Heavy Metal, Power Metal, Glam Metal, Melodic Metal, Hard Rock, AOR...


sobota, 28 września 2024

LOMBARD - Live (1993)


Moja ocena: 10/10
Ktoś może zapytać, hola, hola czy recenzji tej płyty już nie było? Odpowiem, że i owszem była, jednak należy pamiętać o mojej obietnicy, że pojawi się i druga. Dlaczego tak mi na jej napisaniu zależało? Już odpowiadam. Wydana z okazji dziesięciolecia od wydania w roku 1983, pamiętnej płyty "Live" ukazała się jej rozszerzona o wile niepublikowanych utworów wersja. Zapis koncertu w Szczecińskiej Filharmonii został uzupełniony o kompozycje, które z powodu ograniczonego czasu trwania płyty winylowej nie mogły się na niej znaleźć. Te utwory są jednak tak ciekawe, że nie sposób o nich nie wspomnieć. Udowadniają one także prawdziwie hard rockowe oblicze zespołu, wymieszane jednak i z pop rockowym, czy progresywnie rockowym materiałem.

piątek, 27 września 2024

SERVANT - World Of Sand (1982)


Moja ocena: 10/10
Na tym krążku ta Chrześcijańska grupa zadeklarowała już bardzo wyraźny zwrot w stronę muzyki nowo falowej, czasami o bardziej pop rockowym brzmieniu, jednak nie zabrakło w tym wszystkim jeszcze i odrobiny dawnej hard rockowej energii. Jest to jednak ostatnia płyta tego zespołu, którą mógłbym polecić fanom wspomnianego hard rocka. Następne wydawnictwa opisywanej tu grupy także są świetne, ale jednak już lżejsze brzmieniowo. To już taki sympatyczny dla słuchacza pop rock w lekko nowo falowej otoczce. Dlatego skupmy się na wydawnictwie z roku 1982, które tym razem ukazało się nakładem wytwórni Roof Top Records. Tutaj usłyszymy już wyraźny zwrot w stronę muzyki nowo falowej, jednak gdzieniegdzie ze wciąż wyraźnie słyszalnymi akcentami klasycznego rocka czy hard rockowego czadu. Jednak ostrzejsze brzmienia usłyszymy nie od razu. Całość zaczyna się od przebojowej kompozycji nowofalowej, czy nawet bardziej typowo popowej pod tytułem "Two Masters". Mimo wszystko jest to naprawdę świetne otwarcie, charyzmatyczna i obdarzona przez Pana Boga wspaniałym głosem Sandie Brock, udowodniła, że doskonale czuje się i w takiej estetyce. Drugi utwór to już typowy przykład radosnej twórczości nowo falowej i nosi tytuł "New Revolution". Tutaj za wokale odpowiada z kolei jeden z trzech utalentowanych wokalistów zespołu. Nieco bliżej klasycznego rocka, jesteśmy dopiero w pięknej balladzie pod tytułem "Long Hard Fight". Także ją wykonał jeden z wokalistów zespołu. Następnie przechodzimy do bardzo ciekawej kompozycji pod tytułem "Jungle Music" której jednak znów bliżej do nowej fali. Tutaj możemy posłuchać bardzo fajnych harmonii wokalnych, gdzie męskie głosy, mieszają się damskim wokalem. Nie da się ukryć, że jest to najlepiej zrealizowany i brzmiący album ze wszystkich dotychczas zrecenzowanych płyt tego zespołu, brzmienie zespołu zyskało więcej przestrzeni, stało się bardziej dopracowane. Kolejną bardzo ciekawą kompozycją jest także pop rockowy "Wall Of Love". Tutaj za wokale odpowiada czarująca Sandie Brock. Mimo wszystko właśnie przebrnęliśmy przez połowę płyty, a obiecanego hard rocka jakoś na razie nie słychać, nie oznacza to jednak, że jest to mniej ciekawy krążek od poprzednich. Nieco dawniejszej hard rockowej energii znajdziemy dopiero w utworze "Cheap Talk", jest ona jednak wymieszana z muzyką nowo falową i pop rockową chwytliwością. Mimo wszystko to nie jest żaden zarzut z mojej strony, gdyż twórczość zespołu na tej płycie jest naprawdę przebojowa i słuchając jej, jej odbiorca naprawdę świetnie się bawi. Nawet jeśli utwór nosi tytuł "Sudden Death", zaczyna się on w dziwnym, pokręconym, ale i niezwykle intrygującym stylu, a po czasie przechodzi na chwilę w czadowego hard rocka i łagodnieje. W tym miejscu mamy do czynienia z prawdziwą progresywną rock-operą, godną twórczości brytyjskiej grupy QUEEN. Także i w tej kompozycji usłyszymy ciekawe partie wokalne zarówno męskie, jak i żeński w wykonaniu niezwykle utalentowanej Sandie. Ciężko się także nie zachwycić prześliczną nastrojową balladą AOR pod tytułem "Come Jesus Come". Także i ją brawurowo wykonała Sandie Brock. Jak widać, jest to naprawdę bardzo ciekawy i urozmaicony stylistycznie album. Moich słów dowodzi także hard rockowy utwór pod tytułem "Cog In The Wheel". Został on wykonany głównie przez jednego z trzech wokalistów, jednak pojawia się w chórkach także i głos żeński, jak i pozostałych członków zespołu. Już na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze progresywnie hard rockowy utwór pod tytułem "Treeplanter Stomp". Po wszystkim słuchacz pozostaje z naprawdę dużym niedosytem na więcej, tak wspaniałej muzyki. Naprawdę nie ma znaczenia czy to pop rock, AOR, progresja, nowa fala, czy hard rock, czegokolwiek by ten zespół na tym krążku nie wykonał, to wszystko jest naprawdę wielkim ponadczasowym arcydziełem. Polecam Państwu ten ponadidealny album bardzo serdecznie. Także i on zasługuje na miano w prawdziwej perły w koronie Chrześcijańskiego rocka. Ten album brzmi znakomicie i w mojej ocenie o wiele lepiej od poprzednich, chociaż zespół zmienił inżyniera. Tym razem w tej roli wystąpił Thom Roy, znany z produkcji nagrań takich grup jak DANIEL AMOS, THE LIFESAVORS a po czasie także ostrzejszych zespołów jak TOURNIQUET czy DIE HAPPY. Tom w roli inżyniera spisał się więc doskonale, za produkcję płyty odpowiadają także znany także ze współpracy przy poprzednim krążku opisywanej tu grupy Jim Palosaari i Jonathan David Brown. Świetne brzmienie to jednak na nic by się nie zdało, gdyby nie olbrzymi talent zespołu, który tu pokazał ogromną dojrzałość, jak i talent kompozytorski. Określenie prawdziwe ponadidealne arcydzieło jest więc jak najbardziej uzasadnione.
Album nagrano w składzie:
Sandie Brock – Wokal
Bob Hardy – Wokal
Bruce Wright – Gitara
Owen Brock – Gitara (THE CAUSE...)
Rob Martens – Gitara basowa, wokale w tle (DON WHARTON...)
Matt Spransy - Klawisze (THE SHEEP...)
David Holmes – Perkusja, wokal
Spis utworów:
1. Two Masters
2. New Revolution
3. Long Hard Fight
4. Jungle Music
5. Wall Of Love
6. Cheap Talk
7. Sudden Death
8. Come Jesus Come
9. Cog In The Wheel
10. Treeplanter Stomp

ARMADA - All Four One (1986)


Moja ocena: 10/10
Nim powstała dość znana Chrześcijańska grupa XALT część jej składu grała w zespole ARMADA. Także i ten zespół prezentuje Chrześcijański przekaz w swoich tekstach. Ten amerykański zespół powstał w Lansing w stanie Michigan, w roku 1981, minęło jednak sporo czasu, zanim zadebiutował ze swoją pierwszą taśmą "All Four One". Opisywana tu kaseta ukazała się nakładem Harvest Productions i minęło wiele lat, zanim firma E&E Records zdecydowała się zaprezentować z niej materiał na płycie CD. Raczej ciężko będzie też znaleźć i zakupić zarówno taśmę, jak i jej reedycję, tak czy owak jednak warto o tej grupie napisać i ją Państwu przybliżyć. Debiutancki materiał tego zespołu należy bowiem do naprawdę wartego uwagi. Muzycy zaprezentowali na nim ciekawy materiał hard rockowy i heavy metalowy, obok którego naprawdę ciężko jest przejść obojętnie. Przyjrzyjmy się mu zatem nieco bliżej. Całość zaczyna się od chwytliwej kompozycji hard&heavy pod tytułem "Let God's People Go". Brzmienie zespołu jest dość komercyjne i przyjazne radiu, mimo wszystko opisywanej tu grupie nie udało się przebić do czołówki. Miała jednak wszystkie cechy zespołu, który miał na to duże szanse w postaci dużego talentu i naprawdę świetnego wokalisty. Moich słów dowodzi także chwytliwa kompozycja hard&heavy pod tytułem "Witness". Na tym nie koniec chwytliwych melodii, czego dowodzi także heavy metalowa kompozycja pod tytułem "Turn Around". Jest to naprawdę świetny utwór, ze świetnymi wokalami, także i w chórkach. Ten materiał jest pełen potencjalnych super przebojów, zabrakło im tylko odpowiedniej promocji. Ciężko bowiem nie docenić i hard rockowego utworu "Streetwise". Zespół ARMADA naprawdę wybijał się, spośród innych mniej znanych grup tamtego okresu i to nie tylko na scenie Chrześcijańskiej. Przede wszystkim prezentował naprawdę duży profesjonalizm i miał pomysł na swoją muzykę. Przykładem może być, chociażby przebojowa kompozycja hard&heavy pod tytułem "Rockin'". Na tym nie koniec naprawdę świetnej muzyki, czego dowodzi także chwytliwa kompozycja hard rockowa pod tytułem "Shelter". Po wszystkim przechodzimy do kolejnej naprawdę chwytliwej kompozycji hard rockowej pod tytułem "You'd Better Believe It". Następny utwór nosi tytuł "Cutting It Close" i jest utrzymany w stylu hard&heavy. Nie muszę chyba dodawać, że i on jest bardzo chwytliwy. Na całej taśmie panuje nastrój dobrej zabawy, jednak jest to też już przedostatnia kompozycja zespołu. Całość jeszcze zamyka przebojowy heavy metalowy utwór pod tytułem "Turning Point". Po tym wszystkim pozostaje jednak wciąż duży niedosyt na więcej tak świetnej muzyki. Polecam poszukać w internecie, tych nagrań i ich odsłuchać, upolować je w formie fizycznej będzie raczej trudno, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Mamy tu do czynienia z prawdziwie ponadczasową muzyką, na prawdziwie ponadprzeciętnym poziomie. Po wydaniu tej taśmy zespół postanowił się nie poddawać i nagrał kolejny świetny materiał, o tym wszystkim jednak za jakiś czas w osobnej recenzji.
Album nagrano w składzie:
Rick Ledesma - Wokal
Dave Dawdy - Gitara, klawisze
Jeffrey Sipe - Gitara, wokal w tle
Randy Carlson - Gitara basowa, wokal (XALT, STIR...)
John Heald - Perkusja, wokal (XALT, KEITH ANDERSON, PRESTON, DE ALLEN...)
Spis utworów:
1. Let God's People Go
2. Witness
3. Turn Around
4. Streetwise
5. Rockin'
6. Shelter
7. You'd Better Believe It
8. Cutting It Close
9. Turning Point

środa, 25 września 2024

JERUSALEM - In His Majesty's Service [Live In USA] (1985)


