Wokale w tle
Linda Mullen - Wokale w tle
Doris Castenada - Wokale w tle
Christopher Currell - Synclavier programowanie
John Van Tongeren - Klawisze (ROXX REGIME, Q, MARI HAMADA...)
Spis utworów:
1. Soldiers Under Command
2. Makes Me Wanna Sing
3. Together Forever
4. First Love
5. The Rock That Makes Me Roll
6. Reach Out
7. (Waiting for) a Love That's Real
8. Together as One
9. Surrender
10. Battle Hymn of the Republic (Glory, Glory Hallelujah)

środa, 23 sierpnia 2023

RED SEA - Blood (1994)


Moja ocena: 10/10
Świetny debiut, naprawdę świetnej Chrześcijańskiej formacji. Amerykański zespół RED SEA miał nieco łatwiejszy start dzięki temu, że tworzyło go wielu znanych już muzyków nie tylko na scenie Chrześcijańskiej. Między innymi muzycy z BADLANDS, ale także tak legendarnych formacji, jak JOSHUA PERAHIA, DIE HAPPY, FEAR NOT, KEEL, RACER X i innych... Taki dream team nie miał problemów z podpisaniem umowy z niezależną firmą Rugged Records. Umowa z niezależną, ale dość prężnie działającą wytwórnią, zagwarantowała muzykom swobodę artystyczną i możliwość nagrania naprawdę ciekawego, ponadczasowego materiału, bez oglądania się specjalnie na nowe trendy i coraz silniejszą scenę grunge. Zamiast tego powstała ponadidealna płyta hard&heavy, której naprawdę miło posłuchać. Dlatego już nie przedłużając, od razu opisuję to, co się na tym bardzo interesującym krążku znalazło. Krążek zaczyna się od utworu hard&heavy pod tytułem "Soulshaker". Jest to naprawdę dobre rozpoczęcie płyty. Po tak dobrym rozpoczęciu zespół umiejętnie podtrzymuje przebojowy klimat hard rockowym utworem pod tytułem "Blood". Amerykański luz i klimat słychać także w hard rockowym utworze pod tytułem "Wolves At The Door". Warto tu jednak zwrócić także uwagę na koniec utworu, który jednak odrobinę puszcza oczko w stronę brzmień z Seattle. Następnie muzycy postanowili przejść do bardziej balladowych brzmień hard rocka, opartych na bluesie w utworze "Dust To Dust". Utwór ten zaczyna się od gitary basowej i delikatnych gitar, spokojnie przechodzących do nastrojowych emocji w średnim tempie. W miarę jak gitary rytmiczne stopniowo zyskują bardziej wyraźną rolę w miksie, wszystko nabiera melodii, tworząc naprawdę ciężką balladę. W muzyce zespołu bardzo wyraźnie słychać inspiracje takimi legendami jak DEEP PURPLE, WHITESNAKE i wspomnianym już BADLANDS. Właśnie dlatego ta płyta jest tak ciekawa i warta uwagi, każdego fana prawdziwej ponadczasowej klasyki. Wokalista Robin Kyle Basauri nagrał tu jedne swoich najlepszych partii. Poezja dla uszu. Kolejny utwór „Last Days Of Winter” reprezentuje doskonale zróżnicowany charakter, zaczynający się od gitary akustycznej i perkusji, utrzymującej swobodne usposobienie, powoli przechodząc do cięższej hard rockowej formy. Następnie muzycy prezentują hard&heavy metalowy utwór pod tytułem "Walk On Fire". Zespół nie odkrywa tutaj niczego nowego, ale nie o to chodzi. Siła tej płyty tkwi właśnie w jej klasycznym repertuarze. Właśnie to czyni ją tak ciekawą. Właśnie takie utwory jak hard&heavy metalowy "Shades Of Purple". Otwiera się na organy i wrzeszczące gitary, po czym zmienia się w pełnowymiarowego hard rockera, podnosząc poziom intensywności do poziomu wykraczającego poza schematy gatunku i wchodząc znów w bardziej heavy metalowe rejony muzyczne. Kolejna kompozycja na płycie także utrzymana jest w cięższym hard rockowym stylu i nosi tytuł "Hell Bound Train". Zaraz potem przechodzimy znów do bardziej bluesowych brzmień w hard rockowym utworze "Losin My Way". Mamy tu do czynienia kolejnym naprawdę świetnym utworem, który sprawia, że już ten bardzo dobry album jest o wiele lepszy. Zróżnicowanie materiału i osadzenie go w klasyce, jak zwykle sprawia, że całość jest jeszcze ciekawsza. Znów muszę także pochwalić znakomitego wokalistę. To, czego dokonuje tu Robin Kyle Basauri, to prawdziwa szkoła dobrego wokalu. Niestety właśnie docieramy już do końca płyty. Jako przedostatni na krążku występuje krótki przerywnik pod tytułem "Down Home Static" stanowiący niejako wstęp do ostatniej kompozycji. Jest nią przepiękna bluesowa ballada pod tytułem "Tears Of Joy". Na tym ta wspaniała płyta się kończy, pozostawiając słuchacza z niedosytem na więcej tak dobrej muzyki. Powiedzieć, że płyta RED SEA "Blood" to świetny album, byłoby dużym niedopowiedzeniem. Krążek ten zajął trzecie miejsce obok takich grup jak VENI DOMINE i NOWELLA i ich płyt "Material Sanctuary" i "Novella" uważanych za najlepsze Chrześcijańskie albumy metalowe i hard rockowe lat 90. na świecie. Polecam ten ponadidealny i ponadczasowy krążek bardzo serdecznie.
Album nagrano w składzie:
Robin "Kyle" Basauri - Wokal, instrumenty perkusyjne (ROCK POWER PRAISE, SANCTUARY PRAISE, JOSHUA, DIE HAPPY, P.K. MITCHEL, REIGN OF GLORY...)
Chris Howell - Gitary, dobro (FEAR NOT, PAUL FALZONE, CATAWOMPUS...)
Greg Chaisson - Gitara basowa (LEGS DIAMOND, SURGICAL STEEL, KEEL, STEELER, BRITTON, TERRIFF, BADLANDS, DIE HAPPY, ATSUSHI YOKOZEKI PROJECT, PAT TRAVERS, BLINDSIDE BLUES BAND, GREG CHAISSON, DARRELL MANSFIELD, CRAIG ERICKSON, STEPHEN CHRISTIAN, ATOMIC KINGS, SIRCLE OF SILENCE, DAVID REECE, KINGS OF DUST, TROGLODYTE DAWN, RED DRAGON CARTEL...)
Jeff Martin - Perkusja (SURGICAL STEEL, RACER X, BADLANDS, BLINDSIDE BLUES BAND, CRAIG ERICKSON, THE BLACK SYMPHONY, PAUL GILBERT, UFO, MICHAEL SCHENKER GROUP, PAUL GILBERT & JIMI KIDD, LEATHERWOLF, THE PLOT, GEORGE LYNCH, KEVIN DUBROW, JEFF MARTIN, PETE WAY, DAVID HIDALGO MATO NANJI LUTHER DICKINSON, BAD DOG, INDIGENOUS FEATURING MATO NANJI, REV JONES, DOKKEN, BLASTED TO STATIC...)
Bob Bancalari - Klawisze
Tony Guerrero - Wokale w tle
Spis utworów:
1. Soulshaker
2. Blood
3. Wolves At The Door
4. Dust To Dust
5. Last Days Of Winter
6. Walk On Fire
7. Shades Of Purple
8. Hellbound Train
9. Losin My Way
10. Down Home Static
11. Tears Of Joy

wtorek, 22 sierpnia 2023

BARREN CROSS - Believe (1985)


Moja ocena: 10/10
Amerykański Chrześcijański zespół BARREN CROSS powstał w Los Angeles w roku 1983, na wydanie pierwszej płyty EP musiał jednak nieco poczekać. Grupa zadebiutowała dopiero w roku 1985, wspaniałym, niezwykle ciekawym i ponadczasowym mini albumem pod tytułem "Believe". Od tamtego czasu kariera zespołu zaczęła się już szybko rozwijać. Skupmy się jednak na początku właśnie na tym debiucie. Grupa od razu przedstawiła się jako dostarczyciel niekiedy czadowego, ale nie pozbawionego także i melodii heavy metalu, pełnego świetnych riffów, solówek i wysokich wokali. Oto jak prezentują się na tym naprawdę ciekawym debiucie poszczególne kompozycje. Grupa od razu zaczyna z przytupem od heavy metalowego utworu "Believe". Wokalista Mike Lee od razu pokazuje tu swoje możliwości, które można porównać do tych, które prezentuje Bruce Dickinson z IRON MAIDEN. Jeśli chodzi o samą muzykę to BARREN CROSS gra bardziej po amerykańsku, jednak nie tak komercyjnie, jak na przykład STRYPER. Dowodzi tego, chociażby bardziej melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "He Loves You". Jest dość melodyjnie, ale jednak ostrzej, ciężej bardziej szorstko. Nie jest to typowe kalifornijskie granie, chociaż zespół pochodzi z Kalifornii. Myślę, że między innymi i właśnie to przyczyniło się do dużej popularności zespołu. Kolejny utwór przynosi nam po raz kolejny naprawdę solidny i czadowy heavy metal. Tytuł tej czadowej i naprawdę dynamicznej kompozycji to "Just A Touch". Po tak czadowym utworze muzycy postawili z kolei na ciężar i zaprezentowali utwór pod tytułem "Give Your Life". Ta heavy metalowa kompozycja płynnie przechodzi od powolnych, ciężkich riffów w zwrotkach, do szybkich w bardzo chwytliwym refrenie, gdy wokalista śpiewa "give your life to Jesus". Następnie zespół pokazuje, że równie dobrze czuje się i w balladowym stylu, prezentując naprawdę bardzo ładny utwór pod tytułem "Light The Flame". Kolejny utwór z płyty może z początku zdawać się balladą jednak to nie prawda, muzycy zaproponowali nam po raz kolejny naprawdę solidny heavy metal. Właśnie tak można określić zamykającą płytę kompozycję pod tytułem "Going Nowhere". Już te kilka kompozycji wystarczyło, by zespół w niedługim czasie wydał pełną płytę. Naprawdę świetny debiut, polecam się z nim zapoznać serdecznie.
Album nagrano w składzie:
Mike Lee - Wokal, gitara (ROCK POWER PRAISE, BARE BONES, MIKE LEE, SANXTION, LIBERTY N' JUSTICE, WORLDVIEW, GALE FORCE...)
Ray Parris - Gitara, wokale w tle
Jim LaVerde - Gitara basowa, wokale w tle (SANCTUARY PRAISE, METAL PRAISE, P.K. MITCHELL, PAUL FALZONE, ANEMIA, TRYTAN...)
Steve Whitaker - Perkusja
Spis utworów:
1. Believe
2. He Loves You
3. Just a Touch
4. Give Your Life
5. Light the Flame
6. Going Nowhere

sobota, 19 sierpnia 2023

BANK - Jestem Panem Świata (1981)