Moja ocena: 10/10
W roku 1985 ukazała się naprawdę rewelacyjna i jedna z najbardziej czadowych płyt Szwedzkiej grupy JERUSALEM. Ta Chrześcijańska formacja zbliżyła się na niej jeszcze bardziej do heavy metalu, którego jeszcze więcej zaprezentuje już na swoim następnym krążku. Na razie skupmy się jednak na tymże jeszcze trochę bardziej hard rockowym, niż heavy metalowym arcydziele, choć i elementów tej muzyki na nim nie zabrakło. Jest to płyta prawdziwie ponadidealna, zawierająca naprawdę rewelacyjny i godzien uwagi repertuar. To wszystko sprawia, że naprawdę ciężko jest tej płyty nie docenić. Jest to jeden z najciekawszych i najlepiej wyprodukowanych krążków live, jakie kiedykolwiek powstały i to nie tylko na scenie Chrześcijańskiej. Skoro jest tak świetnie, to najlepiej będzie od razu przejść do opisu wszystkich kompozycji, jakie możemy na tym niezwykle ciekawym krążku usłyszeć. Skoro tak, to już nie przeciągajmy dłużej wstępu. Album zaczyna się od czadowej hard&heavy metalowej kompozycji pod tytułem "In His Majesty's Service". Na opisywanej tu płycie jednak głównie króluje hard rock i to czasami dość melodyjny. Przykładem właśnie takiej muzyki jest druga kompozycja pod tytułem "From The Bottom Of Our Heart". Chociaż jest to album koncertowy, to brzmi on jak studyjny, zachwycając cudownym ponadczasowym brzmieniem od samego początku, do samego końca. Następna na krążku jest melodyjna kompozycja w stylu hard&heavy pod tytułem "I'm Waiting For You". To wszystko składa się na naprawdę ciekawy i urozmaicony materiał. Moich słów dowodzi także prześliczna ballada pod tytułem "Read Between The Lines". Także i ona należy do prawdziwych ponadczasowych klasyków w repertuarze opisywanej tu grupy. Po tym wszystkim przechodzimy do melodyjnej kompozycji hard&heavy pod tytułem "The Tide". Grupa idealnie łączy tu gitarowy czad ze wspomnianą melodyjnością. Po wszystkim przechodzimy do tradycyjnego hard rocka w utworze pod tytułem "Ashes In Our Hands". Chociaż znamy te kompozycje z wcześniejszych nagrań zespołu, to na tym krążku brzmią one naprawdę wspaniale i sprawiają wrażenie całkiem świeżych. Przykładem może być hard rockowy utwór "Can't Stop Us Now". Przy tak przebojowej muzyce naprawdę ciężko się dobrze nie bawić. Najciekawsze są jednak nowe niepublikowane wcześniej utwory, z których jednym jest utrzymany w hard rockowym stylu "Time". Jest to jednak już przedostatnia kompozycja na tym krążku. Całość zamyka jeszcze znany z wcześniejszych nagrań hard rockowy utwór pod tytułem "Man Of The World". Takie albumy jak ten mogłyby jednak trwać o wiele dłużej, gdyż także i ta płyta pozostawia u jej słuchacza ochotę na więcej tak wspaniałej muzyki. To właśnie na tym krążku zespół jeszcze bardziej zbliżył się do heavy metalu, który już w pełni rozwiniętej formie usłyszymy na następnej płycie opisywanej tu grupy, choć także i na niej nie zabrało brzmień hard&heavy, czy po prostu hard rocka. Na razie jednak bardzo serdecznie polecam ten oto krążek z roku 1985. Krążek w mojej ocenie naprawdę przełomowy, który naprawdę warto posiadać w płytowej kolekcji. To, co należy na nim dodatkowo docenić to fakt, iż został on wykonany w całości w języku angielskim, dzięki czemu jeszcze łatwiej zrozumieć i docenić teksty zespołu. Należy także docenić naprawdę doskonale wybrany repertuar, tu nie ma słabszych kompozycji, muzycznych eksperymentów, które mogą się spodobać lub nie, jest tylko rzetelny, uczciwy hard rock, czasami wzmocniony nieco bardziej heavy metalowym dynamizmem. Dlatego uważam, że ta płyta zasługuje na miano prawdziwej perły w koronie Chrześcijańskiego rocka. Archaiczne wzorce i brzmienie lat 70. zostały tu porzucone tak samo, jak na poprzednim krążku z roku 1983, na rzecz tego, co było popularne w latach 80. XX wieku. Dzięki temu opisywany tu materiał brzmiał naprawdę aktualnie w roku 1985 i mógł konkurować z amerykańską konkurencją, przypomnijmy, że w tym czasie o grupie STRYPER było już naprawdę głośno. Co więcej, powiem, że brzmienie opisywanego tu krążka nie zestarzało się i zachwyca równie mocno co wtedy, także i dzisiaj. Tak jak wspomniałem, chociaż jest to album koncertowy, to brzmi on dokładnie jak studyjny, zachwycając cudownym ponadczasowym brzmieniem od samego początku, do samego końca. Myślę, że to, co napisałem, już naprawdę wystarczy, aby zainteresować państwa tym oto wydawnictwem. Z jego zamówieniem, jak i zakupem nie powinno być problemu, nawet w Polskich sklepach muzycznych, czy krajowych aukcjach internetowych. Na rynek amerykański i brytyjski płytę wydała firma Refuge Records, w Skandynawii album ukazał się nakładem World Record Music. W roku 2018 ukazała się reedycja płyty wydana przez amerykańską wytwórnię Retroactive Records. Wystarczy tych płyt tylko poszukać, radość z posiadania choćby tylko jednej z ich wersji jest naprawdę bezcenna.
Album nagrano w składzie:
Ulf Christiansson - Wokal, gitara (TOMAS ERNVIK GERT GUSTAFSSON, UFFE, ELEONORA, LIVETS ORDS FÖRSAMLING, GÖTEBORGS BIBELCENTER, U.L.F, ULF CHRISTIANSSON, ATTENTION, VIKTORIA, ALL FOR THE KING...)
Peter Carlsohn - Gitara basowa, wokale w tle (LIVETS ORDS FÖRSAMLING, KÖR & SOLISTER, ULF CHRISTIANSSON, ULF CHRISTIANSSON VIKTORIA CHRISTIANSSON, GÖTEBORGS BIBELCENTER, THE RISE, VENI DOMINE, XT, PETER CARLSOHN'S THE RISE...)
Dan Tibell - Klawisze, wokale (AGAPE X, BJÖRN STIGSSON, HEARTCRY, JALLE AHLSTRÖM, XT, LARM!, VIVA FEATURING DAN TIBELL...)
Michael Ulvsgärd - Perkusja, wokale w tle (ELEONORA, WORD OF LIFE CHOIR, LIVETS ORDS FÖRSAMLING KÖR & SOLISTER, ULF CHRISTIANSSON, LIVETS ORD UPPSALA, XT, RUNE EDVARDSEN, THE RISE, JET CIRCUS, PETER CARLSOHN'S THE RISE...)
Spis utworów:
1. In His Majesty's Service
2. From The Bottom Of Our Heart
3. I'm Waiting For You
4. Read Between The Lines
5. The Tide
6. Ashes In Our Hands
7. Can't Stop Us Now
8. Time
9. Man Of The World

KRYST THE CONQUEROR - Soldiers Of Light - The Complete Recordings (2019)


Moja ocena: 10/10
Także i ten krążek Chrześcijańskiego projektu KRYST THE CONQUEROR należy do naprawdę wartych uwagi. Mamy tu znane już utwory z płyty EP, jak i archiwalne, które ukazały się dopiero po latach na rozszerzonej do rozmiarów płyty długogrającej, jednak nieoficjalnej reedycji wspomnianej płyty w roku 2017. Krążek ten jednak ciężko dostać. Dlatego też już w pełni oficjalne wydanie zatytułowane "Soldiers Of Light - The Complete Recordings" węgierskiej wytwórni Barbarian Records należy do tak ciekawych. Całość jest jeszcze ciekawsza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia zespołem heavy/power metalowym w komiksowym stylu, łączącym tematy Chrześcijańskie z science fiction, w którym grają członkowie MISFITS i facet, który śpiewa dla takich sław jak YNGWIE MALMSTEEN i JOURNEY! Brzmi to, jak totalny obłęd. Co do komiksowego stylu to chyba wspomniałem podczas recenzji wspomnianej płyty EP, że teksty opowiadają o heroicznym szerzeniu Wiary Chrześcijańskiej. Wokalista śpiewa tu o poświęceniu się dla Wiary i odrzuceniu zła tak, więc jeśli ten projekt muzyczny opowiada o Panu Bogu w dość nietypowy sposób to, z całą pewnością jego teksty niosą naprawdę wartościowy przekaz. Skoro już wszystko wiadomo, to przejdźmy do opisu wszystkich kompozycji, jakie można na tymże krążku usłyszeć. Zapewniam, że wszystkie one są naprawdę warte uwagi. Przyjrzyjmy się im zatem nieco bliżej i z nimi zapoznajmy, nie przeciągając już dłużej wstępu. Całość zaczyna się od czadowej kompozycji heavy/power metalowej pod tytułem "Thunder Thruster". Znamy ją już jednak ze wspomnianej płyty EP. Także i tym razem brzmienie zespołu jest równie barbarzyńskie i surowe jak przed laty. Drugi utwór także jest znany z płyty EP i także jest utrzymany w estetyce czadowego heavy/power metalu, jego tytuł zaś brzmi "In God We Trust". Znanym z płyty EP jest także heavy metalowy utwór pod tytułem "Trial Of The Soul". Także i ten utwór należy do naprawdę ciekawych, a to dzięki wyraźnemu punk rockowemu feelingowi. Kolejna na opisywanym tu krążku jest heavy metalowa kompozycja zatytułowana "March of the Mega-Mites". Także i ją mogliśmy już usłyszeć na wspomnianej już kilka razy płycie EP. Tak samo jest w przypadku znanej z tego wydawnictwa heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Spellbound". Naprawdę ciekawie jednak się robi, dopiero kiedy mamy okazję zapoznać się z materiałem, który ostatecznie na płycie EP się nie pojawił. Dowodzi tego wszystkiego, chociażby wściekły speed metalowy utwór pod tytułem "Kryst The Conqueror". Po nim muzycy prezentują naprawdę rewelacyjną kompozycję heavy/power metalową pod tytułem "Wherever I Roam". Muzykom udało się tu zachować chwytliwość, przy naprawdę dużym nagromadzeniu czadowych gitarowych riffów przy jednocześnie naprawdę solidnym akompaniamencie sekcji rytmicznej. Ciężko także nie docenić opartej na świetnych gitarowych riffach heavy/power metalowej kompozycji pod tytułem "Valhalla". Na tym jednak jeszcze nie koniec naprawdę świetnej muzyki. Moich słów dowodzi kolejna rozpędzona kompozycja heavy/power metalowa pod tytułem "Soldiers Of Light". Pomimo naprawdę barbarzyńskiej, surowej i niedopracowanej produkcji tej płyty naprawdę nie można nie lubić. Ta płyta po prostu miała tak brzmieć i dzięki temu tworzy prawdziwie ponadidealne arcydzieło. Przykładem potwierdzającym moją teorię niech będzie czadowa heavy metalowa kompozycja pod tytułem "Night Raiders". Muzycznych rewelacji tu naprawdę nie brakuje, czego dowodzi także chwytliwa heavy/power metalowa kompozycja pod tytułem "The Highlander". Chwytliwa, ale i naprawdę czadowa jednocześnie. Już niemalże na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze chwytliwy heavy, punk metalowy utwór pod tytułem "In My Dreams". Płytę wieńczy jeszcze na sam koniec heavy/power metalowa kompozycja pod tytułem 'Dr Phibes Rises Again". Po tym wszystkim pozostaje jednak niedosyt na więcej tak szalonej i jednocześnie niezwykle interesującej muzyki, jednego z najbardziej oryginalnych projektów na scenie Chrześcijańskiej. Choć ten album brzmi jak nagrane tanim kosztem demo, to właśnie dzięki temu w połączeniu z wojowniczą muzyką paradoksalnie jest tak doskonały. Naprawdę serdecznie polecam ten krążek, gdyż także i tym razem to idealny materiał dla fanów barbarzyńskiego metalu, opatrzonego jednak z prawdziwie Chrześcijańskim przesłaniem.
Album nagrano w składzie:
Jeff Scott Soto (Kryst the Conqueror) - Wokal ((YNGWIE MALMSTEEN, M.A.R.S., KUNI, PANTHER, TALISMAN, SLAM, AXEL RUDI PELL, JEFF SCOTT SOTO, TAKARA, SKRÄPP METTLE, THUNDER, EYES, ALBERT HANS MORRIS, W.E.T., TRANS-SIBERIAN ORCHESTRA, BAKTERIA, STEEL DRAGON, HUMANIMAL, THE JSS BAND, JOURNEY, S.O.T.O., OCTAVISION, ART OF ANARCHY, ELLEFSON-SOTO, JOEL HOEKSTRA'S 13, GUS G., BOOGIE KNIGHTS...)
Paul Caiafa (Doyle) - Gitara (MISFITS, GORGEOUS FRANKENSTEIN, DOYLE...)
Jerry Only (Mo the Great) - Gitara basowa (MISFITS, JERRY ONLY, OSAKA POPSTAR...)
Jim Murphy (The Murp) - Perkusja (DR. CHUD'S X-WARD, SARDONICA...)
Dave Sabo - Gitara (BON JOVI, SKID ROW, STEEL FORTUNE, ANTHRAX...)
Spis utworów:
1. Thunder Thruster
2. In God We Trust
3. Trial Of The Soul
4. March Of The Mega-Mites
5. Spellbound
6. Kryst The Conqueror
7. Wherever I Roam
8. Valhalla
9. Soldiers Of Light
10. Night Raiders
11. The Highlander
12. In My Dreams
13. Dr. Phibes Rises Again

wtorek, 24 września 2024

REFLEX - Dina Nya Kläder / Diod (1983)


Moja ocena: 10/10
Szwedzka grupa REFLEX nie należy do zbyt znanych ani specjalnie legendarnych. Ten Chrześcijański zespół heavy metalowy powstał Örnsköldsvik w regionie Västernorrland. Dyskografia tej grupy składa się tylko z jednego singla, wydanego nakładem wytwórni Pim Produktion. Zespół ten jednak wyróżnia się z konkurencji, dzięki naprawdę ciekawym muzykom, którzy go tworzyli i zrobili później duże kariery jak na przykład Rolf "Trazan" Nordström znany później ze słynnej grupy MAYANK, czy PERFECT PLAN, a także Mårten Eriksson znany z innej słynnej grupy MÅRTENS HJÄLTAR, watro także dodać, że muzyk ten wziął udział w szwedzkim Konkursie Piosenki Eurowizji w 1996 roku z piosenką „Förlorad Igen”. Wskoczył z nią na 4. miejsce z 41 punktami. Zarówno Marteen, jak i Rolf później założą trochę bardziej kojarzony na scenie Chrześcijańskiej zespół LIMIT. Nim jednak do tego wszystkiego doszło, ukazał się ciekawy, ale trochę niezauważony singiel grupy REFLEX. Przyniósł on świetną i naprawdę ciekawą, choć jednak i trochę zbyt archaicznie brzmiącą muzykę heavy metalową. Nie jest to więc wielkie ponadidealne arcydzieło, gdyż po latach trochę już trąci myszką, ale jednak wciąż naprawdę idealne dla wszystkich fanów tradycyjnego heavy metalu stąd wciąż najwyższa ocena z możliwych. Opisywany tu krążek zaczyna się od heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Dina nya kläder". Bardzo wyraźnie słychać tu inspiracje brytyjską sceną metalową. Te inspiracje da się zauważyć także w drugiej heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Diod". Z tym repertuarem muzycy probowali przebić się do czołówki, jednak skończyło się, tak jak wspomniałem tylko i wyłącznie na tym singlu. Polecam się z nim zapoznać, gdyż stanowi on ciekawy wstęp do historii nieco bardziej znanej grupy LIMIT. Bo to właśnie tę nazwę przyjęli Marteen i Rolf po rozpadzie zespołu REFLEX. Pod nową nazwą muzycy zmienili nieco styl i w przeciwieństwie do grupy REFLEX skupili się na brzmieniach bliższych melodyjnego hard rocka jak muzyki i AOR. Muzykom wtedy udało się także wydać płytę długogrającą, jednak o tym wszystkim opowiem już w osobnej recenzji za jakiś czas.
Album nagrano w składzie:
Erik Lundberg - Wokal
Rolf "Tarzan" Nordström - Gitara (LIMIT, PERFECT PLAN, MAYANK, 7 DOORS HOTEL, KILLER BEE, ROCKET RIDE...)
Mårten Eriksson - Gitara (LIMIT, MÅRTENS HJÄLTAR, MÅRTEN ERIKSSON...)
Erik - Gitara basowa
Per Öhman - Perkusja
Spis utworów:
1. Dina nya kläder 03:34 Show lyrics
2. Diod

poniedziałek, 23 września 2024

KREYSON - Promo Singl (2012)


Moja ocena: 10/10
Niby mógłbym sobie odpuścić opisywanie tego oto promocyjnego singla weteranów czeskiej Chrześcijańskiej sceny metalowej, gdyż utwory z niego pojawią się na późniejszej płycie długogrającej, ale jednak nie zrobię tego ze względu na jeden w nieco innej wersji. To on sprawił właśnie, że ten singiel jest tak wart uwagi i wspomnienia na niniejszej stronie. Nie znalazł się on bowiem na wydanej w roku 2013 płycie "Návrat krále". Skoro się nie znalazł, to warto go opisać. Dlatego, aby już dłużej nie przeciągać wstępu przejdźmy już do utworów, jakie możemy usłyszeć na tymże wspaniałym singlu. On także należy do prawdziwych arcydzieł jak niemalże wszystkie wydawnictwa grupy KREYSON. Także i w tym przypadku mamy do czynienia z rewelacyjnie wykonanym heavy/power metalem. Materiał zaczyna się od melodyjnie heavy metalowej ballady pod tytułem "Ztrácím". Grupa KREYSON zawsze była naprawdę dobra w tym repertuarze i tak pozostało. Jednak jeśli mam być szczery to ten utwór robi jeszcze lepsze wrażenie na wspomnianej płycie długogrającej. Czy to singiel, czy dłuższy album metalowy, niemalże zawsze powinien się on zaczynać od czegoś ostrego, dlatego na sam początek osobiście wybrałbym power/speed metalową kompozycję pod tytułem "Kde se Touláš". Mamy tu świetne riffy, doskonałe solo gitarowe i niezbędny dla tego gatunku czad. Oczywiście łagodniejsze rozpoczęcie tejże płyty, wcale nie wpłynęło na moją ocenę i dalej uważam, że to naprawdę świetny krążek. Na sam koniec muzycy pozostawili znaną nam już balladę pod tytułem "Ztrácím" jednak w łagodniejszej radiowej wersji. Można w niej jeszcze bardziej zachwycić się wspaniałym wokalem, jakim dysponuje Ladislav Křížek. Wciąż posiada tę młodzieńczą energię sprzed lat i krystalicznie czysty głos, co udowadnia w pięknych refrenach. Polecam Państwu bardzo serdecznie poszukać tych nagrań w sieci i jeśli już nie zakupić, to przynajmniej ich odsłuchać.
Album nagrano w składzie:
Ladislav Křížek - Wokal (TAM, VITACIT, CITRON, RUNNING WILD, TANJA A LADISLAV KŘÍŽEK, LÁĎA KŘÍŽEK, LADISLAV KŘÍŽEK, LADISLAV KŘÍŽEK A JAROSLAV SVĚCENÝ, OLYMPIC, EVA URBANOVÁ A LADISLAV KŘÍŽEK, DAMIENS, MICHAL DAVID & LADISLAV KŘÍŽEK...)
Radek Kroc - Gitara (PARADOX, FERAT, JOY, VITACIT, LÁĎA KŘÍŽEK, KREYSON MEMORIAL, GORILLA CRASH...)
Peter Boška - Gitara (KRUCIPÜSK...)
Luděk Adámek - Gitara basowa, klawisze (VITACIT, MILOŠ DODO DOLEŽAL, ANNA K., LÁĎA KŘÍŽEK, VAN HAVEL, VAJNOT, ROTHACIT, CHINASKI...)
Zdeněk Pradlovský - Perkusja (SHAARK, URSCHULLUM, CHAOS IN HEAD, MASTER, VITACIT, BACK TO THE ROOTS, DEATH STRIKE, CHAOS IN HEAD, ALVAREZ, CITRON...)
Spis utworów:
1. Ztrácím
2. Kde se Touláš
3. Ztrácím (radio edit)

METAL COMPANY - Dongó / Szép Társaság (1986)


Moja ocena: 10/10
Ten Węgierski super projekt wydał tylko jedną świecką, ale bezpieczną dla Chrześcijan płytę. Płytę naprawdę wspaniałą, choć bardzo krótką, mamy tu bowiem do czynienia tylko z singlem. Czasem jednak tylko dwa utwory wustarczą, aby móc określić jakiś album prawdziwym arcydziełem. Za nagranie tego krążka odpowiadają legendarni muzycy znani prędzej czy później z takich grup jak EDDA MŰVEK, PANDORA'S BOX, KORÁL, SKORPIÓ, P. MOBIL, V'MOTO-ROCK czy KORMORÁN. Tak wspaniały skład, po prostu musiał nagrać coś wspaniałego i tak jest w istocie. Muzycy zaproponowali swoim odbiorcom muzykę z pogranicza metalu neoklasycznego, jak i melodyjnej odmiany heavy metalu. Nie muszę chyba mówić, jak ciekawe jest to połączenie, zwłaszcza jeśli jest wykonane przez legendarnych węgierskich mistrzów. Całość zaczyna się od neoklasycznie metalowej kompozycji pod tytułem "A dongó". Jest to wspaniałe wykonanie melodii, którą stworzył rosyjski kompozytor i mistrz epoki romantyzmu Nikołaj Andriejewicz Rimski-Korsakow. Drugi utwór pod tytułem "Szép Társaság" przynosi z kolei dość melodyjną odmianę muzyki heavy metalowej, a nawet jeszcze bardziej pasowałoby tu określenie hard&heavy. Jest to dość chwytliwa kompozycja, w której w roli wokalisty wystąpił József Babári z grupy KORMORÁN, czy później zespołu TELEGRAM. Polecam poszukać tego oto krążka i się z nim zapoznać. Stanowi on naprawdę bardzo interesujący dowód współpracy kilku muzyków znanych z kilku naprawdę ważnych grup na Węgierskiej scenie rockowej, jak i metalowej, którzy razem stworzyli coś naprawdę wspaniałego. Ten jedyny singiel tego muzycznego projektu w pełni ujawnia dotychczasowe tendencje metalowe, które były istotne już w muzyce grupy PANDORA'S BOX. To właśnie muzycy tego zespołu odpowiadają za powstanie projektu METAL COMPANY.
Album nagrano w składzie:
Babári "Mister Basary" József - Wokal (KORMORÁN, TELEGRAM, KOLTAY GERGELY, MR. BASARY GROUP, VEDRES JÓZSEF, SZVORÁK KATI, DEÁK BILL GYULA...)
Bencsik Sándor - Gitara (BEATRICE, P. MOBIL, PANDORA'S BOX, GM49, VIKIDÁL GYULA, BENCSIK SÁNDOR, ILLÉS LAJOS...)
Zselencz László - Gitara basowa ( EDDA MŰVEK, PANDORA'S BOX, VIKIDÁL GYULA, BEATRICE, ÁKOS, SZÖRÉNYI LEVENTE, DINAMIT, ZÁRTOSZTÁLY...)
Papp Tamás - Perkusja (SKORPIÓ, EDDA MŰVEK, TATRAI, TÁTRAI BAND, TAKÁTS TAMÁS DIRTY BLUES BAND, HALÁSZ JUDIT, KORMORÁN, ROCKFORT, INTI ÉS A PURA VIDA...)
Lerch István - Klawisze (V '73, NEOTON FAMÍLIA, ZALATNAY SAROLTA, V'MOTO-ROCK, SZTEVÁNOVITY ZORÁN, KATONA KLÁRI, 100 FOLK CELSIUS, DELHUSA GJON, DÉS LÁSZLÓ, ZORÁN, LERCH ISTVÁN, SZIKORA R-GO, CHARLIE, CSERHÁTI ZSUZSA, HOBO, TÉLI MÁRTA, DÉS + GESZTI: JAZZ+AZ, DELHUSA JOHNNY, ORNA RALSTON, CARAMEL, KONCZ ZSUZSA, GABOR SZABO...)
Spis utworów:
1. Dongó
2. Szép Társaság

piątek, 20 września 2024

THE ILLUSIION OF FREEDOM - A dance of lost memories (2024)


Moja ocena: 10/10
Opisywana tu świecka grupa powstała w Szczecinie, i początkowo działała pod nazwą JUNKYARD DOGS. Styl muzyczny tego zespołu to był grunge, metal, jednak Szymon Nawrotek miał ambicje zrobienia czegoś więcej, stworzenia grupy progresywnej na prawdziwie światowym poziomie. Gdzieś około 2022 roku, pojawiła się koncepcja zmiany nazwy i stylu. W obydwu tych zespołach wtedy grał na perkusji mój brat, który obecnie gra także i w moim solowym zespole. Grupa dość długo siedziała w salce prób i nie planowała koncertów, przez co Szymon zabrał nazwę i postanowił działać na własną rękę. Reszta zespołu wraz z moim bratem, powróciła do starej nazwy i pozostała przy stylu grunge metalowym, ćwicząc stary jak i nowszy materiał. Skupmy się jednak na THE ILLUSIION OF FREEDOM. Mało jest tak dobrych grup progresywnie metalowych jak opisywany tu zespół, nie mówię tu tylko o moim mieście Szczecinie, ale ogólnie o całej Polsce. W zasadzie w przypadku tego singla to już jednoosobowy projekt. Za wszystkie instrumenty plus wokal odpowiada tu sam Szymon Nawrotek, który jednak kompletuje większy skład w celu nagrań i koncertów w całej Polsce. Naprawdę trzymam kciuki, by się udało, gdyż możliwe, że niebawem narodzi się naprawdę warta uwagi grupa. Naprawdę ciężko nie docenić mistrzostwa i geniuszu płynącego z kompozycji pod tytułem "A dance of lost memories". Choć jest to świecki album, to tekst utworu, naprawdę jest odpowiedni dla Chrześcijan i nie ma się czego obawiać. Całość zaczyna się od pięknego spokojnego i nastrojowego wstępu gitary akustycznej i skrzypiec. Szymon doskonale buduje napięcie i dopiero po czasie wchodzą przesterowane metalowe gitary. Z początku dość melodyjne, ale po czasie nabierające już bardziej czadowego charakteru, przy zachowaniu jednak i wciąż dość dużej melodyjności. Przez chwilę naprawdę ostro robi się dopiero mniej więcej w połowie utworu, by po czasie wszystko nabrało z powrotem spokoju.  To, co mnie bardzo zaskoczyło, to świetny wokal Szymona. To znaczy, wiedziałem, że śpiewa, ale, że aż tak?! Ten singiel brzmi naprawdę profesjonalnie i światowo. Ciężko też nie docenić wspaniałej solówki gitarowej. Cóż więcej mogę powiedzieć. Bardzo serdecznie polecam Państwu ten niezwykle ambitny muzycznie singiel i trzymam kciuki. Może właśnie obserwujemy narodziny nowej legendy? Wszystko zapowiada się, naprawdę bardzo obiecująco. W ogóle pisząc, tę recenzję dowiedziałem się, że założyciel opisywanej tu grupy, czy jak kto woli w przypadku tego materiału studyjnego projektu, ma także na koncie ciekawe nagrania solowe. Aż dziwne, że się facet w ogóle nie chwali, skoro się znamy.
Album nagrano w składzie:
Szymon Nawrotek - Wokal, gitary, gitara basowa, perkusja, klasiwsze, orkiestracje (SZYMON NAWROTEK...)
Spis utworów:
1. A dance of lost memories

czwartek, 19 września 2024

TROUBLE - Run to the Light (1987)