Moja ocena:10/10
Zespół BANK i ich płyta "Jestem Panem Świata" także musi się tu znaleźć. Ten krążek tej świeckiej formacji jest nie tylko wspaniałym muzycznym arcydziełem, ale i naprawdę ważną płytą w historii Polskiego rocka. Twórczość zespołu wspierała częściowo rodzącą się scenę hard&heavy w naszym kraju, torując tym samym drogę TURBO i TSA, łącząc ciężkie brzmienia z klasyką rocka progresywnego, art rocka. Warto także wspomnieć, że album ten został wydany w rekordowym jak na polskie warunki nakładzie 960 tys. egzemplarzy. W roku 1983 stał się więc Złotą Płytą, choć tak naprawdę to powinna być już platyna. Jednak zanim przejdziemy do zawartości tejże niezwykle ciekawej płyty, poznajmy historię zespołu. Ten polski zespół rockowy został założony w 1980 roku w Środzie Śląskiej koło Wrocławia, już po dwóch tygodniach prób, formacja zarejestrowała swoje pierwsze utwory . Miało to miejsce w Polskim Radiu Wrocław. Pierwszym większym sukcesem było uplasowanie się na 3 miejscu z przebojem "Lustrzany świat" podczas ósmego Ogólnopolskiego Konkursu Polskiego Radia. Następnie agencja Pagart zorganizowała zespołowi ogólnopolską trasę koncertową z zachodnioniemiecką grupą GOOMBAY DANCE BAND, która okazała się sporym sukcesem komercyjnym. W październiku 1981 roku nakładem Polskich Nagrań ukazał się pierwszy longplay BANKU, który tu właśnie tu opisuję. Ta złota płyta zaczyna się od utworu "Rozbij Bank". Jest to hard rockowy utwór, jednak już tutaj słychać lekko progresywne akcenty. Głównie dzięki niesamowitym syntezatorom, za które odpowiada Marek Biliński. Warto tu także wspomnieć o świetnym wokaliście, którym jest znany ze współpracy także ze mną Mirosław Bielawski. Wokalista dysponuje wysokim i czystym, ciepłym głosem, który doskonale uzupełnia wspaniałe hard rockowe riffy panów Mirosława Grala i Piotra Iskrowicza, na basie zaś zagrał Roman Iskrowicz, na perkusji zaś Krzysztof Krzyśków. Drugi utwór pod tytułem "Karnawał Trwa" jest właśnie dowodem tego geniuszu i talentu zespołu. Następna kompozycja pod tytułem "Wielki Wóz" także utrzymana jest w hard rockowym stylu, jednak o wiele bardziej melodyjnym. Dopiero czwarta kompozycja zespołu prezentuje balladowe oblicze grupy. Nosi ona tytuł "Tak zdarza się" i w mojej ocenie jest jedną z najpiękniejszych ballad hard rockowych, jakie zostały w tym kraju nagrane. Warto wspomnieć, że za naprawdę ciekawe teksty zespołu odpowiada tu Leszek Pietrowiak, piszący po czasie także dla LOMBARDU czy dla AFTER BLUES. Inne teksty napisali tu sporadycznie Grzegorz Tomczak piszący później, chociażby dla MARYLI RODOWICZ i MR. Z'OOB oraz piszący wcześniej między innymi dla NIEBIESKO-CZARNYCH, HALINY KUNICKIEJ, CZERWONO-CZARNYCH, BREAKOUTU i CZERWONYCH GITAR Marek Gaszyński. Wróćmy jednak do BANKU i ich kolejnej przepięknej, ponadczasowej ballady. Najpiękniejszą balladą w rockową w ogóle i to nie tylko w Polsce niewątpliwie jest utwór "Powiedz Mi Coś o Sobie". Tekst do niej napisał poza wspomnianym Leszkiem Pietrowiakiem także znany z DŻEMU Ryszard Riedel. Wszystko to połączone z przepięknym śpiewem Mirosława Bielawskiego, zawsze wzrusza. To jest po prostu jedna z najpiękniejszych ballad świata! Jednak by nie było zbyt słodko i rzewnie zespół w następnej kompozycji powrócił do hard rocka w tytułowej kompozycji pod tytułem "Jestem panem świata". Do niej właśnie napisał tekst Grzegorz Tomczak. W roku 1981 debiut BANKU był naprawdę czadową i jedną z cięższych płyt w kraju. Jednak wspomniałem także o rocku progresywnym i art rocku, jego przykładem jest z kolei wspaniała kompozycja pod tytułem "Zmienisz Świat, Tak Musi Być". Także i tutaj jednak słychać hard rockowe gitary, będące bardzo charakterystyczne dla tej płyty. Bardzo podoba mi się przełamujący wszystko spokojny refren. Zaraz później przechodzimy do utworu hard rockowego "Tak łatwo się zgubić". Wystarczy posłuchać krótkiej, ale wybornej solówki gitarowej, by docenić wielki talent zespołu, drugie solo to już tylko dopełnienie majstersztyku. Takim to sposobem dochodzimy już do przedostatniego utworu na płycie, pod tytułem "Lustrzany Świat". Tutaj zespół połączył naprawdę hard rockowe riffy, z refrenami w stylu reggae i progresywnymi klawiszami. Brzmi to trochę jak szaleństwo, ale jest to naprawdę wspaniała kompozycja. Już na sam koniec zespół wybrał utwór hard&heavy pod tytułem "Nie ma rzeczy niemożliwych". Jest to najbardziej czadowa i ostra kompozycja w sam raz na koniec tego ponadidealnego, ponadczasowego albumu. Złoto w pełni zasłużone, a jeszcze bardziej platyna! Polecam bardzo serdecznie. Prawdziwa perła w koronie Polskiego rocka! Warto wspomnieć, że zespół nagrał później jeszcze równie ciekawą muzycznie kasetę pod tytułem "Ciągle ktoś mówi coś", z paroma utworami bliższymi już typowego heavy metalu. Jednak to debiut uznaje się za najważniejszy. Następne albumy bliższe są już pop rocka i rocka progresywnego. Obecnie wokalista zespołu przebywa w Niemczech.
Album nagrany w składzie:
Mirosław Bielawski - Wokal (PROJEKT, MSA 1111, ROMUALD & ROMAN, MACIEJ PODSIADŁO...)
Mirosław Gral - Gitara
Piotr Iskrowicz - Gitara
Roman Iskrowicz - Gitara basowa
Marek Biliński - Klawisze (AURA, MAREK BILIŃSKI, JERZY DĄBROWSKI, WSZYSTKIE MARKI ŚWIATA, BILIŃSKI * DUCZMAL AMADEUS CHAMBER ORCHESTRA OF POLISH RADIO...)
Krzysztof Krzyśków - Perkusja (MAREK BILIŃSKI...)
Spis utworów:
1. Rozbij Bank
2. Karnawał Trwa
3. Wielki Wóz
4. Tak zdarza się
5. Powiedz mi coś o sobie
6. Jestem panem świata
7. Zmienisz Świat, Tak Musi Być
8. Tak łatwo się zgubić
9. Lustrzany świat
10. Nie ma rzeczy niemożliwych

piątek, 18 sierpnia 2023

ELIMINACJE O.M.P.P (CHOSZCZNO 83) - Eliminacje O.M.P.P (Choszczno 83) (1983)