Moja ocena: 10/10
Nie da się ukryć, że także i ta płyta Chrześcijańskiej grupy TROUBLE należy do naprawdę udanych i ciekawych. Także i tym razem będziemy mieć do czynienia z ponadidealnie brzmiącym i wykonanym heavy/doom metalem. Jest to płyta mroczna, w posępnym nastroju typowym dla wczesnych dokonań tejże grupy. Za jej wydanie po raz kolejny odpowiada Metal Blade Records. Skoro już wszystko wiadomo, to najlepiej będzie od razu przejść do opisu wszystkich kompozycji, jakie się na tym krążku znalazły.  Zapewniam, że każda z nich jest prawdziwym arcydziełem, w swoim gatunku. W takim razie nie przeciągając już dłużej wstępu, od razu przejdźmy do ich opisu. Oto i one, od samego początku tego krążka, do samego końca. Całość rozpoczyna czadowa heavy metalowa kompozycja pod tytułem "The Misery Shows". Naprawdę ciężko o lepsze otwarcie metalowego albumu. Prawdziwe mistrzostwo gatunku już na samym starcie. Dalej jest równie ciekawie, czego dowodzi początkowo doom, później przez moment już power metalowy utwór "Thinking of the Past". Mimo wszystko jest on na swój sposób naprawdę chwytliwy. Także i w tym przypadku Chrześcijański przekaz zespołu nie zawsze ma wyraz typowo ewangelizujący, w przypadku opisywanej tu kompozycji dotyczy on po prostu życia i przemijania.  Następna na krążku jest utrzymana w heavy/doom metalowym stylu kompozycja pod tytułem "On Borrowed Time". Także i ona dowodzi prawdziwego, talentu opisywanej tu formacji. Tak samo jak heavy/doom metalowy utwór pod tytułem "Run to the Light". Jest to naprawdę czadowa kompozycja jak na ten gatunek. W przypadku tego utworu, jego tekst, namawia do odwrócenia się od ciemności i ucieczki w stronę Bożego Światła, zachęca do wyboru Doba. Prawdziwą rewelacją w wykonaniu opisywanej tu grupy jest także heavy metalowy utwór zatytułowany "Peace of Mind". Warto także zauważyć, że muzycy flirtują tu także i odrobinę z power jak i speed metalem łącząc to wszystko z naprawdę solidnym doom metalowym ciężarem. Przykładem takiego ciekawego połączenia może być chociażby heavy/doom metalowy utwór pod tytułem "Born in a Prison". Gdzie posępne riffy, płynnie przechodzą w rejony heavy i power metalowe rejony. Dowodzi to ciągłego rozwoju grupy i jej szerokich inspiracji. Już niemalże na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze heavy metalową kompozycję pod tytułem "Tuesday's Child". Także i na tym krążku nie da się nie zauważyć muzycznych inspiracji wczesnym stylem grupy BLACK SABBATH, czego przykładem jest właśnie ten utwór. Takie albumy jak ten mogłyby naprawdę trwać o wiele dłużej i wciąż budzić zainteresowanie, jednak właśnie dotarliśmy już do ostatniej kompozycji. Na sam koniec muzycy pozostawili posępną heavy/doom metalową kompozycję pod tytułem "The Beginning". Nie brak tu świetnych riffów i charakterystycznego dla twórczości TROUBLE klimatu, jest to więc, naprawdę idealne zakończenie. Mimo wszystko tak jak wspomniałem, ten album mógłby trwać, jeszcze dłużej i wcale nie byłoby źle gdyby zawierał więcej kompozycji. Takich klasyków zawsze jest dobrze posłuchać. Dźwięk na tej płycie, jest fenomenalny, jest niezwykle mocny, wszystko jest bardzo czyste, a jednocześnie organiczne i brzmi niezwykle satysfakcjonująco. Muzycznie ten album ma wszystko, czego potrzeba, by stworzyć dzieło sztuki. Jest wiele genialnych zarówno posępnych, mrocznych jak i szybkich riffów i genialnych solówek. Sekcja rytmiczna włącznie z perkusją, jest również doskonała, nie można także zapomnieć o genialnych wokalach, jakie nagrał Eric Wagner. To pozycja obowiązkowa, szczególnie jeśli lubisz twórczość BLACK SABBATH i innych podobnych zespołów. Polecam ten naprawdę ponadidealny krążek wszystkim fanom ciężkich i mrocznych brzmień heavy i doom metalu. Warto wspomnieć także o tym, że w roku 2023 został wydany rozszerzony i poddany remasteringowi album "Run to the Light: Expanded Edition". Został wydany na płycie CD, winylu i cyfrowo. Wersja CD i wersja cyfrowa edycji rozszerzonej zawierają dodatkowo cover grupy THE BEATLES „Come Together”, który został pierwotnie wydany na kompilacji "The Best of Metal Blade Volume 3" z roku 1988. Całości uzupełniają dodatkowo jeszcze trzy utwory demonstracyjne nagrane w roku 1986. Jest to więc prawdziwa gratka dla fanów opisywanej tu grupy. Dla zagorzałych fanów tejże legendarnej formacji jednak nawet te bonusy, to będzie, trochę za mało. To wszystko tylko jeszcze bardziej dowodzi z jak wspaniałym zespołem i jego płytą mamy do czynienia. Za wydanie tej reedycji także odpowiada wytwórnia Metal Blade Records. 
Album nagrano w składzie:
Eric Wagner - Wokal (LID, PROBOT, DEATH ROW, RETRO GRAVE, BLACKFINGER, TED KIRKPATRICK, THE SKULL, ERIC WAGNER...)
Rick Wartell - Gitara (WET ANIMAL...)
Bruce Franklin - Gitara (GENERATION, SUPERSHINE...)
Ron Holzner - Gitara basowa (JIM MARTIN, TOURNIQUET, DEBRIS INC., PLACE OF SKULLS, NOVEMBERS DOOM, EARTHEN GRAVE, GOATSNAKE, RETRO GRAVE, THE SKULL, LEGIONS OF DOOM...)
Dennis Lesh - Perkusja (STYGIAN, CHASTAIN, KENZINER...)
Spis utworów:
1. The Misery Shows
2. Thinking of the Past
3. On Borrowed Time
4. Run to the Light
5. Peace of Mind
6. Born in a Prison
7. Tuesday's Child
8. The Beginning

WAR BLADE - Constant Reformation (2003)


Moja ocena: 10/10
Na Brazylijskiej scenie metalowej nie brak wspaniałych formacji metalowych, także na scenie Chrześcijańskiej. Dowodzi tego album grupy WAR BLADE. Ten Chrześcijański zespół nagrał i wydał prawdziwe arcydzieło w tym gatunku. Mamy tu do czynienia z muzyką heavy/doom metalową, czerpiącą z najlepszych wzorców w tym BLACK SABBATH, opatrzoną jednak o wiele bardziej wartościowym przekazem. Brzmi ciekawie? I tak jest w rzeczywistości, tu nie ma słabszych kompozycji, zapychaczy, wszystko jest naprawdę doskonałe i na poziomie prawdziwie ponadidealnym. Zanim jednak przejdę do opisu niniejszego krążka, podam jeszcze kilka informacji na temat samej grupy. Powstała ona w roku 1998 w  Nova Lima w stanie  Minas Gerais, jeszcze w roku powstania zadebiutowała dwoma taśmami demo, kontrakt z wydawnictwem Força Eterna podpisała jednak kilka lat później. To właśnie z pomocą tej firmy pojawił się opisywany w tej chwili album. Oto co się na nim znajduje. Całość zaczyna się od intro pod tytułem "Prelúdio". Po nim przechodzimy do mrocznej doom metalowej kompozycji pod tytułem "Reformation". Wokalista śpiewa zachrypłym posępnym głosem, potęgującym ponury nastrój całości. Wszystko brzmi jak krzyżówka dokonań TROUBLE z BLACK SABBATH. Następnie przechodzimy  do równie ciekawej co poprzednie heavy/doom metalowej kompozycji pod tytułem " Razão de Existir". Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z kwintesencją tego gatunku. Równie warty uwagi jest także heavy/doom metalowy utwór pod tytułem "Fallen Mask". Jest to, naprawdę mocarna kompozycja. Dalej jest równie ciekawie. Moich słów dowodzi także heavy/doom metalowy utwór pod tytułem "Deserto". Jest to niemalże epicka kompozycja w tym gatunku. Kolejną świetną kompozycją jest heavy/doom metalowy "Dry Fatal Cut". Tak jak jednak wspomniałem, tu nie ma słabszych utworów, są same arcydzieła. Moich słów dowodzi także posępna doom metalowa kompozycja pod tytułem "New Jerusalem". Warto w tym miejscu zauważyć, że wokalista zespołu oprócz zachrypłego wokalu, dysponuje także naprawdę ciekawym nieco wyższym i czystym głosem. Utwór "Wake Up" przynosi z kolei kolejną mieszankę heavy metalu i doom metalu. Jest też, odrobinę mniej posępny od poprzedniego. Na płycie nie zabrakło także i ballady metalowej w postaci utworu "A Semente". Muzycy umiejętnie budowali tu napięcie, aż do momentu gdy wkroczyły naprawdę mocarnie brzmiące przesterowane gitary. Riffy wieńczące utwór robią naprawdę świetne wrażenie, choć już je gdzieś słyszeliśmy. Po tym wszystkim przechodzimy do kolejnej tym razem bardzo nastrojowej i pięknej balladowej melodii pod tytułem "Ben and Vesper". Na tym jednak nie koniec tejże płyty i przechodzimy do bonusowych kompozycji ze wspomnianych na początku nagrań demo. Brzmią one niemalże równie dobrze jak te z głównej części płyty. Mamy tu więc kolejne "Prelúdio" z wersji demo. Jest ono mroczne i bardzo posępne w prawdziwie doom metalowym stylu. Po wszystkim  przechodzimy do demonstracyjnej, bardziej surowej wersji  heavy/doom metalowego utworu "Dry Fatal Cut". Po nim do równie surowej wersji heavy/doom metalowego utworu " Fallen Mask". Bardzo mroczny i posępny, ale tylko z początku jest także heavy/doom metalowy utwór pod tytułem "Howling in the Shadows" który stanowi tu pewną nowość, gdyż nie znalazł się w głównej części płyty.  Muzykom udało się tu zachować wspomnianą posępność, jednak mrok ustępuje po czasie nieco bardziej chwytliwym riffom i ciekawej wędrówce w stronę jazz rocka. Wczesne nagrania pionierów z Birmingham się kłaniają. Kolejną kompozycją inspirowaną stylem tych pionierów ciężkiego rocka jest heavy/doom metalowy utwór "Black Days". W tym miejscu trzeba przede wszystkim zaznaczyć słowo heavy, bo to właśnie na ten gatunek został tu położony nacisk. Także i ta kompozycja nie doczekała się jednak swojej, nieco wypolerowanej wersji na głównej części opisywanej tu płyty. Całość kończy jeszcze posępna doom metalowa kompozycja pod tytułem "Mercy". W mojej ocenie wokalista za bardzo tu odleciał, ale ma to swój klimat. Płyta przynosi ponad godzinę naprawdę ciężkiej i posępnej muzyki. Polecam bardzo serdecznie się z nią zapoznać, najłatwiej będzie to zrobić za pośrednictwem sieci i portalu YouTube. Naprawdę warto to zrobić, gdyż płyta tego Chrześcijańskiego zespołu przynosi naprawdę ciekawą i dość niepowtarzalną muzykę, obok której naprawdę ciężko przejść obojętnie.
Album nagrano w składzie:
Wagner Lee - Wokal
Daflas Cruz - Gitara (DYNASTY...)
Adriano Bin L. Carlos - Gitara basowa
Eduardo Polvo - Perkusja
Idelcio - Gitara basowa (ÊXODO...)
Rafael Sales - Perksja (DYNASTY, MINATO NO NEZUMI...)
Eduardo Vaz - Perkusja
Alcimar - Gitara (ÊXODO...)
Hans - Gitara
Spis utworów:
1. Prelúdio
2. Reformation
3. Razão de Existir
4. Fallen Mask
5. Deserto
6. Dry Fatal Cut
7. New Jerusalem
8. Wake Up
9. A Semente
10. Ben and Vesper
11. Preludio (demo track)
12. Dry Fatal Cut (demo track)
13. Fallen Mask (demo track)
14. Howling in the Shadows (demo track)
15. Black Days (demo track)
16. Mercy (demo track)

środa, 18 września 2024

JAGUAR - Jaguar (1986)


Moja ocena: 10/10
Legendarny Gdański zespół JAGUAR wtargnął na naszą scenę rockową w 1984 roku błyskawicznie i bez ostrzeżenia jak prawdziwy dziki kocur i w mgnieniu oka osiągnął duży sukces. Pokochała go młoda Polska publiczność wymuszając na jury festiwalu Jarocin 84 ustawienie go debiutanta jeszcze wtedy na równi z uznanymi gwiazdami gatunku. Zespół zaszedł wtedy naprawdę daleko i wydawało się, że szybko osiągnie sławę równą TSA czy TURBO. Jedną z nagród była sesja nagraniowa dla wydawnictwa Tonpress, z której zespół nie skorzystał, gdyż nie został o niej poinformowany. Ta świecka grupa była bowiem naprawdę obiecująca, ale nie miała wtedy szczęścia. Niestety z różnych powodów do realizacji nagrań nie doszło, choć zespół zabiegał o uwagę wytwórni muzycznych. Opisywany tu JAGUAR jednak pozostał prawdziwą legendą wspominaną przez metalowców w całej Polsce, a zwłaszcza na Gdańskim wybrzeżu i ogólnie Trójmieście. Wpłynęły na to, chociażby takie imprezy i sukcesy jak występy, m.in. w Jarocinie oraz koncerty z TSA, a także udział w festiwalu „Rock bez maku” i warszawskim „Koncercie czystych serc” zorganizowanym przez Marka Kotańskiego. W kwietniu 1986 roku opisywany tu JAGUAR wystąpił na Metalmanii w katowickim Spodku, razem z m.in. zagranicznymi grupami KILLER i ALASKA. Mniej więcej w tym czasie podczas trwania Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie grupa zostaje zaproszona 1 do wspólnego koncertu promocyjnego z TSA w Teatrze Letnim, którego obserwatorami jest producent Jos Kloek i dyrektor firmy Masoleum Records Alfie Falckenbach. Po koncercie otrzymują od Kloek'a propozycje nagrania płyty, wydaje się, że od tego momentu rozpocznie się światowa kariera zespołu. Niestety i tym arzem z tego nic nie wyszło. Grupa wciąż jednak cieszyła się zainteresowaniem publiczności. Zespół cieszący się w tym czasie popularnością, posiadający materiał muzyczny i zabiegający o wydanie płyty jednak bez powodzenia, niestety powoli tracił popularność. W końcu ograniczała się już jedynie do Gdańska i okolic. Zespół coraz rzadziej koncertował. W roku 1986 muzycy postanowili na chwilę zawiesić działalność, by nagrać opisywany tu materiał. Zostały wtedy zarejestrowane trzy utwory zespołu i pochodzą one z sesji dla radia Gdańsk i postaram się je dla Państwa jak najlepiej opisać. Po latach jakość tych nagrań pozostawia wiele do życzenia, ciężko jest zrozumieć krzykliwego wokalistę, ale wszystko jest na tyle wyraźne i dobrze zrealizowane, że wciąż milo do tych nagrań powrócić. Jeśli chodzi o świeckie teksty, to nie ma w nich nic, co budziłoby moje wątpliwości. Całość zaczyna się od heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Ave Cezar". Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się na uszy, są świetne riffy, szalony piskliwy i krzykliwy wokal, oraz ogromny talent muzyków. Niestety także i nieco słaba jakość tych nagrań, podejrzewam jednak, że czas zrobił tu swoje i jest to wina starej taśmy, która po latach już nie trzyma jakości, dlatego nie będę się czepiał. Zwłaszcza że muzycznie jest naprawdę ciekawie, czego dowodzi także heavy metalowy utwór pod tytułem "Biją Izę". To, co wyróżniało opisywaną tu grupę spośród konkurencji to fakt, iż miała własny styl i nie próbowała naśladować dokonań czołówki Polskiego metalu, zdecydowanie bardziej czerpiąc z dorobku legend zagranicznej sceny metalowej, w dużej mierze Brytyjskiej. Dowodzi tego rozpędzony utwór heavy/power metalowy pod tytułem "Uciekinier". Grupa dała tu wyraz inspiracji stylem IRON MAIDEN, jednak także idąc trochę dalej, zahaczając już o speed metal. Dlatego właśnie uważam, iż muzycy należą także do prekursorów polskiego heavy/power metalu. Głownie jednak opisywana tu grupa jest, mistrzem tradycyjnego heavy metalu. Muzycy udowodnili to jeszcze na występie w Jarocinie w roku 1987. Później stopniowo grupa traciła na popularności. Co ciekawe zespół reaktywował się po latach i znów gra. Są głosy o tym, że muzycy zapowiadają w końcu wydanie dwóch oficjalnych płyt. Dobrze by było gdyby znalazły się na nich starsze utwory w nowej lepszej brzmieniowo wersji. Na razie polecam jednak poszukać w sieci na YouTube tych oto archiwalnych nagrań. Na sam koniec dodam, że opracowania biografii zespołu są różne, a i sami muzycy zespołu podają różne informacje, w tekstach promocyjnych najnowszych imprez, chyba że to ośrodki kultury same wypisują to co znalazły w sieci. Dlatego daty i chronologia niektórych wydarzeń mogą się nieco nie zgadzać. Grunt jednak, że wszystkie podane tu wydarzenia niezależnie od dat, są prawdziwe, wydarzyły się naprawdę i pozostają prawdziwie chlubną historią tegoż legendarnego zespołu. 
Album nagrano w składzie:
Dariusz Grzechnik - Wokal (YAGA...)
Robert Miszkin - Gitara (MAKO BAND...)
Jerzy Rębisz - Gitara
Andrzej Dawidowski - Gitara basowa (KORBA, INNER SANCTUM...)
Maciej Mierzejewski - Perkusja
Sis utworów:
1. Ave Cezar
2. Biją Izę
3. Uciekinier

VINNIE MOORE - Out of Nowhere (1996)


Moja ocena: 10/10
Także i ten album, opisywanego tu artysty należy do naprawdę ciekawych. Wirtuoz gitary nagrał po raz kolejny zbiór rewelacyjnych kompozycji w klimacie hard rocka i heavy metalu, czy bardziej shred metalu. A także wędrowek w stronę progresji, bluesa i jazzu. Oznacza to, że i tym razem nie zabrakło wspaniałych solówek gitarowych i prawdziwego muzycznego mistrzostwa. Za wydanie tego krążka odpowiada tym razem wytwórnia Mayhem Records. Jak widać opisywany tu artysta, nie przywiązywał się do jednej konkretnej wytworni i każdy swój nowy album wydawał w innej. Dopiero następny krążek tego artysty i jeszcze następny będzie owocem powrotu do  Shrapnel Records, czyli firmy odpowiedzialnej za wydanie debiutu, jak i dwóch pierwszych płyt grupy VICIOUS RUMORS. Na razie jednak nie wybiegajmy w przyszłość i skupmy na opisywanym tu krążku z roku 1996. Także i na tej płycie artystę wsparli wspaniali muzycy tacy, jak chociażby Brian Tichy. Skoro już wszystko wiemy, to przejdźmy do opisu wszystkich kompozycji, jakie na tej płycie możemy usłyszeć. Także i ten album tego świeckiego zespołu jest instrumentalny, więc problem tekstów w tym przypadku odpada. Całość zaczyna się od bardziej hard rockowej niż metalowej kompozycji pod tytułem "With the Flow". Nie brak w niej świetnych popisów gitarowych i tytułowego flow, jednak nie jest to jeszcze najbardziej czadowy utwór na krążku. Druga kompozycja utrzymana jest bardziej formie wirtuozerskiej odmiany melodyjnego progresywnego metalu i nosi tytuł "Losing Faith".  Może i lepiej, iż jest to płyta instrumentalna, a tytuły kompozycji jak to tytuły, same w sobie jeszcze nie wiele znaczą. To w końcu świecki zespół. Następnie przechodzimy do melodyjnie rockowej kompozycji pod tytułem "Echoes". Także i tu nie brak gitarowej wirtuozerii, jednak bez zbytniego szaleństwa, artysta skupił się, by każda nuta jego solówki idealnie pasowała do melodii i zbytnio nie zakłócała jej harmonii. Zaraz potem robi się jednak, o wiele ostrzej, gdyż muzyk prezentuje ciekawy utwór hard&heavy pod tytułem "Thunderball". Oprócz ciekawych, choć z początku dość oszczędnych solówek, możemy tu za to także nieco bardziej wsłuchać się w ostrzejsze riffy gitarowe. Po wszystkim jednak powracamy do łagodniejszych brzmień w opartej na bluesowej tradycji balladzie pod tytułem " From Now On". Także i tu Vinnie zadbał o to, by każda nutka  jego gitarowych solówek tworzyła idealną, harmonie z piękną melodią. Po wszystkim pozostajemy w bluesowej estetyce także w utworze pod tytułem "Time Traveller". Opisywany tu gitarzysta nie szczędzi tu sążnistych, pełnych pasji popisów gitarowych, wciąż dbając jednak, o to by nie zakłócały one ciekawej linii melodycznej. Dużo gitarowego szaleństwa znajdziemy także w czadowej kompozycji hard&heavy pod tytułem "VinMan's Brew". Nie jesteśmy tu wcale daleko od tradycyjnego rock and rolla, gdyż tak naprawdę to właśnie z tym gatunkiem mamy tu do czynienia,  tylko że w nieco ostrzejszej brzmieniowo odmianie. Trochę czadu nie zaszkodzi, zwłaszcza że zaraz potem powracamy do prześlicznych balladowych brzmień w utworze " She's Only Sleeping". Nie można więc i odmówić tej płycie muzycznego piękna, którego tu naprawdę nie brakuje. Nieco progresywnych brzmień odnajdziemy z kolei w fusuion, jazz rockowej kompozycji pod tytułem "Am I Only Dreaming?". Także i ona należy do naprawdę ciekawych. Ostrzej robi się dopiero w utworze hard&heavy pod tytułem " 770 Days". Oprócz świetnych solówek nie brak tu i naprawdę świetnych dość chwytliwych riffów. Po wszystkim powracamy w rejony muzyki jazzowej w utworze pod tytułem "Move That Thang!". Całość kończy jeszcze miniaturka muzyczna w postaci utworu "Winter Sun". Polecam ten ponadidealny album bardzo serdecznie. Następny, album opisywanego tu artysty będzie równie ciekawy i przyniesie powrót do czadowych brzmień shred metalowej neoklasyki, czyli tego co mogliśmy znaleźć na jego pierwszym jak i drugim krążku. 
Album nagrano w składzie:
Vinnie Moore - Gitary (VICIOUS RUMORS, ALICE COOPER, UFO, RED ZONE RIDER, JORDAN RUDESS...)
Dorian Heartsong - Gitara basowa (POWERMAN 5000, ROADSAW, EVERLAST, THE LP'S, THE FLYING TIGERS...)
Brian Tichy - Perkusja (RANDY JACKSON'S CHINA RAIN, PARADISE MARKET, PRIDE & GLORY, STEVIE SALAS COLORCODE, NICKLEBAG, SHAMELESS, STEVIE RACHELLE, FOREIGNER, BILLY IDOL, TAK MATSUMOTO GROUP, DEREK SHERINIAN, TMG, GILBY CLARKE, SHAW BLADES, THEODORE ZIRAS, STEVE STEVENS, MARYA ROXX, WHITESNAKE, UNITED ROCKERS 4 U, S.U.N., LYNCH MOB, WILL WALLNER & VIVIEN VAIN, JULIA KOSTEROVA, CHRIS PICHA, THE RENAISSANCE ROCK ORCHESTRA, SWEET & LYNCH, THE DEAD DAISIES, CHRIS CAFFERY, OPERATION: MINDCRIME, ALUMINUM JEW, ANA SIDEL, B'Z, AEROSMITH, GENE SIMMONS BAND, GLENN HUGHES, OZZY OSBOURNE, QUEENSRŸCHE, SASS JORDAN, SEETHER, THE GUESS WHO, VELVET REVOLVER, W.A.S.P., SILVERTHORNE, CHRIS CATENA'S ROCK CITY TRIBE, OVERLAND, GEORGE LYNCH & JEFF PILSON, DEE SNIDER + LZZY HALE, ANNA K...)
Spis utworów:
1. With the Flow
2. Losing Faith
3. Echoes
4. Thunderball
5. From Now On
6. Time Traveller
7. VinMan's Brew
8. She's Only Sleeping
9. Am I Only Dreaming?
10. 770 Days
11. Move That Thang!
12. Winter Sun

wtorek, 17 września 2024

DIVINE MERCY METAL BAND - "King of Kings" (2013)


Moja ocena: 10/10
Muzycy działali wspólnie przez kilka lat i dość szybko rozwiązali ten wspaniały Chrześcijański zespół. Jedynym udostępnionym jak na razie, a być może i w ogóle i studyjnie nagranym dowodem działalności zespołu jest tylko jeden utwór, który chcę w tej chwili Państwu opisać. Muzycy określają swój styl jako thrash metal, i to jest jak najbardziej trafne, jednak w mojej ocenie jeśli chodzi o ten utwór, to jest to bardziej power/thrash metal i to w dość melodyjnej postaci. Muzycy sporo koncertowali i wydawać by się mogło, że ich kariera nabierze większego rozpędu, jednak po czasie każdy wybrał nieco inną drogę. Jedni skupili się na rodzinach, pracy, jeszcze inni, zaczęli grać gdzie indziej, w każdym razie zabrakło motywacji, by pomimo wszystko powalczyć o więcej. W tym miejscu muszę jednak nadmienić, iż od strony muzycznej mamy tu do czynienia z naprawdę wspaniałym zespołem, który zwłaszcza na koncertach potrafił udowodnić swoją prawdziwą żywiołowość i energię. Dlatego też obaj mistrzowie gitar z opisywanej tu formacji zostali zwerbowani, także do współpracy nad nagraniami z moim zespołem MACIEJ PODSIADŁO. Skupmy się jednak na DIVINE MERCY METAL BAND i kompozycji, którą obiecałem Państwu opisać. Jest nią najbardziej chwytliwy z repertuaru tejże grupy, power/thrash metalowy utwór pod tytułem "King of Kings". Już na samym wstępie gitarzyści witają nas wspaniałymi riffami i rewelacyjnym solo gitarowym. Wokalista doskonale operuje swoim wokalem, który jest jednocześnie zadziorny, ale i kiedy trzeba, dość wysoki. Opisywany tu utwór także jest dość urozmaicony, nie brak tu ciekawych wymagających technicznych umiejętności zmian, przejść, jak i wspomnianej wirtuozerii. Opisywana tu grupa należała do jednych z najlepszych reprezentantów wirtuozerskiego thrash metalu nie tylko na scenie Polskiej, ale i światowej! Dlatego bardzo polecam się z nią zapoznać. To prawdziwa rewelacja. Wystarczy jej poszukać w sieci, chociażby na portalu YouTube.       
Album nagrano w składzie:
Cezary "Kozi" Kozak - Wokal (KTO, NOTABENE...)
Przemysław "Burza" Burzyński - Gitara (UZURPATOR, MONASTERY, CETI, GRZEGORZ KUPCZYK, KTO, SYPER FORCE, MACIEJ PODSIADŁO...)
Sławomir "Slavko" Urban - Gitara (AFTER LIFE, THUNDERS, SŁAWOMIR URBAN, KINGDOM WAVES, MACIEJ PODSIADŁO...)
Rafał "Kuba" Kubiński - Gitara basowa (MONASTERY, GUARANA...)
Rafał "Wiśnia" Wiśniewski - Perkusja
Spis utworów:
1. King of Kings