Moja ocena: 10/10
Raczej będę sobie darował takie składanki, jednak ta stanowi bardzo ciekawy przykład rodzącego się w Polsce rocka. Są to grupy, które pokazują ogromny potencjał, a także, chęć i dążność do zaistnienia na muzycznym rynku. Zwłaszcza dwa zespoły robią tu na mnie największe wrażenie WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI w skrócie W.P.R. oraz TRZECIA KAWA. O tych zespołach także wiem nieco więcej. Daję tej taśmie nagrywanej częściowo mono, częściowo stereo najwyższą ocenę, choć jej jakość pozostawia sporo do życzenia. Nie jest to raczej oficjalne wydanie, a bardziej materiał udostępniony przez fanów i nagrany bardziej amatorskim sposobem, na magnetofon szpulowy "Dama Pik". Stylową okładkę stworzyłem sam, nie jest oryginalna. Materiał, choć nie jest idealny brzmieniowo, to jego jakość nie jest jednak na tyle tragiczna, bym miał się aż tak bardzo czepiać, a jego wartość historyczna jest bezcenna. Przejdźmy może więc już do zawartości, tejże taśmy i nagrań bardzo ciekawych zespołów, które się na niej znalazły. Taśma zaczyna się od nagrań WESOŁEGO POCZĄTKU RADOŚCI, są to nagrania mono, cała pierwsza strona jest mono. Materiał zaczyna się od utworu "Doktor Jekyll and Mr.Hyde" w wykonaniu wspomnianego zespołu. Zaczyna się on dość bluesowo, jednak po czasie muzycy przechodzą już w rozpędzony heavy metal czerpiący z dokonań RAINBOW i wczesnego DEEP PURPLE. Jakość tego nagrania jest lekko nierówna, raz brzmi lepiej, a raz gorzej, ale i tak bardzo wyraźnie słychać wszystkie słowa i muzykę, dzięki czemu można docenić wielki talent zespołu. Warto wspomnieć, że opisywana tu grupa reprezentuje scenę Chrześcijańską i grała na wielu mszach rockowych, a także w Rzymie i gościła na audiencji u Świętego Jana Pawła II. Zespół ten miał naprawdę ogromne, szansę na sukces, zdobywając nawet zainteresowanie telewizji, jednak ówczesna komunistyczna władza, cenzura zablokowały karierę grupy, która miała czelność śpiewać o Panu Bogu, Panu Jezusie i krytykować władzę. Przez to ta wspaniała grupa nie wydała także płyty lub nawet oficjalnie wydanej kasety ze swoją muzyką. Drugim utworem tej Nowosolskiej grupy jest "Osamotnienie". Tym razem muzycy zaoferowali słuchaczom naprawdę emocjonalną balladę hard rockową. Brzmi ona zaskakująco dobrze, jak na nagranie amatorskie, tutaj jeszcze bardziej słychać Chrześcijańskie przesłanie zespołu, krytykujące jednak także i ówczesny system. Zawsze bardzo ceniłem sobie takie zespoły, które miały odwagę wprost i bezpośrednio walczyć z reżimem komunistycznym. Grupy, które grały cenzurze na nosie. Trzeba także docenić naprawdę wysoki poziom umiejętności zespołu, wszystko tutaj jest naprawdę świetnie wykonane i zaśpiewane. Gdyby to zostało nagrane w studio i puszczone w szerszy obieg w lepszej jakości! Jako drugi zespół podczas eliminacji wystąpiła grupa INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO z Lubina. Grupa ta także wykonała dwie, kompozycje pierwszą jest utwór pod tytułem "Bezrobotny". Drugą kompozycją zespołu zaprezentowaną podczas tejże imprezy jest "Nie wiem". Zespół ten także dobrze sobie poradził na scenie, prezentując nieco inne oblicze muzyczne od pierwszego zespołu. Przyznam jednak, że znów pragnę się bardziej skupić na kolejnej formacji, pochodzącej tym razem z Zielonej Góry. Mowa o zespole TRZECIA KAWA. Zespół ten stanowi prawdziwą legendę, między innymi dlatego, że współtworzyło go wielu słynnych muzyków, w tym wokalista WILCZEGO PAJĄKA i MEKONG DELTA. Skład podczas tejże imprezy wsprarty był właśnie tym wokalistą. Grupa ta powróciła do brzmień hard&heavy, po nieco lżejszych kompozycjach poprzedników. Pierwszym utworem, który zespół wykonał, jest heavy metalowy "Suchy finał". Słychać tu wyraźnie inspiracje twórczością SAXON, ale i naszym rodzimym TSA. W mojej ocenie to właśnie ta grupa razem z WESOŁYM POCZĄTKIEM RADOŚCI zagrała najciekawsze utwory. Chociaż inne zespoły także zaprezentowały wysoką klasę. Drugi utwór pod tytułem "Dla Gacka" także utrzymamy, jest w stylu heavy metalu i opiera się na ciężkim riffie bliskim dokonań BLACK SABBATH, warto tutaj wspomnieć, że po paru latach pewna Szwedzka Chrześcijańska formacja VENI DOMINE, zagrała dokładnie ten sam riff! Słuchali tej taśmy? Nie zmienia to faktu, że obydwie z tych kompozycji Szwedów i Polaków są naprawdę bardzo ciekawe. Także i ta kompozycja Zielonogórskich kawoszy aż prosi się o wersję studyjną, ponieważ to naprawdę dobry utwór. Opisywana tu TRZECIA KAWA miała z resztą więcej świetnych kompozycji, które jednak nie zostały nagrane. Zespół z Zielonej Góry tak samo, jak INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO reprezentuje już świecką scenę muzyczną. Zresztą poza W.P.R. wszystkie zebrane tutaj zespoły są w swym przekazie świeckie. Wokaliści żadnej świeckiej grupy jednak nie zaśpiewali tu niczego, co by było niebezpieczne, lub wrogie Chrześcijaństwu. To byli młodzi ludzie, którzy mieli ważniejsze problemy i spostrzeżenia, którymi chcieli się dzielić z ludźmi, zamiast marnować czas i papier na pisanie bzdur. Kolejnym zespołem, który zamyka jednocześnie pierwszą stronę taśmy, jest Gorzowski TEM STILL BAND. Grupa ta wykonała także dwa utwory. Pierwszym z nich jest kompozycja pod tytułem "Jesteś sam". Drugi kawałek nosi tytuł "Sfera marzeń". Nie wiem jednak zbyt wiele na temat tego zespołu. Drugą stronę taśmy zdobi z początku nagranie grupy ALBO ROCK pod tytułem "Komputerowy świat". Zespół z Myśliborza. Są to nagrania stereo. Kolejnym ciekawym nagraniem jest utwór "Problem" Legnickiej formacji KODEKS. Taśmę wieńczy utwór zespołu WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI pod tytułem "Doktor Jekyll and Mr.Hyde", później przyjmie on nazwę "Światło Księżyca" ale o tym, no właśnie później. Takich perełek naprawdę miło posłuchać.
Album nagrano w składzie:
WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI:

Waldemar Wojno - Wokal (PODPORA, MEGIDDO, WALDEMAR WOJNO, MACIEJ PODSIADŁO...)
Józef Polewski - Wokal (SYNOWIE B...)
Miłosz Szymakowski – Gitara (KOMPLEX...)
Wiesław Maciołek - Gitara basowa (KOMPLEX...)
Iwona Piekarska – Klawisze
Sławek Zaleski - Perkusja (SYNOWIE B...)

TRZECIA KAWA:

Leszek Szpigel - Wokal (WOLF SPIDER, NON IRON, MEKONG DELTA, SCANNER, CROWS, DUKE...)
Waldemar Sobczak - Gitara
Darek Rybski - Gitara (L.A.SOON, MACIEJ PODSIADŁO)
Robert Bator - Gitara basowa
Tomasz Furtak - Perkusja

ALBO ROCK, INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO, KODEKS, TEM STILL BAND:

Skład nieznany
Spis utworów:
1. WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI (Nowa Sól) - Doktor Jekyll and Mr.Hyde
2. WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI - Osamotnienie
3. INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO (Lubin) - Bezrobotny
4. INNE NIEBEZPIECZEŃSTWO - Nie wiem
5. TRZECIA KAWA (Zielona Góra) - Suchy finał
6. TRZECIA KAWA - Dla Gacka
7. TEM STILL BAND (Gorzów Wlkp.) - Jesteś sam
8. TEM STILL BAND - Sfera marzeń
9. ALBO ROCK (Myślibórz) - Komputerowy świat
10. KODEKS (Legnica) - Problem
11. WESOŁY POCZĄTEK RADOŚCI (Nowa Sól) - Doktor Jekyll and Mr.Hyde

czwartek, 17 sierpnia 2023

LAUDAMUS - Be There Forever (1992)


Moja ocena: 10/10
Doskonały debiut, doskonałej Chrześcijańskiej formacji ze Szwecji. Grupa LAUDAMUS powstała w Piteå, Norrbotten, w roku 1986, przyjęło się niesłusznie, że w 1992. Dlaczego? Bo to właśnie w tym roku opisywana tu grupa zadebiutowała bardzo ciekawym singlem. Singlem ponadczasowym, zawierającym ponadidealnie wykonaną muzykę. Mimo wszystko na wydanie kolejnych płyt zespół musiał nieco poczekać, ale o tym później, na razie skupmy się na tym oto singlu. Zawiera on tylko dwa utwory, jednak każdy z nich jest naprawdę interesujący. Pierwszą kompozycją, jaką muzycy tutaj zaprezentowali, jest "Be There Forever". Jest to świetny melodyjny i bardzo przebojowy utwór, z czadem czerpiący bardzo mocno z estetyki lat 80. XX wieku. Zespół od razu zachwyca nas swoim brzmieniem, klasycznym brzmieniem dla Szweckiej sceny heavy metalowej, dodatkowo mamy tu wspaniałe wokale, świetne riffy i solówki gitarowe, także sekcja rytmiczna idealnie dotrzymuje kroku reszcie zespołu. Już ten jeden kawałek wystarczy, by zwrócić uwagę na twórczość tego zespołu, a warto zwrócić uwagę, że drugi utwór także w niczym nie ustępuje pierwszej kompozycji. Mowa o melodyjnie heavy metalowym utworze "Overlord". Także i on jest bardzo przebojowy. Polecam bardzo serdecznie zapoznać się z tym singlem. Już on zapowiada tę grupę jako zespół bardzo ciekawy i zapowiada późniejszą wielkość tego zespołu i jego wagę na scenie Chrześcijańskiej, nie tylko w Szwecji. Grupa szerzej i w pełni udowodniła swoją wartość jednak wiele lat później.
Album nagrano w składzie:
Peter Stenlund - Wokal, gitara (AUTUMN LORDS, REACH OUT, MIND'S EYE, EXPANDERS, P-REX...)
Pelle Johansson - Gitara basowa
Anneli Storå - Klawisze
Anders Sandlund - Perkusja
Spis utworów:
1. Be There forever
2. Overlord

LOGOS - La industria del poder (1993)


Moja ocena: 10/10
Grupa LOGOS powstała w roku 1990 w Buenos Aires w Argentynie. Z tego kraju pochodzi bardzo wiele wspaniałych zespołów Chrześcijańskich, LOGOS jest jednym z nich i odegrał naprawdę ogromną rolę na tamtejszej scenie. Muzycznie znajdziemy tu wiele podobieństw do dokonań grupy V8, śpiewa tu i grają Alberto Zamarbide, Miguel Roldán i Adrián Cenci znani ze wspomnianej grupy, jednak tutaj jest jeszcze ciężej, a brzmienie jest jeszcze świeższe. To wszystko zaowocowało wydaniem doskonałej, ponadczasowej płyty, która w mojej ocenie także należy do tych ponadidealnych w swoim gatunku. Mamy tu wspaniałą mieszankę klasycznego heavy metalu, z power i speed metalem. Wszystko to tak jak wspomniałem opatrzone, jest dodatkowo, wartościowym Chrześcijańskim przekazem. Myślę, że już te kilka słów wstępu, zainteresowało Państwa do zapoznania się z zawartością tejże płyty, dlatego od razu przejdę do jej opisania. Zwłaszcza że opisywany tu zespół w ciągu swojej wieloletniej kariery od 1990 do 2013 roku nie wydał ani jednej gorszej płyty, wszystkie to prawdziwe klasyki gatunku! Skupmy się jednak na samym początku, na debiutanckim krążku "La industria del poder". Płyta od razu zaczyna się ostro od speed metalowej kompozycji pod tytułem "Marginado". Mamy tu od razu na przywitanie garść wspaniałych gitarowych riffów, szalonych solówek gitarowych, solidny atak sekcji rytmicznej i świetne wokale! Następnie przechodzimy do heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Como relámpago en la oscuridad". Także i tutaj ciężko się nie zachwycić wspaniałym zgraniem zespołu, tymi ponadczasowymi riffami i solówkami gitarowymi! Następnie zespół prezentuje kolejny heavy metalowy utwór pod tytułem "La última batalla". Jest to także najdłuższa kompozycja na tym krążku, jednak niezwykle ciekawa, wręcz epicka. Wokalista Alberto Zamarbide genialnie zinterpretował ten utwór, wspaniale podkreślając jego charakter swoim głosem. Nieco spokojniej robi się dopiero w czwartej kompozycji, która z kolei utrzymana jest w formie krótkiej, ale bardzo pięknej balladowej melodii pod tytułem "Memorias del continente nuestro". Jest to jednak tylko chwilowa cisza przed burzą i to w dosłownym znaczeniu, ponieważ zaraz potem muzycy prezentują power metalowy utwór pod tytułem "No te rindas". Dzieje się więc tutaj naprawdę dużo bardzo ciekawych rzeczy, a materiał jest naprawdę urozmaicony, co raczej zawsze oznacza, że również niezwykle ciekawy. Dodatkowo jest on mimo wszystko niesamowicie spójny i charakterystyczny dla tego zespołu. Wszystko jest spójne nawet, wtedy gdy muzycy przechodzą później, jak gdyby nigdy nic, do bardzo przebojowego i melodyjnego heavy metalu, w postaci utworu "Ven a la eternidad". Gdy słucha się tak dobrych płyt, nawet nie zauważa się, jak ten czas leci i, że właśnie dociera się już do przedostatniego kawałka. Jest nim kolejny melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "En la ciudad violenta". Te melodyjniejsze utwory także jednak są wystarczająco ciężkie, byśmy nie mieli wątpliwości, że słuchamy wciąż tej samej płyty, tego samego zespołu. I takim to sposobem dochodzimy już do samego zakończenia i genialnego speed metalowego utworu tytułowego, czyli "La industria del poder". Trudno się dziwić, że muzycy pozostawili taką petardę na sam koniec. Jest to po prostu idealny kawałek na zakończenie płyty w tym stylu. Czyni to wszystko po prostu ponadczasową i ponadidealną płytę od samego początku do końca, którą bardzo serdecznie polecam. Jest to jedna z tych płyt, które i tak pomimo naprawdę solidnego i rzetelnego materiału, wydają się lekko zbyt krótkie i pozostawiają niedosyt na więcej tak wspaniałej muzyki. Warto także dodać, że tak jak wspomniałem, jest to długogrający debiut płytowy, zespół jednak naprawdę zadebiutował wydanym w 1991 kasetowym mini albumem "Pre-producción 1991" zawierającym cztery utwory, które później znalazły się także na opisanym tu krążku.
Album nagrano w składzie:
Alberto Zamarbide - Wokal (V8, W.C., ZAMARBIDE, PRIMAL...)
Miguel Roldán - Gitara (V8, RIGEL, CRUEL ADICCIÓN, GUARNICIÓN...)
José Amurín - Gitara basowa (CETRO, A.L.M.A.S., ALMATICA, PATRÓN CONTROL...)
Adrián Cenci - Perkusja (V8, AGUA PESADA, 14-22, A.L.M.A.S., ALMATICA...)
Marcelo Mollo - Klawisze (BOANERGES, RUBÉN RECHES, MARCELO MOLLO...)
Spis utworów:
1. Marginado
2. Como relámpago en la oscuridad
3. La última batalla
4. Memorias del continente nuestro
5. No te rindas
6. Ven a la eternidad
7. En la ciudad violenta
8. La industria del poder

niedziela, 13 sierpnia 2023

RANSOM - Ransom (1991)


Moja ocena: 10/10
W latach 90. XX wieku Chrześcijański metal miał się już bardzo dobrze i miał ugruntowaną pozycję, dlatego powstawało coraz to więcej ciekawych zespołów i płyt w tym gatunku. Jedną z nich jest właśnie album grupy RANSOM. Zanim przejdziemy do właściwej części tej recenzji, przedstawię trochę historii tego zespołu. Historia tej grupy sięga jeszcze połowy lat osiemdziesiątych i rozwijającej się Chrześcijańskiej sceny metalowej, która w pełni rozkwitła po komercyjnym sukcesie grupy STRYPER. Tak dobry zespół jednak mógłby się gdzieś zagubić w dosłownym zalewie zespołów „białego metalu” tamtych czasów, ale tym, co wyróżniało zespół RANSOM, jest to, że posiada on bardzo utalentowaną wokalistkę. Nie była to wielka nowość, ponieważ bywały już grupy z kobietami za mikrofonem, także na scenie Chrześcijańskiej, ale to właśnie RANSOM, stał się jednym z najciekawszych. Początkowo Lisa Faxon i Michael Ciado działali pod nazwą FIRST AID, jednak zmienili nazwę i jako RANSOM zadebiutowali w roku 1988 na taśmie demo, oraz płytowej składance "California Metal 2". Rozgłos, który z tego wynikł, doprowadził zespół do podpisania kontraktu z Chrześcijańską wytwórnią Intense Records. Firma ta już wtedy wydała wiele świetnych płyt, które dziś stanowią prawdziwe klasyki. Niewątpliwie na duży sukces zespołu wpłynął także fakt, że ich materiał przyniósł bardzo komercyjną, świetnie wykonaną muzykę heavy, glam metalową, która idealnie nadawała się dla fanów wspomnianego STRYPER, lub WHITECROSS, CRYSTAVOX, SHOUT i tym podobnych. A oto co znalazło się na tej płycie, utwór po utworze. Materiał od razu zaczyna się bardzo przebojowo od świetnej kompozycji pod tytułem "Lasting Love". Hard rockowa energia miesza się, tu z glam metalowym luzem, a słuchacz zostaje od razu zaproszony do wspaniałej zabawy. Jest to właśnie takie brzmienie i muzyka, jakich oczekujemy od Amerykańskiego zespołu prosto ze słonecznego Los Angeles! Ten luz prosto z Kalifornii. Jeden świetny kawałek jednak jeszcze naprawdę dobrej płyty nie czyni i muzycy doskonale o tym wiedzieli, prezentując jako następny utwór kolejny potencjalny superprzebój pod tytułem "Rumors". Ta hair metalowa kompozycja utrzymuje luźny, pełen optymizmu i dobrej zabawy klimat pierwszego utworu. Zespół jednak nie zapomniał także i o umieszczeniu na tym krążku wspaniałej emocjonalnej power ballady pod tytułem "Memories Of You". Następny utwór powraca do hard rockowych brzmień z hair metalowym zacięciem i nosi tytuł "Fool That I Am". Prawdziwie heavy metalową moc zespołu, poznajemy jednak dopiero w szybszej, ale także bardzo melodyjnej kompozycji pod tytułem "Break Into Darkness". Już te utwory wystarczą, by ocenić ten album bardzo wysoko. Otrzymujemy tutaj ponadczasowe i ponadidealne utwory, które naprawdę zachwycają nie tylko wspaniałym głosem pięknej wokalistki, ale także wirtuozerią wspaniałych solówek gitarowych, doskonałym zgraniem zespołu i jego talentem. Dodać do tego należy także naprawdę świetną produkcję i brzmienie tejże płyty. A jeśli chodzi o naprawdę piękne utwory, to kolejną bardzo urzekającą balladą jest "Tonight". Kompozycja ta utrzymana jest z kolei w stylu AOR. Do hard rockowych brzmień muzycy powrócili z kolei w bardzo optymistycznej kompozycji pod tytułem "Etched In Stone". Kolejny utwór z kolei prezentuje styl melodyjnej hard rockowej power ballady i nosi tytuł "Fallen Angel". Taki zabieg, oczywiście gwarantuje naprawdę ciekawe kontrasty pomiędzy utworami, sprawiając, że każdy z nich jeszcze bardziej błyszczy na tej płycie. Tak jak na przykład kolejny naładowany po brzegi pozytywną energią kawałek pod tytułem "Your Broken Heart". Ta hair metalowa kompozycja, to kwintesencja wszystkiego, co najlepsze w tej muzyce. Tak jak wspomniałem na początku w latach 90. rynek Chrześcijański, był już naprawdę rozwinięty, ale oznacza to także, że nasycony już sporą ilością ciekawych, zespołów stanowiących dla RANSOM konkurencję. Dlatego właśnie ten zespół, aby zaistnieć, musiał prezentować nieco więcej, zachwycić czymś nowym i ciekawym, co sprawiło, że zainteresował fanów i już wtedy naprawdę znaczącą wytwórnię płytową, swoją muzyką. Tym był nie tylko świetny materiał, ale i talent każdego z muzyków. Talent do tworzenia tak nastrojowych kompozycji, jak kolejna przepiękna power ballada pod tytułem "I'll Never Leave You". Takim to sposobem dotarliśmy już do ostatniej kompozycji na tym krążku. Ona także utrzymana jest w balladowym stylu i nosi tytuł "When I Die". Te jedenaście wspaniałych kompozycji pozostawia jednak jeszcze uczucie niedosytu na więcej tak dobrej muzyki. Polecam ten album, najserdeczniej jak się tylko da. Warto także dodać, że muzykom udało się powtórzyć ten wspaniały sukces także na swojej drugiej płycie, której także nie omieszkam tu opisać.
Album nagrano w składzie:
Lisa Faxon - Wokal
Tony Ortiz - Gitara, wokale w tle (PROJECT TRU...)
Michael Ciado - Gitara basowa, wokale w tle
Brent Jeffers - Klawisze (GUARDIAN, MASS, STRYPER, BIG BANG BABIES...)
Randy Kantor - Perkusja
Jim Morris - Wokale w tle, klawisze
Doug Beiden - Wokale w tle (DAVID ZAFFIRO, PETRA, HALO, THE BRAVE, SCOTT SPRINGER, MICHAEL SWEET, PAUL Q-PEK, MICHAEL SHAMBLIN, STEPHEN MARSHALL...)
Steve Manning - Wokale w tle (ROGER FISHER...)
Spis utworów:
1. Lasting Love
2. Rumors
3. Memories Of You
4. Fool That I Am
5. Break Into Darkness
6. Tonight
7. Etched In Stone
8. Fallen Angel
9. Your Broken Heart
10. I'll Never Leave You
11. When I Die

KREYSON - Anděl na útěku (1990)