ATKINS/MAY PROJECT - Empire of Destruction (2014)


Moja ocena: 10/10
Naprawdę znany ze współpracy, chociażby z moją grupą MACIEJ PODSIADŁO Paul May i legendarny wokalista JUDAS PRIEST Al Atkins dokonali po raz kolejny wielkiego arcydzieła. Tym razem mamy do czynienia już z dwupłytowym albumem, z czego pierwsza płyta zawiera utwory audio a druga nagrania video. Do tego wspaniałego duetu dwóch rewelacyjnych muzyków, dołączył tym razem także Rodney Matthews wspaniały grafik, ale także i muzyk znany, chociażby ze SQUIDD, ORIGIN, czy DAVE EVANS. Nie chodzi jednak o pierwszego wokalistę AC/DC, to nie ten Dave Evans. Z wieklich talentów na tej płycie usłyszymy jednak jeszcze utalentowaną Chrześcijańską wokalistkę Sarah Prothero. Także i na tym krążku tej świeckiej formacji, możemy znaleźć odrobinę Chrześcijańskiego przekazu. Po prostu Paul May pełniący funkcję głównego autora tekstów, nie mógł powstrzymać Chrześcijańskiego przesłania w przekazie opisywanego tu projektu. Oznacza to, że jest to album jak najbardziej bezpieczny dla Chrześcijan, na którym nie tylko muzyka jest naprawdę wartościowa, ale i jego przekaz. Dlatego też nie mogło zabraknąć tego wspaniałego krążka także i na  SECULAR& RIGHTEOUS METAL WEBSITE. Oto co się na tym ponadczasowym i ponadprzeciętnym krążku znajduje. Już na sam początek muzycy wybrali naprawdę ostrą power/speed metalową kompozycję pod tytułem "A World at War". Produkcja tej płyty jest dość surowa, ale i nadająca całości energii, ostrości, charakterystyczna dla dokonań opisywanego tu projektu. Dalej jest równie ostro bowiem, muzycy prezentują kolejną rozpędzoną speed metalową kompozycję pod tytułem "The Midas Touch". Jest to więc naprawdę idealne rozpoczęcie metalowej płyty. Ostre gitarowe riffy, świetne solówki i doskonałe wokale, czego chcieć więcej? Dalej jest równie ciekawie, wystarczy wspomnieć heavy metalową kompozycję pod tytułem "Here Comes the Rain". Popisy gitarowe, za które odpowiada Paul May, są tu po prostu znakomite. Kolejną świetną kompozycją jest heavy metalowy "The Darkness Within". Ten utwór ma naprawdę duży groove, i przy tym wszystkim jest na swój sposób mimo wszystko całkiem chwytliwy. Granice pomiędzy heavy metalem, a już naprawdę ostrym power metalowym łojeniem są tu dość płynne, czego dowodzi właśnie ten utwór. Na tym nie koniec naprawdę solidnego heavy metalu, czego dowodzi także i utwór pod tytułem " Reckless Child". Naprawdę nie brak tu świetnych riffów. Od ostrych riffów nie odpoczniemy także w heavy/power metalowej kompozycji pod tytułem "Paranoia". Ta płyta i tworzący ją muzycy przebijają pod względem ostrości i ciężaru nawet wydaną w tym samym roku siedemnastą płytę długogrającą  swoich kolegów z JUDAS PRIEST. Na płycie nie zabrakło jednak i coveru w postaci heavy metalowego "Are You Ready" z repertuaru THIN LIZZY. Także i w tym utworze Paul May dowodzi swojej gitarowej wirtuozerii. To prawdziwy mistrz tego instrumentu. Dowodzi tego w każdej kompozycji także w heavy metalowym "Dog Eat Dog". Tak jak jednak wspomniałem granice pomiędzy heavy metalem, a już power metalem są tu dość płynne. Już niemalże na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze klimatyczną heavy metalową kompozycję pod tytułem "Whisper To the Wind". Jakby ostrych brzmień było jeszcze za mało, całość wieńczy jeszcze heavy metalowy  "End Of the Earth". Nieco spokoju wprowadza wokal słynnej Sarah Prothero w refrenach. Choć ta płyta nie bierze jeńców i jest naprawdę ostra i ciężka przez cały czas, to i tak po jej zakończeniu pozostaje niedosyt, na więcej tak wspaniałej muzyki metalowej. Na szczęście tak jak wspomniałem na początku, do płyty audio została dołączona, także płyta DVD z teledyskami. Wśród nich są te starsze powstałe do troszkę starszych kompozycji z poprzednich płyt, jak i kilka nowych powstałych z myślą o opisywanym w tej chwili krążku. Są wśród nich takie heavy metalowe utwory jak  "Fight", " Welcome to the Nightmare", "The Darkness Within", " Enslaved to Love", a także "The Shallowing" w wersji unplugged i wywiad z głównymi gwiazdami projektu. Nawet po wysłuchaniu i obejrzeniu tego wszystkiego pozostaje ochota na więcej muzycznych dokonań tych wspaniałych muzyków. Taka jest właśnie muzyka wykonywana przez ATKINS/MAY PROJECT, zawsze dobrze się jej słucha i się nie nudzi. Także i w tym przypadku za wydanie tego ponadidealnego arcydzieła odpowiada wydawnictwo Gonzo  Multimedia. Skoro już wszyscy wiemy z jak wspaniałym krążkiem mamy do czynienia, pozostaje mi go, już tylko jeszcze jak najserdeczniej Państwu polecić. Płytę można zamówić także w Polsce, przez Allegro, Ceneo i inne aukcje internetowe. Warto jej poszukać i zakupić. Tak samo jak i każde poprzednie wydawnictwo, opisywanego tu projektu.     
Album nagrano w składzie:
Al Atkins - Wokal (THE REACTION, THE MEDALLIONS, SUGAR STACK, JUG BLUES BAND, BLUE CONDITION, HALFBREED, THE BITTA SWEET, JUDAS PRIEST, FREIGHT, LION, AL ATKINS, THE NEW BREED, HOLY RAGE, LYRAKA...)
Paul May - Gitary, gitara basowa, perkusja (ARCANA, AL ATKINS, TEMPLE DOGS, PAUL MAY, V-RATS, JANUS, ATKINS/MAY PROJECT, DAVE ROWLEY, SARAH PROTHERO, MACIEJ PODSIADŁO...)
Rodney Matthews - Perkusja (SQUIDD, DAVE EVANS, ORIGINN, RUDI DOBSON RODNEY MATTHEWS, RODNEY MATTHEWS...)
Sarah Prothero - Wokal (SARAH PROTHERO, RODNEY MATTHEWS...)
Spis utworów:
CD 1
1. A World at War
2. The Midas Touch
3. Here Comes the Rain
4. The Darkness Within
5. Reckless Child
6. Paranoia
7. Are You Ready (Thin LIzzy cover)
8. Dog Eat Dog
9. Whisper to the Wind
10. End of the Earth
CD 2 (DVD)
11. Fight
12. The Darkness Within
13. Welcome to the Nightmare
14. Enslaved to Love
15. The Shallowing (unplugged)
16. Interview with Paul May and Al Atkins

poniedziałek, 16 września 2024

DREAMER - Full Metal Racket (1991)


Moja ocena: 10/10
W roku 1989 Dan McCabe z DANIEL BAND i Bill Davidson znany poźniej z tej samej formacji spotkali się w Kanadyjskiej grupie DREAMER. Ten Chrześcijański zespół także należy do bardzo ciekawych, choć tym razem nie udało mu się uzyskać statusu super gwiazdy. Opisywany tu zespół niejako powielał także i wzorce obrane wcześniej przez DANIEL BAND podkręcając jednak nieco bardziej brzmienie, mimo wszystko nie był już jednak tak nowatorski, biorąc pod uwagę, że w muzyce zespołu możemy się doszukać także podobieństw do twórczości DOKKEN, FIREHOUSE, VINNIE VINCENT INVASION, WINGER, MASS i podobnych. Jednak ile grup, które odniosły światowe sukcesy, nie kryło swoich inspiracji? Dlatego naprawdę ciężko było powiedzieć, jaki był powód rozwiązania tejże grupy już w 1991. Mimo wszystko zdążyła ona wydać taśmę demo jeszcze w roku powstania i w roku rozwiązania jeszcze naprawdę świetny krążek długogrający. Wydała go amerykańska wytwórnia Image Records, mająca w swojej kolekcji kilka ciekawych płyt Chrześcijańskich, jednak tak jak wspomniałem, po tym sukcesie ten dobrze zapowiadający się zespół postanowił się rozwiązać. Tak jak powiedziałem, muzycy tu dość mocno powielali sprawdzone patenty ze swojej poprzedniej formacji, ale znacznie bardziej postawili tu na solidne heavy metalowe brzmienie. Twórczość DREAMER jest ostrzejsza, troszkę bardziej agresywna, jednak niepozbawiona i melodyjności, czy chwytliwości. Całość ma w sobie wspaniały klimat lat 80., choć została nagrana nieco później. Może nie była to najbardziej nowatorska płyta pod względem muzycznym, ale na pewno doskonała dla fanów klasyki hard&heavy z naciskiem na heavy. To prawdziwie doskonałe arcydzieło w tym gatunku i uważam, że dla takich klasyków hard&heavy metalu także miejsce na scenie lat 90. by się znalazło. Możliwe jednak, że muzycy od początku planowali krótką kilkuletnią karierę i nie mieli ambicji na dłuższą współpracę. Trzeba pamiętać, że znany i naprawdę wtedy już legendarny, a więc i bardziej dochodowy DANIEL BAND nigdy oficjalnie się nie rozwiązał, choć niektórzy jego muzycy robili solowe kariery, więc było w zasadzie pewne, że prędzej czy później z powrotem powrócą do wspólnej gry. Tak też się stało i DANIEL BAND z powodzeniem gra do dzisiaj. Skupmy się jednak na DREAMER i krążku "Full Metal Racket". Oto co się na nim znajduje. Już na samym początku muzycy witają nas chwytliwymi riffami w hard&heavy metalowej kompozycji pod tytułem "Full Metal Racket". Jest to także dość melodyjna kompozycja, która stanowi naprawdę dobre otwarcie. Następnie muzycy prezentują czadową, ale i jednocześnie wciąż bardzo chwytliwą kompozycję heavy metalową pod tytułem "Cryin'". Słuchając takiej muzyki, naprawdę ciężko jest ukryć słowa uznania. Te ponadczasowe riffy, solówki to klasyczne brzmienie, takie płyty jak ta się nie starzeją. Moich słów dowodzi także melodyjnie heavy metalowa kompozycja pod tytułem "Don't Stop Now". To prawdziwa rewelacja w tym gatunku. Muzycy co prawda nie grają tu niczego, czego byśmy już gdzieś wcześniej nie słyszeli, ale naprawdę ciężko nie docenić także i melodyjnie heavy metalowej kompozycji jak "Someone Cares for You". Muzycy DREAMER to prawdziwi mistrzowie i nawet jeśli mocno inspirują się twórczością innych, to potrafią uzyskać ten sam poziom wykonawczy. Wysoki profesjonalizm i zdolności kompozytorskie nadają tej grupie jednak wystarczająco dużo autentyczności, i własnego oryginalnego charakteru, że mimo wszystko udaje się jej uniknąć wtórności. Ciężko powstrzymać słowa zachwytu, gdy krążek zdobią takie melodyjnie heavy metalowe kompozycje, wymieszane z hair metalową chwytliwością jak "She's My Angel". Wszystkiego dodatkowo uatrakcyjniają wspaniałe wokale, za które odpowiada charyzmatyczny Dan McCabe, nie tylko doskonały wokalista, ale także i basista, jak i klawiszowiec. Jego głos nadaje całości jeszcze więcej blasku. Moich słów dowodzi także chwytliwy melodyjnie heavy metalowy utwór pod tytułem "Heartache". Choć muzycy głównie czerpią tu z estetyki DOKKEN, to robią to naprawdę w mistrzowski sposób. Moich słów dowodzi także przebojowy, ale wciąż i bardzo melodyjny utwór heavy metalowy pod tytułem "Never Alone". Muzycy dodali tu odrobinę hair metalowego sznytu, przez co ten krążek stanowi naprawdę wspaniałe wspomnienie lat 80. i naprawdę uważam, że nawet w latach 90. było miejsce na takie zespoły. Naprawdę ciężko się dobrze nie bawić przy przebojowej kompozycji heavy/glam metalowej pod tytułem "Shake the Dust". To prawdziwa rewelacja w tym gatunku. W przebojowej glam metalowej estetyce, jest utrzymany także utwór pod tytułem "Love from Above". Choć z Kanady do Kalifornii w USA jest trochę daleko, to jednak muzykom doskonale udało się uzyskać klimat tamtejszej sceny metalowej. Już niemalże na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze melodyjnie heavy metalową balladę pod tytułem "Take It Away". Wrażliwość AOR, miesza się tu z bardziej melodyjnie metalowym podejściem bliskim twórczości grupy WINGER. Na sam koniec muzycy pozostawili jeszcze prześliczną balladę Uwielbienia dla Pana Jezusa pod tytułem "Thank You Lord". Po tym wszystkim pozostaje oczywiście ogromny niedosyt na więcej tak wspaniałej i ponadczasowej muzyki. Jest to wspaniały ponadprzeciętny krążek, który polecam Państwu bardzo serdecznie. Także i tę płytę należy zaliczyć do prawdziwych i tych najjaśniejszych pereł ostrej, ale i naprawdę melodyjnej muzyki Chrześcijańskiej.
Album nagrano w składzie:
Dan McCabe - Wokal, gitara basowa, klawisze (DANIEL BAND, ASLAN, DAN MCCABE...)
Neil Charter - Gitara
Daniel McAffee - Gitara
Bill Davidson - Gitara basowa (DANIEL BAND...)
Troy Cole - Perkusja, wokale w tle
Andy Charters - Wokale w tle
Ken Oake - Wokale w tle
Kevin Morse - Wokale w tle
Dwayne Jackson - Wokale w tle
Jim McCabe - Gitara
Craig Draper - Gitara
Album nagrano w składzie:
1. Full Metal Racket
2. Cryin'
3. Don't Stop Now
4. Someone Cares for You
5. She's My Angel
6. Heartache
7. Never Alone
8. Shake the Dust
9. Love from Above
10. Take It Away
11. Thank You Lord