Moja ocena: 10/10
Grupa KREYSON to w mojej ocenie jeden z najlepszych przedstawicieli Chrześcijańskiego heavy/power metalu, nie tylko w europie, ale i na świecie. Ten wspaniały zespół powstał w Czechach w Pradze w roku 1989 i już w roku 1990 zadebiutował pierwszym pełnym albumem. Albumem, który do dziś brzmi niesamowicie i stanowi niezaprzeczalne ponadczasowe i ponadidealne arcydzieło w swoim stylu. Zespół ten zachwycał jednak nie tylko doskonałą muzyką, ale i składem. Album ten nagrała czołówka czeskiej sceny heavy metalowej znana z takich grup jak CITRON, VITACIT, MOTORBAND i tak dalej. To wszystko złożyło się niewątpliwie na wielki sukces tego zespołu. Zresztą muzycy od początku celowali nie tylko w rodzimą scenę, ale także i zagraniczną nagrywając w tym samym roku także anglojęzyczną wersję tego krążka. Przyjrzyjmy się więc zawartości tejże debiutanckiej płyty od strony muzycznej. Album od razu zaczyna się z przytupem od czadowej kompozycji pod tytułem "Kreyson". Od razu muzycy dają się poznać jako dostarczyciele niesamowicie ciekawego power metalu, a wokalista Ladislav Křížek po raz kolejny udowadnia, że jest najwyższej klasy mistrzem wokalnym. Wcześniej mogliśmy się o tym przekonać na jednej z płyt grupy CITRON. Wracając do nagrań z pierwszej płyty zespołu KREYSON, to jako drugi utwór muzycy wybrali melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "Skalp". Jest to dość przebojowa kompozycja, zwłaszcza w świetnych refrenach, które zostają w pamięci i które chce się śpiewać razem z wokalistą zespołu. Jest to także dość melodyjny utwór, jednak jeszcze bardziej melodyjną formę heavy metalu muzycy zaprezentowali w swoim superprzeboju pod tytułem "Čarovná noc". Utwór ten doczekał się nawet teledysku. Zresztą to nie jedyny wielki przebój tego zespołu, który promowany był także w TV. Heavy/power metalowy geniusz zespołu udowadnia z kolei utwór pod tytułem "Upíří láska". Łączy on w sobie chwytliwość, czy wręcz nawet przebojowość melodyjnego heavy metalu, z prawdziwie power metalowym czadem. Następnie przechodzimy do kolejnego wielkiego superprzeboju zespołu pod tytułem "Vzdálená". Jest to przepiękna ballada heavy metalowa, która także doczekała się swojego wideoklipu. W mojej ocenie jest to jeden z najpiękniejszych balladowych utworów, jakie kiedykolwiek zostały nagrane w ogóle. Ten utwór zachwyca mnie i wzrusza za każdym razem, kiedy go słyszę. No i te wokale! Coś wspaniałego. Te niesamowite refreny. A to nie wszystko. Zespół nie pokazał jeszcze wszystkiego i udowadnia to w utworze tytułowym pod tytułem "Anděl na útěku". Jest to szalony power/speed metalowy utwór, który jednak także nie jest pozbawiony melodyjności w refrenach. Płyta ta zachwyca mnie także genialnym doborem materiału, tutaj także kompozycje są bardzo urozmaicone, co sprawia, że ten materiał jest naprawdę interesujący i niepowtarzalny od samego początku do samego końca. Dowodem właśnie na bardzo duże starania, by krążek był naprawdę urozmaicony, jest także kolejna melodyjnie heavy metalowa ballada pod tytułem "Svědomí". Następnie znów wracamy do heavy/power metalowych klimatów w kolejnym rozpędzonym utworze pod tytułem "Ztracená archa". Takim to sposobem docieramy już niemalże do końca płyty, już jako przedostatni utwór występuje tu kolejny wielki super przebój zespołu pod tytułem "Nejde vrátit čas". Ta melodyjnie heavy metalowa kompozycja, z bardzo chwytliwymi refrenami także doczekała się profesjonalnego wideo. Całość kończy jeszcze przebojowy heavy metalowy utwór pod tytułem "Fade Out". Po wszystkim pozostaje naprawdę duża ochota więcej. Niedosyt tak dobrej muzyki jest jednak zrozumiały. Tak jak wspomniałem, jest to jedno z największych arcydzieł Chrześcijańskiego heavy/power metalu, jakie kiedykolwiek zostały nagrane! Dlatego ta ponadczasowa i ponadidealna płyta doczekała się także wielu ciekawych reedycji, polecam ją Państwu bardzo serdecznie.
Album nagrano w składzie:
Ladislav Křížek - Wokal (TAM, VITACIT, CITRON, RUNNING WILD, TANJA A LADISLAV KŘÍŽEK, LÁĎA KŘÍŽEK, LADISLAV KŘÍŽEK, LADISLAV KŘÍŽEK A JAROSLAV SVĚCENÝ, OLYMPIC, EVA URBANOVÁ A LADISLAV KŘÍŽEK, DAMIENS, MICHAL DAVID & LADISLAV KŘÍŽEK...)
Jaroslav Bartoň - Gitara (PAVEL NOVÁK PROTO, CITRON, LADISLAV KŘÍŽEK, FUNNY, FANY, DODO DUBÁN, PETR ŠTĚPÁNEK , UNISONO, LIMETALL...)
Dan Krob - Gitara (FERAT, ARAKAIN, LADISLAV KŘÍŽEK, PAVEL VÍTEK, ZEUS, KRYPTOR, VAN HAVEL, DANIEL KROB, KREYSON MEMORIAL...)
Karel Adam - Gitara basowa, klawisze (VITACIT, LADISLAV KŘÍŽEK, ALEŠ BRICHTA, FANY, FUNNY, DANNY HORYNA, TWO ARE ONE, CORONA, DODO DUBÁN, LEŠEK SEMELKA, KRUCIPÜSK, MOPED, GRIZZLY, ABBAND, HATTRICK, MOTORBAND...)
Bob Vondrovic - Perkusja (AUTOGEN, ARAKAIN, LADISLAV KŘÍŽEK, HATTRICK...)
Spis utworów:
1. Kreyson
2. Skalp
3. Čarovná noc
4. Upíří láska
5. Vzdálená
6. Anděl na útěku
7. Svědomí
8. Ztracená archa
9. Nejde vrátit čas
10. Fade Out

sobota, 12 sierpnia 2023

V8 - El fin de los inicuos (1986)


Moja ocena: 10/10
Jest to album Chrześcijański, jednak w wykonaniu bardziej świeckiej grupy. Zespół V8 powstał w roku 1979 w Buenos Aires w Argentynie. Szybko zyskał sobie miano grupy kultowej, złożyła się na to naprawdę dobra muzyka i świetni muzycy, jednak jeśli chodzi o teksty, był to zespół, który raczej nie miał zbyt wiele dobrego do powiedzenia. Sytuacja zmieniła się jednak gdy trzech z czterech członków (wszyscy z wyjątkiem Ricardo Iorio) nawrócili się na Chrześcijaństwo. Odzwierciedlają to teksty zespołu, większość z nich stanowi jawne wyznanie wiary Chrześcijańskiej, a reszta tekstów jest o miłości i przebaczeniu. Opisywana tu płyta była więc jedną z pionierskich płyt heavy/speed metalowych promujących Chrześcijańskie teksty, nie tylko u siebie w kraju, ale i na świecie! Produkcja tego materiału nie należy jednak do najlepszych, ale naprawdę nie można się tego czepiać, w momencie, kiedy ma się do czynienia z tak ważnym albumem. Tutaj ważna jest sama muzyka, która z kolei jest na najwyższym poziomie. Album zaczyna się od świetnej szalonej kompozycji heavy/speed metalowej pod tytułem "La gran ramera". Jest to naprawdę świetne otwarcie albumu w tym gatunku. Następnie muzycy nie zwalniają tempa i kontynuują czadową zabawę wraz z heavy/speed metalowym utworem pod tytułem "Ciega ambición". Na tym nie koniec rozpędzonych i naprawdę czadowych utworów bowiem jako kolejny występuje kolejny szalony kawałek pod tytułem "No enloqueceré". Jest to szalona kompozycja utrzymana tak samo, jak poprzednie w stylu heavy/speed metalu. Dopiero następny utwór nieco zwalnia tempo, prezentując już muzykę w tradycyjnie heavy metalowym stylu "El vivo sustento del inquisidor". Był to naprawdę dobry zabieg, by nieco przełamać, ten szalony speed metalowy maraton, czymś nieco wolniejszym, dzięki temu udało się uniknąć efektu zbytniej powtarzalności. Dlatego także kolejny utwór prezentuje typowo heavy metalowe oblicze, bez ucieczek w szalone gonitwy i nosi tytuł "Antes que los viejos reyes". Na krążku nie zabrakło także i bardziej balladowych brzmień. Właśnie od pięknej akustycznej ballady, zaczyna się po czasie już przechodzący w heavy metal utwór pod tytułem "Salmo nº 58 (según "No destruyas" de David). Mimo wszystko już ta chwila spokoju i wyciszenia wystarczyła, by ta cięższa część utworu zrobiła jeszcze większe wrażenie. Dopiero teraz muzycy powrócili do speed metalu w tytułowym utworze "El fin de los inicuos". Pamiętam, jak pisałem podczas recenzji pierwszego albumu grupy BLOODGOOD nagranego, mniej więcej w tym samym czasie, na pewno w tym samym roku, że to oni nagrali pierwszy Chrześcijański utwór speed metalowy. Pierwszy w historii gatunku. Jednak wystarczy posłuchać tej płyty, by znów zadać sobie pytanie, czy palma pierwszeństwa nie powinna być przyznania obydwu tym grupom jednocześnie? A może nawet jednak bardziej się ona należy grupie V8? Tym bardziej że nie mam pewności, kiedy dokładnie ukazał się album grupy V8, przed czy po debiucie BLOODGOOD, który jednak w większości był bardziej melodyjny, dlatego powiem może inaczej. Zespół z USA był pierwszym w historii Chrześcijańskiego metalu, który nagrał tak szybki kawałek, a V8, choć nagrało w 100% Chrześcijański album, jest jednak grupą świecką, której wcześniejsze albumy z moją wiarą nie miały nic wspólnego. Biorąc jednak pod uwagę, że ten krążek jest jednak także bardzo ważny, jeśli chodzi o historię i ma również niezaprzeczalnie wielkie znaczenie w rozwoju Chrześcijańskiego metalu, pomijając świecką przeszłość jego poprzedniczek, uważam, że zasługuje on na miano najbardziej pionierskiego w swym stylu, razem z nagraniami STRYPER, czy BLOODGOOD. Wróćmy jednak do samej muzyki, bo ta świetna płyta metalowców z Argentyny jeszcze się nie skończyła, chociaż właśnie teraz dotarliśmy już do przedostatniej kompozycji. Muzycznie otrzymujemy tu znów ciekawy heavy/speed metal, a jej tytuł to "Trágico siglo". Jest to kolejna wspaniała kompozycja, która udowadnia, że o wielkim wkładzie V8 w rozwój Chrześcijańskiego metalu zapominać nie można! Przechodząc już do samego końca płyty, to zespół ją zakończył jeszcze heavy metalową kompozycją pod tytułem "Reina ciega". Na tym ta niezwykle ciekawa płyta się kończy, która pomimo niedostatków brzmieniowych i tak stanowi w mojej ocenie ponadczasowy album ponadidealny. Polecam bardzo serdecznie, wspaniała klasyka.
Album nagrano w składzie:
Alberto Zamarbide - Wokal (LOGOS, W.C., ZAMARBIDE, PRIMAL...)
Miguel Roldán - Gitara (LOGOS, RIGEL, CRUEL ADICCIÓN, GUARNICIÓN...)
Ricardo Iorio - Gitara basowa (LETAL, HERMÉTICA, ALMAFUERTE, RICARDO IORIO, IORIO Y FLAVIO, IORIO...)
Adrián Cenci - Perkusja (AGUA PESADA, 14-22, LOGOS, A.L.M.A.S., ALMATICA...)
Alejandro Sganga - Skrzypce (MORON ORCHESTRA, NA FIANNA, THE SHEPERDS, DOLMEN, SALTA LA BANCA...)
Claudio Martinez - Emulator (ESPIRITU, ENSAMBLE MUSICAL DE BUENOS AIRES, CELESTE CARBALLO, GIT, NITO MESTRE, DULCES 16, MARIA ROSA YORIO...)
Spis utworów:
1. La gran ramera
2. Ciega ambición
3. No enloqueceré
4. El vivo sustento del inquisidor
5. Antes que los viejos reyes
6. Salmo nº 58 (según "No destruyas" de David)
7. El fin de los inicuos
8. Trágico siglo
9. Reina ciega

środa, 9 sierpnia 2023

FORTRESS - Hands In The Till (1981)


Moja ocena: 10/10
Jeśli chodzi o ten Amerykański zespół ze słonecznej Kalifornii, to mam problem, jak go sklasyfikować. Czy jest to już grupa typowo Chrześcijańska, czy jednak bardziej świecka? Niezależnie od tego jest to grupa wspaniała i bardzo ciekawa, na której naprawdę nie brak i bardziej Chrześcijańskich utworów. Na wspaniałą muzykę, jaka tutaj jest zawarta, składają się wspaniali i legendarni muzycy tworzący swoisty klasycznie rockowy dream team. Wypisywanie ich tutaj teraz przedłużyłoby mój tekst, do trochę zbyt długich rozmiarów, dlatego podam tylko kilka grup, których muzycy grali w FORTRESS, właśnie na tej płycie. Krążek ten nagrali muzycy znani wcześniej lub później z tak legendarnych zespołów, jak DARRELL MANSFIELD BAND, TOM PETTY, DNA, OINGO BOINGO, ERIC BURDON, FRANK STALLONE i wielu, wielu innych... Już to może zaciekawić fanów dobrego rocka, a dodając do tego naprawdę ciekawy materiał, sukces był gwarantowany. Dlatego płyta wyszła nakładem znanej firmy z tradycjami, którą jest Atlantic. Grupa więc wstrzeliła się od razu w sam środek rockowego mainstreamu i stała się dość znana nie tylko u siebie w USA, ale i chociażby w Wielkiej Brytanii. Sława tego zespołu i opisywanej tu płyty jest w Polsce mniejsza, ale to oznacza, że tym bardziej warto ten zespół oraz opisywany tu krążek Państwu przedstawić. Oto co się na nim znajduje. Album zaczyna się od utworu "Hands In The Till". Utrzymany jest on w stylu przebojowego melodyjnego hard rocka. Zaraz potem grupa prezentuje już naprawdę czadową kompozycję w stylu melodyjniejszego hard&heavy pod tytułem "How Do I Exist". Hard rockowy klimat grupa podtrzymuje także utworem "Comin' After You". Takich wspaniałych, ponadczasowych i bardzo przebojowych hard rockowych brzmień muzycy nie szczędzą nam także w utworze "Requiem". Wiem, że tytuł może sugerować nieco inną muzykę, ale naprawdę jest to bardzo chwytliwy utwór. Po ostrzejszych kompozycjach, w końcu nastał czas i na rockową balladę pod tytułem "Kisses". Jest to naprawdę bardzo ładna melodia, która potrafi wzruszyć słuchacza. Tak mija pierwsza połowa płyty, która daje już dość wyraźny obraz zespołu, jako dostarczyciela bardzo ciekawej, w dużej mierze i bardzo przebojowej muzyki. Druga połowa płyty pokazuje, że zespół nie zaprezentował jeszcze wszystkiego, na co go tak naprawdę stać. Kolejnym utworem jest bowiem hard rockowa kompozycja pod tytułem "Let's Do It Again". Zaraz po niej występuje kolejna bardzo ciekawa kompozycja w tym stylu pod tytułem "Breakin' Free". I na tym także nie koniec naprawdę świetnych hard rockowych kompozycji, kolejną jest "Carry Me Back". Tutaj hard rock łączy się nieco bardziej z pomp rockiem. Dużo nowego jednak wprowadził utwór "Back On The Path" który połączył hard rockowy charakter poprzednich utworów z muzyką AOR. Mimo wszystko jednak tak jak powiedziałem, ostrzejszy charakter znany z wcześniejszych kompozycji nie odszedł tutaj na zbyt daleki plan, dzięki czemu całość brzmi naprawdę spójnie. Niestety jest to już przedostatnia kompozycja na tym krążku. W zasadzie to już w tym momencie czuję niedosyt na więcej tak dobrej, ponadidealnej i ponadczasowej muzyki, chociaż pozostał nam jeszcze jeden kawałek. Album kończy się utworem AOR, wzmocnionym nieco hard rockowym ciężarem. Tytuł tej kompozycji to "Mystery". Po wszystkim nastaje cisza, a ja czuję wspomniany niedosyt na więcej. Na następny w mojej ocenie już zdecydowanie bardziej świecki, choć równie ciekawy, krążek muzycy jednak kazali słuchaczom nieco poczekać. Już teraz powiem, że było naprawdę warto. Wracając jednak do opisanego tu przed chwilą krążka z roku 1981, to także bardzo serdecznie go Państwu polecam.
Album nagrano w składzie:
Jim West - Wokal
Ronn Price - Wokal (THE MAGICAL MUSICAL WORLD OF RONN PRICE, NIGEL OLSSON, BUCKEYE...)
Gary Falcone - Wokal (THE WONDERLAND BAND, CHUCK GIRARD, JANET JACKSON, AMII STEWART, LION, MARTHA DAVIS, DAVID LEE ROTH, KOREANA, DAVID HALLYDAY, MEGADETH, BONFIRE, GIORGIO MORODER PROJECT, YES, KANE ROBERTS, EDWARD FURLONG, HIROYUKI MATSUDA, TOM JENKINS BARRY SCHLEIFER AND GARY FALCONE, GARY FALCONE, STAN BUSH, BUGS & FRIENDS, JASON SCHEFF, CELINE DION, BJÖRN SKIFS, KEITH GORDEN, BILL CHAMPLIN AND WUNDERGROUND, ANDY QUNTA, BILL CHAMPLIN, BENNY MARDONES...)
Eric Turner - Gitara, wokale w tle (THE TROPICS, BACCHUS, DENNY CORRELL, CHI COLTRANE, PAMELA DEUEL HART, DARRELL MANSFIELD BAND, DARRELL MANSFIELD/ERIC TURNER, DARRELL MANSFIELD, BILL LORDAN EXPERIMENT, CHARLIE SOUZA...)
WG "Snuffy" Walden - Gitara akustyczna (FREE, PETE SINFIELD, STRAY DOG, RABBIT, KEITH CHRISTMAS, BROOKLYN DREAMS, GREG LAKE, KEITH FORSEY, ROX, ERIC BURDON BAND, CAMILO SESTO, FRANK STALLONE, JON GIBSON, ERIC BURDON, MICHAEL RUFF, PRIME CRIME, L.A. BLUES ALLIANCE, SARA NIEMIETZ...)
Charlie Souza - Gitara basowa (THE TROPICS, BACCHUS, CACTUS, WHITE WITCH, GALE FORCE, CHI COLTRANE, LEON PATILLO, DARRELL MANSFIELD BAND, DENNY CORRELL, TOM PETTY, CHARLIE SOUZA, THE CHARLIE SOUZA BAND, THE NEW RASCALS...)
Gabriel Katona - Klawisze (RARE EARTH, RICK SPRINGFIELD, TERRY TALBOT, THE DILLARDS, RICHIE FURAY, ADRIAN DAY, BOBBY ARVON, TAKA BOOM, RONNIE HAWKINS, ODEN, ISAAC AIR FREIGHT, BUCKEYE, DAN HILL, CLIMAX BLUES BAND, THE ROCHES, PLAYER, GREG GUIDRY, THE TEMPTATIONS, DEBORAH GALLI, CLAIRE SEVERAC, BLOW-UP, REDBONE, THE ROCHES, THE FIRE ESCAPE...)
Richard Gibbs - Klawisze (IKE & TINA TURNER, TAKA BOOM, FREDDIE AGUILAR, OINGO BOINGO, MAYO SHOUNO, ANNABEL LAMB, JUICE NEWTON, CHILLIWACK, PATTY BRARD, LAMARCA, JANE WIEDLIN, PRINCESS, FIVE STAR, MAURIZIO COLONNA, DEBARGE, ZUMA II, LEATHERWOLF, DAVID HALLYDAY, ROBERT PALMER, ROBERT PALMER, GLENN JONES, GLENN JONES, RICHARD PAGE, CRAIG SAFAN, KEVIN WELLS...)
Duane Hitchings - Klawisze (HARVEY MANDEL, BUDDY MILES EXPRESS, RAYMOND LOUIS KENNEDY, STEEL, CACTUS, THE NEW CACTUS BAND, THE BUDDY MILES BAND, BECK, BOGERT & APPICE, THEE IMAGE, CHARMER, DUANE HITCHINGS, MIKE PINERA, ROD STEWART, THE RUNAWAYS, WESTSIDE STRUTTERS, J.T. CONNECTION FEATURING DENNIS TUFANO, BADFINGER, PHIL SEYMOUR, ERIC CARMEN, DANNY SPANOS, ALICE COOPER, THE ROULETTES, CARMINE APPICE, KIM CARNES, EDDIE MONEY, DNA, THREE DOG NIGHT, PHYLLIS NELSON, DENNIS EDWARDS, BILLY BURNETTE, JEFF BECK, TED NUGENT, KING COBRA, JEFF BECK & ROD STEWART, JIMI HENDRIX...)
Donny Vosburgh - Perkusja (MOTHER'S FINEST, THEE IMAGE, MIKE PINERA, DARRELL MANSFIELD BAND...)
Spis utworów:
1. Hands In The Till
2. How Do I Exist
3. Comin' After You
4. Requiem
5. Kisses
6. Let's Do It Again
7. Breakin' Free
8. Carry Me Back
9. Back On The Path
10. Mystery

LIGHT FORCE - Mystical Thieves (1989)