sobota, 14 września 2024

LORD - Szemedben a csillagok (1988)


Moja ocena: 10/10
Także i ten album świeckiej grupy LORD, jest naprawdę bezpieczny pod względem przekazu tekstów, a nawet trzeba przyznać, że dość ambitny. Wokalista po raz kolejny porusza tu tematy życiowe i różne aspekty związane z emocjami, wyborami życiowymi i tak dalej. Wszystko to w rytm ponadczasowego heavy metalu. Na tej płycie wszystko jest doskonałe zarówno sama muzyka, jak i jej produkcja. Ten album brzmi doskonale nawet po latach. Za wydanie tego arcydzieła odpowiada już nieco większa wytwórnia płytowa Profil. Opisywany tu zespół wspiął się więc jeszcze wyżej po szczeblach kariery, a z czasem zrobił nawet naprawdę dużą karierę na Węgierskiej scenie muzycznej. Trudno się jednak temu dziwić, skoro muzyka opisywanego tu zespołu jest tak rewelacyjna. Warto także wspomnieć, że po latach całość ukazała się już na CD nakładem wytwórni Hungaroton, uważni czytelnicy zauważą jej logo w prawym rogu okładki. Wróćmy jednak do samej muzyki, a jest ona naprawdę doskonała. Aby udowodnić, że wcale nie przesadzam, to może już od razu przejdę do jej opisu. Całość zaczyna się od czadowej kompozycji pod tytułem "Álmodom". Nie brak w niej wspaniałych ponadczasowych riffów, doskonale uzupełniającej wszystko sekcji rytmicznej i świetnych wokali, za które odpowiada Mihály Pohl. Słychać tu, że muzycy czerpią garściami od kolegów zza żelaznej kurtyny, głównie ze sceny brytyjskiej, ale to wcale nie ujmuje szczerości i geniuszu wszystkim zawartym na tym krążku kompozycjom. Naprawdę trudno nie być pod wrażeniem heavy metalowego klasyka pod tytułem "Éjszakák". Jak nie zachwycić się genialną solówką gitarową? Także następna kompozycja zespołu należy do prawdziwych arcydzieł heavy metalu i nosi tytuł "Fázom A Szélben". Czad doskonale został tu wymieszany z melodyjnością i bardziej chwytliwym podejściem do pisania utworów. Na płycie nie zabrakło także i heavy metalowej ballady pod tytułem "Virágdal". Tutaj zauważymy inspiracje sceną niemiecką i estetyką SCORPIONS, ale nie ujmuje to w żaden sposób uroku, tej pięknej melodii. By nie było jednak zbyt rzewnie, szybko powracamy do chwytliwych heavy metalowych riffów w przebojowym utworze pod tytułem "Amikor a köd bezár". Także i tu nie brak naprawdę wspaniałej solówki gitarowej. To wszystko razem składa się na album prawdziwie ponadidealny a doskonałej i urozmaiconej stylistycznie muzyki tu nie brakuje. Moich słów dowodzi utwór heavy metalowy utwór zatytułowany "Érezzél engem". Nie pochwaliłem jeszcze klawiszowca, a wykonał on tu naprawdę wspaniałą pracę na całej płycie. Klawisze są dość mocno zaakcentowane w miksie, ale nie przeszkadzają gitarom na tyle by i one mogły w pełni wybrzmieć. A riffy są tu naprawdę ważne, czego dowodzi także chwytliwa melodyjnie heavy metalowa kompozycja pod tytułem "Siri Cend Az Éjjel". Na tym jednak nie koniec naprawdę świetnego heavy metalu. Moich słów dowodzi czadowy utwór pod tytułem "Tombolhat a szél". Nie koniec także pięknych ballad. Dowodem niech będzie nastrojowa kompozycja pod tytułem "Szemedben a csillagok". Oprócz czadu nie brak tu więc i prawdziwego muzycznego piękna, co także dowodzi wielkości i zdolności kompozytorskich opisywanej tu grupy. Dlatego też słuchanie takich klasyków jak ten to prawdziwa przyjemność. Każdy fan ostrej muzyki, będzie zachwycony wchodzącym już w ostre power metalowe rejony wirtuozerskim utworem pod tytułem 'Tisztelet a mestereknek". Te riffy, solo gitarowe, prawdziwa metalowa poezja! Całość kończy się jednak z początku łagodną balladową, później melodyjnie heavy metalową kompozycją pod tytułem 'Vándor". Po wszystkim pozostaje niedosyt na więcej tak doskonałej muzyki. Naprawdę warto poszukać tego krążka i zakupić go, nawet za trochę większe pieniądze. Gwarantuje, że nie będzie się on kurzył na półkach i, że często będzie gościł u Państwa w odtwarzaczach. Taka muzyka się nie starzeje, zawsze zachwyca tak samo, jak przed laty. Naprawdę nie przesadzam i piszę Państwu najszczerszą prawdę. Osoby, które zakupią wersje na krążku CD, dostaną także w bonusie dwie dodatkowe kompozycje. Jednak nawet po ich wysłuchaniu pozostanie ochota na więcej tak świetnych brzmień ponadczasowego metalu. W tym miejscu warto także wspomnieć, że tym razem muzycy nie czekali kilka lat z wydaniem następnego długogrającego krążka i dość szybko wydali następny pod tytułem "Ragadozók". Także i on należy do prawdziwych arcydzieł, ale o tym już innym razem, za jakiś czas już w osobnej recenzji. Wszystkich zainteresowanych zachęcam do codziennego odwiedzania strony SECULAR& RIGHTEOUS METAL WEBSITE. Zawsze się tu pojawia coś nowego. Dlatego naprawdę warto, jest poświęcić, na nią odrobinę czasu i troszkę poczytać.
Album nagrano w składzie:
Mihály Pohl - Wokal (GIDÓFALVY ATTILA, POHL MIHÁLY, HUNGARICA...)
Attila Erős- Gitara
Ferenc Vida - Gitara basowa (VIDA ROCK BAND...)
Attila Gidófalvy - Klawisze (BEATRICE, KARTHAGO, FÁRAÓ, GIDÓFALVY ATTILA...)
László Hollósi - Perkusja (VARNYÚ COUNTRY...)
Spis utworów:
1. Álmodom
2. Éjszakák
3. Fázom A Szélben
4. Virágdal
5. Amikor a köd bezár
6. Érezzél engem
7. Siri Cend Az Éjjel
8. Tombolhat a szél
9. Szemedben a csillagok
10. Tisztelet a mestereknek
11. Vándor

LOMBARD - Rocking The East (1991)


Moja ocena: 10/10
Po wydaniu legendarnej płyty "Śmierć Dyskolece" świecka grupa LOMBARD stopniowo coraz bardziej zmierzała w stronę dość miałkiego pop rocka i synth popu. Tak jak na płycie "Wolne od Cła" jeszcze nie brakowało paru nieco bardziej gitarowych kompozycji, to jednak główną rolę przejmowały na niej klawisze i syntezatory. Czasem jednak zbyt namolne. Potem weszły brzmienia bliższe nowej fali. Ta sytuacja utrzymywała się dość długo, bo do roku 1990. W tym czasie jednak Polska scena rockowa nieco bardziej zapatrzyła się na tę amerykańską, próbując nagrywać komercyjne superprzeboje tak jak koledzy i koleżanki z USA. Takim to sposobem powstał album "Welcome Home" który to wniósł nieco bardziej rockowe, niekiedy hard rockowe brzmienie, do głównie jednak pop rockowej twórczości zespołu. Świecka twórczość grupy jednak powędrowała lirycznie w dość miałkie tematy, czasami dość frywolne. W roku 1991 ukazała się płyta "Rocking The East" zawierająca ten sam repertuar, jednak przygotowany z być może z myślą o późniejszych próbach muzycznego podboju rynku zagranicznego. Angielskie wersje językowe, są ciekawsze od tych polskojęzycznych. Co do samej muzyki to niekiedy jesteśmy blisko popowo hard rockowej twórczości słynnej kanadyjskiej wokalistki LEE AARON z okresu od 1985 do 1991. Potem ta pani trochę bardziej złagodziła brzmienie. Można też się doszukać tu nieco ze stylu takich zespołów, jak i wspaniałych artystek jak VIXEN, SALLY STEELE czy LITA FORD. Sęk w tym, że my z tym wszystkim weszliśmy na sceny trochę później, w czasach gdy światowa scena rockowa nieco się zmieniła i szukała nowych inspiracji. Dodatkowo nie zabrakło na tym krążku także typowych dla zespołu pop rockowych wędrówek, przez co trochę brakuje mu konsekwencji. Jak widać, jednak dałem tej płycie najwyższą ocenę, co oznacza, że pomimo tego wszystkiego wciąż jest świetnie. Całość zaczyna się od pop rockowego hymnu na cześć muzyki rockowej pod tytułem "Rocking The East". Jest to bardzo przebojowa kompozycja idealna do radia. Drugi utwór także ukazuje komercyjną, twarz zespołu łącząc pop rockową chwytliwość, z delikatnie bardziej radiowym hard rockiem a jego tytuł brzmi "Moonshine Warrior". Wspaniała Małgorzata Ostrowska także i na tym krążku czaruje wspaniałym głosem, zastanawiam się tylko, dlaczego polskojęzyczna wersja tej płyty nie miała takiego przekazu, jak ta? Tutaj mamy do czynienia z utworem antyalkoholowym co się bardzo chwali. Naprawdę ciekawy jest także nieco bardziej osadzony w stylu AOR pop rockowy utwór pod tytułem "There May Not Be Another Time". Ach ten wokal Małgorzaty Ostrowskiej! Okazuje się, że ta pani potrafi doskonale śpiewać także po angielsku i języki obce nie są jej obce. Ciężko się także nie zachwycić amerykańską balladą pod tytułem "Tears Behind The Wall". Na tym jednak nie koniec naprawdę wspaniałej muzyki. Zespół przygotował tu o wiele więcej wspaniałych utworów, takich jak na przykład melodyjnie hard rockowy "Calm Down". Warto zauważyć, że teksty na tym krążku, w każdej kompozycji różnią się od polskiej wersji i to na plus dla wersji obcojęzycznej. Co najlepsze to całość brzmi naprawdę po amerykańsku, na światowym, ponadidealnym poziomie, mamy tu więc do czynienia kolejnym wielkim arcydziełem w dorobku tej formacji. Bardzo przyjemna dla ucha jest także pop rockowo, melodyjnie hard rockowa kompozycja pod tytułem "Chasing the Time". Warto także tu zauważyć, nowy klawiszowiec Rober Kalicki pięknie wycofał na całej płycie, dominujące brzmienie klawiszy idealnie je zrównując z resztą instrumentów, dzięki czemu wszystko brzmi o wiele lepiej, od wszystkich kolejnych płyt, które się ukazały po genialnych krążkach "Live" i "Smierć Dyskotece!". Wróćmy jednak do samej muzyki, po tym wszystkim przechodzimy rockowego do utworu pod tytułem "Life At a Faster Speed". Jego tekst opowiada o zjawiskowej kobiecie, do której jednak nie warto się przywiązywać, bo szybko ucieknie do Toronto, robić większą karierę. Jest tu trochę bardziej frywolnie, ale bez zbytniej przesady. Do przebojowych brzmień popowego hard rocka powracamy w utworze pod tytułem "Acid And Honey". Nie zwróciłem jeszcze uwagi na świetne gitarowe solówki, za które odpowiada Piotr Zander. Później ten utalentowany muzyk powoli zaczął się skupiać na nieco innych projektach i w końcu zastąpił go Jacek Królik, z którym miałem przyjemność zagrać swój pierwszy solowy występ. Jednak nie czas teraz na wspominki i przechodzimy już do zamykającej całość balladowej kompozycji pod tytułem "It Might Have Been… (Welcome Home)". Jest to przepiękny, spokojny utwór na sam koniec płyty. Opisywany tu krążek mógłby trwać o wiele dłużej i wciąż utrzymywać słuchacza w prawdziwym muzycznym zachwycie, jednak pozostawia słuchacza z niedosytem na więcej tak wspaniałej muzyki. Choć materiał ten brzmi naprawdę światowo i został wykonany w obcym języku, to ukazał się nakładem wydawnictwa Polton i tylko w Polsce. Szkoda, że świat nie zainteresował się tym krążkiem, gdyż miał on wielkie szanse, by stać się prawdziwym światowym hitem. Polecam Państwu ten ponadczasowy album bardzo serdecznie. Naprawdę miło się do niego wraca i zawsze robi on tak samo dobre wrażenie.
Album nagrano w składzie:
Małgorzata Ostrowska – Śpiew (VIST, BASSPACE, LECH JANERKA, ZANDER, MAŁGORZATA OSTROWSKA, KSU...)
Piotr Zander – Gitara, gitara basowa (ZANDER, KARINA SĘDKOWSKA, ZANDERHAUS, PIOTR NOWACZYK, OFFSIDE...)
Henryk Baran – Gitara basowa, chórki (BANDA & WANDA, NOT FOR BOYZ, JAREK KISIŃSKI, KASIA WILK...)
Rober Kalicki – Klawisze, chórki (DZIECIĘCA GRUPA WOKALNA ARFIK, DZIDZIUŚ I DIABEŁ, SKLEP Z PTASIMI PIÓRAMI, NOT FOR BOYZ, OFFSIDE, KRZYSZTOF KRAWCZYK...)
Artur Malik – Perkusja (CHŁOPCY Z PLACU BRONI, DZIDZIUŚ I DIABEŁ, URSZULA, ZEMBATY, MACIEJ ZEMBATY, TADEUSZ POCIESZYŃSKI & THE BLUESMOBILE, FUNK DE NITE, POD BUDĄ, KRYSTYNA STAŃKO, JASCHA LIEBERMAN, ANNA TRETER, MOONWALKER...)
Jerzy Styczyński – Gitara (DŻEM, TADEUSZ NALEPA, NOCNA ZMIANA BLUESA, CHŁOPCY Z PLACU BRONI, LESZEK CICHOŃSKI & FRIENDS,
Spis utworów:
1. Rocking The East
2. Moonshine Warrior
3. There May Not Be Another Time
4. Tears Behind The Wall
5. Calm Down
6. Chasing The Time
7. Life At A Faster Speed
8. Acid And Honey
9. It Might Have Been... (Welcome Home)