Moja ocena: 10/10
Drugi album tego Chrześcijańskiego zespołu jest bardziej dopracowany, także został wydany już oficjalnie na płycie przez firmę Pure Metal. Na tej płycie muzycy kontynuowali styl, który obrali na debiucie, prezentując słuchaczom mieszankę tradycyjnego heavy metalu z power i speed metalem. Fani zespołu dostali więc dokładnie to, czego się spodziewali. Jest ostro, szybko, ciężko, dość surowo, produkcja wciąż jest dość szorstka, ale słychać tu jednak nieco drobnych zmian w stosunku do debiutu. Zarówno są to zmiany brzmieniowe, jak i muzyczne. Tutaj dzieje się nieco więcej, wszystko jest bardziej rozbudowane, nieco czystsze w brzmieniu, choć tak jak wspomniałem wciąż szorstkie. A przecież już pierwszy album uznałem za idealny. Produkcyjnie mimo wszystko całość brzmi bardziej jak album z początku lat 80. utrzymany w stylu New Wave Of British Heavy Metal niż jak coś z końca ich drugiej połowy i heavy/power, speed metal, właśnie z tego okresu. Jak na rok 1989, nie jest to po prostu najświeższe brzmienie. Z drugiej strony potęguje to nieco charakter wszystkich kompozycji, nadając im jeszcze więcej ciężaru. Płyta zaczyna się od heavy/power metalowej kompozycji pod tytułem "Mystical Thieves". Jest to naprawdę dobre otwarcie płyty, w lekko epickim stylu. Tutaj niekiedy bardzo wyraźnie słychać, właśnie bardzo silne inspiracje brytyjską sceną heavy metalową, a zwłaszcza stylem IRON MAIDEN. Następnie przechodzimy do kolejnej galopującej kompozycji heavy metalowej pod tytułem "Crossfire". Jeśli chodzi, o kolejny utwór to prezentuje on zdecydowanie bardziej thrash i speed metal. Kompozycja "City Streets" to bezkompromisowa szalona i szybka kompozycja w tym stylu, która udowadnia, że to właśnie LIGHT FORCE należy do pionierów tego gatunku na Chrześcijańskiej scenie muzycznej. Na płycie nie zabrakło jednak i bardziej chwytliwego heavy metalu, w tym stylu utrzymany jest właśnie utwór "Metal Missionary". Następnie grupa prezentuje power metalową kompozycję pod tytułem "Children of Sorrow". Pomimo faktu, że muzycy nieustannie atakują nasze uszy ciężkimi brzmieniami, to ten album także nie jest nudny, utwory są na tyle urozmaicone, że słuchacz pozostaje naprawdę zaciekawiony tym, co jeszcze wymyślą muzycy. I chociaż te wszystkie utwory są dość proste, by nie powiedzieć, że niekiedy nawet lekko prymitywne, to naprawdę tworzą razem solidny i naprawdę ciekawy metalowy album. Wystarczy posłuchać, chociażby wściekłej speed/trash metalowej kompozycji pod tytułem "Searching" by zrozumieć, co mam na myśli. Zaraz potem muzycy prezentują z kolei dość dynamiczny heavy metalowy utwór pod tytułem "Fastlane". Pomimo dość dużej rozpiętości stylistycznej, całość brzmi zaskakująco spójnie. Tak samo, jak w przypadku debiutu, nie odnosimy wrażenia, jak byśmy słuchali kilku zespołów zebranych na jednym krążku, muzycy wyrobili sobie własny i rozpoznawalny styl, między innymi dzięki wspomnianemu surowemu brzmieniu. Także pozornie lekko niechlujny charakter utworów, charakteryzuje ten zespół. Jednak właśnie już dotarliśmy do końca płyty. Na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze power metalową kompozycję pod tytułem "Babylon". Grupa tym samym zaproponowała tutaj nam ponad 40 minut naprawdę solidnej muzyki metalowej, jednak dalej nie uważam, aby to było ponadidealne arcydzieło. Trochę tu można, by jeszcze poprawić, ale i tak jest naprawdę idealnie i dobrze by po raz kolejny dać najwyższą ocenę. Po wydaniu tego albumu Steve Rowe zebrał część muzyków opisywanego tu zespołu i założył w roku 1990, słynną death metalową grupę MORTIFICATION, która szturmem podbiła Chrześcijański rynek muzyki metalowej. Tak jak jednak wspomniałem podczas recenzji poprzedniego wydawnictwa opisywanego tu zespołu, o wiele bardziej mnie ciekawi właśnie ta heavy/power, speed metalowa twórczość jeszcze promowana pod logo LIGHT FORCE. Dlatego polecam serdecznie się z nią zapoznać.
Album nagrano w składzie:
Steve Johnson - Wokal (ROSANNA PALMER...)
Murray Adams - Gitara
Steve Rowe - Gitara basowa (HUMONGOUS TOENAIL, AXIS, RUGGED CROSS, MORTIFICATION, WONROWE VISION...)
Errol Willenberg - Perkusja (TARAMIS...)
Mark Hamilton - Wokale w tle (ETERNAL MYSTERY...)
Gary Shepherd - Klawisze
Spis utworów:
1. Mystical Thieves
2. Crossfire
3. City Streets
4. Metal Missionary
5. Children Of Sorrow
6. Searching
7. Fast Lane
8. Babylon

CREED - Creed (1986)


Moja ocena: 10/10
Heavy metalowa grupa CREED powstała w Niemczech w roku 1982 i jest jedną z pierwszych, jeśli nie pierwszą naprawdę znaczącą na tamtejszym Chrześcijańskim rynku metalowym. Zespół zadebiutował pierwszym albumem w roku 1986, zawierał on tylko cztery utwory, ale są one naprawdę dość ciekawe. Tutaj słychać wyraźne inspiracje inną ciekawą grupą heavy metalową mniej więcej wlaśnie z tamtego okresu MAD MAX. Także niemiecką. Zwłaszcza ich pierwszymi bardziej szorstkimi muzycznie płytami z początku lat 80. Tutaj produkcja także jest dość szorstka, co do samych utworów to także są one dość proste i raczej nie wnosiły już nic specjalnego, czego fani metalu by nie znali nawet w momencie ich wydania, ale i tak ten materiał dostarczył wystarczająco świetnej muzyki, by mnie zaciekawić. Warto jednak poszukać tych nagrań w naprawdę dobrej jakości, to co można było znaleźć wcześniej w sieci, nie do końca oddawało prawdę, jeśli chodzi o tę produkcję płytową. Na pewno nie jest to płyta ponadidealna, ale także nie jest naprawdę to zła produkcja, choć może nieco archaiczna jak na rok wydania tego albumu. Oto jak prezentuje się ten materiał w oryginale. Krążek zaczyna się od heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Turning Darkness into Light". Muzycznie nie jest to zbyt skomplikowany utwór, jest to bardzo prosta, by nie powiedzieć, dość prymitywna kompozycja, ale naprawdę dobrze rozpoczyna tę EP-kę. Jeśli jednak mam być szczery to gdyby album rozpoczął się od heavy/speed metalowego utworu "New Born" całość rozpoczęłaby się z jeszcze większym przytupem. Jeśli chodzi, o ten kawałek to także uważam, że jest on zdecydowanie bardziej reprezentacyjny, lepiej wykonany. Jeśli chodzi o ballady, to jedna także znalazła się na tej płycie i nosi tytuł "Longing for You". Tutaj jednak przyczepiłbym się do refrenu. Refreny śpiewane w chórkach zupełnie nie brzmią i tutaj w zasadzie brzmi to naprawdę komicznie. Nie będę się jednak tego czepiał, ponieważ ta ballada heavy metalowa mimo wszystko mi się podoba. Zwłaszcza że poza refrenami wokalista, naprawdę fajnie tutaj zaśpiewał. Warto także wspomnieć, że na ten pionierski mimo wszystko na Chrześcijańskiej scenie album heavy metalowy w Niemczech nie zostały wydane tak ogromne pieniądze, jak na debiut STRYPER. Grupa CREED dysponowała mniejszym budżetem i w mojej ocenie jednak także jeszcze wtedy odrobinę mniejszym talentem, tworząc jednak coś, co naprawdę potrafi zachwycić. Mowa o tak świetnych utworach, jak chociażby heavy metalowy "Silent Prayer". Także i tu mamy wplecionych kilka, speed metalowych akcentów. Także ten utwór uważam za najbardziej reprezentacyjny i gdyby zespół wydał drugą i czwartą kompozycję na singlu, byłoby naprawdę wspaniale i ponadidealnie, jednak to EP jest przez te kilka wpadek tylko naprawdę idealnym materiałem zwłaszcza dla fanów późniejszej płyty tego zespołu. Album "The Sign of Victory" przyniósł naprawdę znaczący wzrost umiejętności i talentu nagrywających go muzyków, wraz z o wiele lepszą produkcją, stając się wręcz jednym z największych kanonów Chrześcijańskiego heavy metalu w swoim kraju i nie tylko.
Album nagrano w składzie:
Jessy Baron - Wokal
Udo Libutzky - Gitara
DeeDee Huege - Gitara
Tichy Casni - Gitara basowa
Claus Binder - Perkusja
Spis utworów:
1. Turning Darkness into Light
2. New Born
3. Longing for You
4. Silent Prayer

DARRELL MANSFIELD BAND - Get Ready (1980)


Moja ocena: 10/10
Amerykański zespół DARRELL MANSFIELD BAND wykonuje głównie Chrześcijańską muzykę blues rockową, jednak nie brak tu także i bardziej hard rockowego stylu, czy elementów rocka stadionowego, oraz przede wszystkim southern rocka. Warto także zwrócić tutaj uwagę, że grupa jako jedna z pierwszych przebiła się do mainstreamu pomimo jawnie Chrześcijańskich tekstów i już jej pierwsza płyta została wydana przez wielką wytwórnię Polydor. Na ten sukces złożył się niewątpliwie fakt, że założyciel zespołu Darrell Mansfield był już bardzo uznanym artystą bluesowym, mającym na swoim koniec wiele wydanych płyt głównie dla Maranatha! Music. Jego nazwisko więc znaczyło już bardzo wiele. Ponadto grupę wsparł muzyk znany już z takich bardziej znanych grup jak BACCHUS, CACTUS czy WHITE WITCH. To wszystko w połączeniu z wielkim talentem wokalnym założyciela zespołu złożyło się na wielki sukces. A co znajduje się na tym debiutanckim krążku zespołu DARRELL MANSFIELD BAND? Już opisuję. Krążek zaczyna się od bardziej blues rockowej kompozycji pod tytułem "Get Ready". Dopiero potem przechodzimy do rock and rolla z delikatnymi wpływami hard rocka pod tytułem "Mr. Rock 'N Roll". Zaraz potem przechodzimy do utworu, który łączy w sobie elementy rocka stadionowego, z nieco bardziej bluesowym hard rockiem pod tytułem "Above The Water". Hard rock i rock stadionowy łączą się także w utworze "Billy Joe". Kolejna kompozycja zawraca na trochę bardziej blues rockowe tereny, jednak i ona wzmocniona jest nieco bardziej hard rockowym brzmieniem lat 70. i nosi ona tytuł "Heaven Southwestern". Zresztą w tym przypadku bardzo dobrze pasowałaby także łatka southern rocka, bo właśnie to ten styl tak naprawdę stanowi w mojej ocenie głównie trzon wykonywanej tu muzyki. Ten album naprawdę może się spodobać fanom grupy MOLLY HATCHET. Wracając jednak do DARRELL MANSFIELD BAND, to jako następny utwór muzycy wybrali balladę pod tytułem "Never Be The Same". Tutaj zbliżamy się bardziej do klimatu rock and rolowych potańcówek z lat 50., w nieco bardziej współczesnej dla początku lat 80. produkcji. Klimat rock and rolla zresztą naprawdę jest tutaj notabene w istocie bardzo wyraźnie wyczuwalny także w kolejnym utworze "Power Of Love". Tutaj bardziej w southern rockowym wydaniu. To wszystko składa się na naprawdę ciekawy repertuar. Co prawda najciekawsze jeszcze przed nami, bo grupa DARRELL MANSFIELD BAND wyda jeszcze coś o wiele bliższego naszym zdecydowanie bardziej hard&heavy metalowym zainteresowaniom, ale to dopiero za jakiś czas, a ta płyta także zasługuje na jej opisanie. Niestety właśnie dotarliśmy już do jej końca. Jako ostatni na płycie występuje także utrzymany w southern/hard rockowym stylu utwór pod tytułem "Life Saver". Bardzo serdecznie polecam zapoznać się z tym krążkiem, ponieważ stanowi on naprawdę duży krok w celu szerszej promocji muzyki Chrześcijańskiej. O sukcesie tejże płyty może świadczyć także spora liczba jej reedycji. Warto w tym przypadku zwrócić uwagę na wydania CD z roku 1992, zawierające bardzo ciekawe bonusy.
Album nagrano w składzie:
Darrell Mansfield - Wokal, harmonijka (PARABLE, KAREN LAFFERTY, GENTLE FAITH, KELLY WILLARD, DARRELL MANSFIELD, 4•4•1, LOVERBOY, GLENN KAISER/DARRELL MANSFIELD, LANNY CORDOLA, THE KRY, NINA ÅSTRÖM, RALPH VAN MANEN & BAND , CRAIG ERICKSON, ROLF LUGINBUEHL, THEO LENS, STEVE GRACE , DARRELL MANSFIELD FEAT. GREG MARTIN, DARRELL MANSFIELD/ERIC TURNER...)
Dennis Carothers - Gitara, wokal (DENNIS CAROTHERS...)
Anthony Dean - Gitara (MANNA, GOOD NEWS, TOMMY COOMES , THE KRY...)
Jimmy Perez - Gitara basowa, wokal (TOMMY COOMES, ANDREJ ŠIFRER, MISSILES OF OCTOBER...)
Charlie Souza - Gitara basowa (THE TROPICS, BACCHUS, CACTUS, WHITE WITCH, GALE FORCE, CHI COLTRANE, LEON PATILLO, FORTRESS, DENNY CORRELL, TOM PETTY, CHARLIE SOUZA, THE CHARLIE SOUZA BAND, THE NEW RASCALS...)
Skip Konte - Klawisze, syntezator (PULSATING HEARTBEATS, CURT BOETCHER, BROOKLYN DREAMS, BRUCE FOSTER, THREE DOG NIGHT, PAUL D. DAVIS, WALT MILLS, BLUES IMAGE...)
Donny Vosburgh - Perkusja (MOTHER'S FINEST, THEE IMAGE, MIKE PINERA, FORTRESS...)
Paul Angers - Perkusja (GENTLE FAITH...)
Spis utworwów:
1. Get Ready
2. Mr. Rock 'N Roll
3. Above The Water
4. Billy Joe
5. Heaven Southwestern
6. Never Be The Same
7. Power Of Love
8. Life Saver

wtorek, 8 sierpnia 2023

SACRED WARRIOR - Rebellion (1988)


Moja ocena: 10/10
Amerykański zespół SACRED WARRIOR powstał Chicago w stanie Illinois w roku 1986. Ta Chrześcijańska formacja już w roku 1987 wydała dwie taśmy demo, wzbudziły one zainteresowanie firmy Intense Records, która z czasem stała się dostarczycielem wielu ciekawych i kultowych już wydawnictw z kręgu Chrześcijańskiego metalu. Debiut SACRED WARRIOR niewątpliwie przyczynił się do rozwoju i podniesienia rangi wspomnianej wytwórni, ponieważ przyniósł znakomity materiał, będący kwintesencją wszystkiego, co najlepsze w progresywnym heavy/power metalu. Krążek "Rebellion" nie tylko zachwycał doskonałym brzmieniem, które do dziś nic się nie zestarzało, ale i wspaniałą muzyką, wspartą wysokim wokalem, którym dysponuje Rey Parra. Muzyka zespołu szybko wzbudziła skojarzenie z twórczością QUEENSRYCHE, a to właśnie przez fakt nie tylko podobnego muzycznie repertuaru, ale i wspomnianych wokali. Rey Parra i Geoff Tate mogliby się zamieniać miejscami w swoich zespołach i nikt by różnicy nie zauważył. Dlatego także SACRED WARRIOR należy do najbardziej inspirujących, a także najważniejszych i najbardziej uznanych przedstawicieli Chrześcijańskiego metalu, zwłaszcza w swoim gatunku. Oto co znajduje się na tej niezwykle ciekawej płycie. Krążek zaczyna się od chwytliwej heavy/power metalowej kompozycji pod tytułem "Black Metal". Chociaż nazwa wydaje się, być straszna, to sam utwór naprawdę taki nie jest, a jego tekst stoi w całkowitej opozycji do tego gatunku. Już tutaj daje się poznać wysoka, wielooktawowa skala czystego głosu wokalisty. Dalej jest równie ciekawie, zespół bowiem prezentuje kolejny dość chwytliwy utwór pod tytułem "Mad, Mad World". Muzycznie otrzymujemy tu bardziej tradycyjny heavy metal, w nieco melodyjniejszym wydaniu. Delikatnie power metalowe akcenty są tu także wyczuwalne. Warto tutaj także zwrócić uwagę na wspaniałe, wirtuozerskie solo gitarowe, które na pewno jednak nie ujdzie uwadze słuchaczy. Następnie przechodzimy do heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Stay Away from Evil". Zaraz po niej jednak następuje zmiana stylu na dużo melodyjniejszy. I takim to sposobem otrzymujemy przepiękną balladę pod tytułem "He Died". Jest to prześliczna melodia utrzymana głównie w stylu wzmocnionego heavy metalem AOR, z równie przepięknym tekstem o Ofierze i Poświęceniu się za nas Pana Jezusa, który oddał Życie za nasze grzechy. Jest to wspaniała Chrześcijańska pieśń Uwielbienia dla naszego Zbawiciela, który pokonał grzech i śmierć na Krzyżu. Następnie zespół znów podkręca tempo i prezentuje rozpędzoną power metalową kompozycję pod tytułem "Children of the Light". Tutaj muzycy zahaczają już nawet o speed metal. Mamy więc dość duży przekrój stylistyczny, jeśli chodzi o gatunki metalu, co daje w efekcie naprawdę ciekawy i niemonotonny materiał. Następnie przechodzimy do nieco bardziej progresywnej, ale bez przesady kompozycji heavy/power metalowej pod tytułem "Rebellion". Ten tytułowy utwór udowadnia jeszcze bardziej zainteresowanie zespołu twórczością QUEENSRYCHE. W twórczości zespołu jednak można znaleźć także bardzo wyraźne ślady inspiracji, chociażby takimi grupami jak IRON MAIDEN. Tutaj jednak wszystko jest w 100% Chrześcijańskie. Jeśli chodzi zaś o kolejne power metalowe utwory, to grupa przygotowała jako następny kawałek pod tytułem "Day of the Lord". Następnie zaś przechodzimy do rozpędzonej progresywnie power metalowej kompozycji pod tytułem "The Heaven's Are Calling". Dopiero potem zespół znów zwalnia tempo i prezentuje bardzo progresywną balladę metalową pod tytułem "Famine". Znów jesteśmy tutaj bardzo blisko dokonań grupy na literę Q. Zresztą każda kompozycja na tej płycie zdaje się czerpać właśnie najwięcej z dorobku tego zespołu. Nie oznacza to jednak, że płyta jest odtwórcza, lub wtórna, co to, to nie. Zespół SACRED WARRIOR umiejętnie czerpie z tego, co najlepsze z repertuaru wspomnianych zespołów, ale także bardzo wyraźnie wyrabia sobie swój własny styl. Objawia się to zwłaszcza w tych nieco szybszych power metalowych kompozycjach. Mimo wszystko wpływy zespołu, w którym śpiewa Geoff Tate, są bardzo wyraźnie słyszalne w progresywnie power metalowym "Master of Lies". Ta kompozycja jednak jest już przedostatnia na tej bardzo ciekawej płycie. Takim to sposobem więc dotarliśmy do samego końca płyty. Ostatnią kompozycją, jaką zespół nam zaprezentował, jest progresywnie heavy/power metalowy utwór pod tytułem "Sword of Victory". Na tym kończy się ten album, który naprawdę warto poznać i odsłuchać. Polecam bardzo serdecznie. Jest to bowiem, kolejny bardzo jasny i drogocenny klejnot w koronie ponadidealnego Chrześcijańskiego metalu.
Album nagrano w składzie:
Rey Parra - Wokal (METAL PRAISE, SACRED BLOODY SINNER CHOIR, RECON, WORLDVIEW, NOMAD, DENY THE FALLEN...)
Bruce Swift - Gitara (4•4•1, COMMON BOND, METAL PRAISE, NOMAD...)
Steve Watkins - Gitara basowa (WHITECROSS...)
Rick Macias - Klawisze (THE WAYSIDE...)
Tony Velasquez - Perkusja (NOMAD...)
Spis utworów:
1. Black Metal
2. Mad, Mad World
3. Stay Away from Evil
4. He Died
5. Children of the Light
6. Rebellion
7. Day of the Lord
8. The Heaven's Are Calling
9. Famine
10. Master of Lies
11. Sword of Victory