piątek, 13 września 2024

CHARIZMA - Rock The World (1988)


Moja ocena: 10/10
W tym momencie mogą się mnie Państwo zapytać, hola, hola Panie Maćku czy recenzji tej płyty już na tej stronie nie było? Odpowiem, że tak i owszem była. Dlaczego więc piszę drugą? Jest to nieco inna wersja wspaniałego debiutu z roku 1985. Wiele różnic tu nie ma, został raptem wstawiony jeden dodatkowy utwór i zmieniona okładka, ale sam zespół traktuje Polskie wydanie "Rock The World" trochę jako osobny album. Wydaniem opisywanego tu krążka zajęła się wytwórnia Tonpress, która w latach 80. XX wieku podpisała kilka intratnych kontraktów z paroma obiecującymi i naprawdę ciekawymi zespołami zza granicy. Jedną z takich grup jest właśnie Szwedzka CHARIZMA. Grupa niezwykle ciekawa i naprawdę warta Państwa uwagi. Album zaczyna się od ostrej heavy metalowej kompozycji pod tytułem "The Knights". Muzycy jak to Szwedzi nie zaoszczędzili tu także na odrobinie melodyjności. Dlatego też ciężko sobie wyobrazić lepsze otwarcie. Druga kompozycja pod tytułem "Turn Me On" znalazła się na promocyjnej taśmie "Swedish Invasion" oraz taśmie demo opisywanego zespołu, została także uwieszona na opisywanej tu Polskiej wersji debiutu z roku 1985. Ciężko mi jednak chronologicznie ustalić kolejność ukazywania się tych wydawnictw, czy płyta ukazała się najpierw, a potem taśmy, czy może jednak taśmy najpierw? Byłoby naprawdę ciekawie, gdyby się okazało, że ten song został napisany specjalnie na Polski album, ale jednak wątpię, by tak było. W każdym razie po tymże dodatkowym bonusie powracamy do melodyjnie hard rockowej kompozycji z pierwszego wydania pod tytułem "Free From The World". O tego momentu reszta płyty będzie nam już doskonale znana, gdyż kolejnych bonusów muzycznych na niej nie ma. Jednak znanych i lubianych przebojów takich jak przepiękna ballada w stylu AOR pod tytułem "Make up Your Mind" zawsze jest miło posłuchać. A na tym nie koniec naprawdę wspaniałej muzyki. Moich słów dowodzi melodyjnie hard rockowy kawałek pod tytułem "Rock the World". Pod względem brzmieniowym Polska wersja w niczym nie ostaje od Szwedzkiej. Dlatego też słuchanie tego albumu należy do prawdziwych przyjemności i warto go poszukać w celu zakupu. Kolejny hard rockowy utwór z kolei przywodzi na myśl nieco bardziej hair metalowe brzmienia z USA i nosi tytuł "God Bless Rock'n'roll". Jest to chwytliwa kompozycja z prostym powtarzalnym refrenem, który łatwo wykonać razem z wokalistą. To taki typowy hit radiowy, koncertowy. Ten niezwykle ciekawy repertuar zawiera także, świetny melodyjny utwór heavy metalowy pod tytułem "Try It (Feel the Love)". To wszystko razem składa się na naprawdę ciekawy i urozmaicony repertuar, który utrzymuje słuchacza w nieustannym zainteresowaniu do samego końca. Moich słów dowodzi także kompozycja pod tytułem "On Your Own" która łączy wrażliwość stylu AOR, z komercyjnym delikatnie hard rockowym brzmieniem gitar i riffami w tle. Niestety powoli zbliżamy się już do końca tej wspaniałej płyty. Niemalże na sam koniec opisywanej tu płyty zespół pozostawił jeszcze dość melodyjną, choć jednocześnie i bardziej czadową kompozycję heavy metalową pod tytułem "The Light". Powiedzą Państwo, ej tego na oryginalnym wydaniu nie było, czyli drugi bonus! Tak naprawdę jednak jest to utwór "Won't Let Me Down" pod inną nazwą, nic nowego, więc się tu nie pojawiło. Całość zamyka przepiękna ballada w stylu AOR pod tytułem "Where Do You Stand". Po tym wszystkim i tak czuć ogromny niedosyt na więcej tak wspaniałej muzyki. Doskonale o tym wiedzieli także amerykanie i na ich reedycji z roku 1999, pojawił się na koniec jeszcze jeden z dodatkowych utworów. Pochodzi on z taśmy, którą także dla Państwa opiszę, więc opis kolejnej wersji tego oto krążka możemy sobie odpuścić. Jednakowoż polecam Państwu to Polskie wydanie, jak i Szwedzkie, jeśli ktoś upoluje Amerykańskie, ten będzie miał naprawdę ogromne szczęście. Wszystkie one zaliczają się do najjaśniejszych pereł Chrześcijańskiego rocka i metalu.
Album nagrano w składzie:
Bosse Nikolausson - Wokal, gitara basowa
Göran Nikolausson - Gitara, wokal
Janne Nikolausson - Perkusja, wokal
Hasse Engström - Klawisze (ABED WAZIR, VICKI* & THE VIRGINS, THE RADIO, ROSA KÖRBERG, ALEX'S PROCUSSION, MOSQUITOS, WATERMELON MEN, ELDKVARN, ULF LUNDELL...)
Spis utworów:
1. The Knights
2. Turn Me On
3. Free From The World
4. Make Up Your Mind
5. Rock The World
6. God Bless Rock'N'Roll
7. Try It (Feel The Love)
8. On Your Own
9. Won't Let Me Down
9. Where Do You Stand

wtorek, 10 września 2024

DANIEL BAND - Running Out Of Time (1988)


Moja ocena: 10/10
Także i ta płyta Chrześcijańskiej grupy DANIEL BAND należy do prawdziwych muzycznych arcydzieł. Ta wspaniała grupa niezmiennie od samego początku swojego istnienia prezentuje zawsze najwyższy poziom wykonawczy, a także zawsze zachwyca doskonałym brzmieniem. Ta wspaniała formacja nagrała kolejny wspaniały ponadczasowy i ponadidealny album. Także i ten album udowadnia, że muzycy doskonale zdawali sobie sprawę ze zmieniających się trendów w muzyce rockowej i heavy metalowej, doskonale dostosowując się do estetyki końca lat 80. XX wieku. Na opisywanym w tej chwili krążku znalazły się zarówno wspaniałe kompozycje z gatunku melodyjnego, jak i nieco ostrzejszego heavy metalu, a także hard rocka i niepozbawionej wplecionych w niego akcentów melodyjnej muzyki AOR. Dlatego także i podczas opisu tego krążka będzie mi ciężko powstrzymać słowa zachwytu, gdyż słuchanie tej płyty to prawdziwa przyjemność. Jest to jedna z tych płyt, do których chce się naprawdę często wracać. Dlatego też nie przeciągając już dłużej wstępu, od razu przejdźmy do opisu wszystkich kompozycji, jakie możemy na tymże krążku usłyszeć. Już na samym początku jesteśmy przywitani naprawdę wspaniałą kompozycją hard&heavy pod tytułem "Black Or White". Jest to chwytliwy utwór, wprost idealny na otwarcie krążka. Nie brak tu świetnych riffów, jak i równie wspaniałej solówki gitarowej. Równie wspaniale prezentuje się także druga kompozycja w stylu melodyjnego heavy metalu pod tytułem "Sins Of The Heart". W przypadku tego utworu grupie jest bliżej do estetyki DOKKEN, naprawdę ciężko nie docenić wspaniałych wokali, jakie nagrał tu Dan McCabe. Także i tu usłyszymy także naprawdę świetne solo gitarowe. Następnie muzycy prezentują wspaniałe połączenie muzyki AOR z melodyjnym hard rockiem w melodyjnej kompozycji pod tytułem "Hold On". Na tej płycie naprawdę nie brak wspaniałych solówek gitarowych, a Dan McCabe po raz kolejny udowadnia, że jest wspaniałym wokalistą. Ciężko też się nie zachwycić hard rockowo, metalową pół balladą pod tytułem "Long Time". Piosenka przyjmuje dźwięczny, na początku spokojny nastrój nie unikając delikatnego brzmienia gitary, by nagle przyspieszyć, gdy potężne przesterowane gitary dołączają do imponującego refrenu. Po wszystkim przechodzimy do przebojowej kompozycji w stylu hard&heavy pod tytułem "Party In Heaven". Czuć w niej odrobinę bardziej bluesowe korzenie, jednak nie ujmuje ono ani trochę chwytliwości opisywanego utworu. Na tym jednak jeszcze nie koniec naprawdę wspaniałej muzyki. Moich słów dowodzi także melodyjna kompozycja hard&heavy pod tytułem "We Need Love". Także i ona należy do tych naprawdę przebojowych. To wszystko razem składa się na naprawdę wspaniały album, pełen urozmaiconego materiału, który utrzymuje słuchacza w ciągłym zainteresowaniu. Kolejną naprawdę chwytliwą kompozycją hard&heavy jest także "Greedy Little Hands". Jest to dość komercyjne podejście do gatunku, ale wcale nie ujmuje to geniuszu tej doskonałej muzycznie płycie. Te riffy, solówki ich wspaniałe piskliwe brzmienie, doskonały wokal, połączony ogólnie z wielkim talentem zespołu, tworzą razem prawdziwe arcydzieło. Ciężko się także nie zachwycić chwytliwą melodyjnie rockową kompozycją pod tytułem "Things Are Changin'". Takich utworów jak ten słucha się prawdziwą przyjemnością, z resztą tak jak wspomniałem, całej płyty słucha się w ciągłym zachwycie. Do tych nagrań naprawdę chce się często powracać i za każdym razem robią one tak samo wspaniałe wrażenie. Całość kończy jeszcze melodyjnie hard rockowa kompozycja pod tytułem "Running Out Of Time". Także w jej przypadku ciężko się nie zachwycić wspaniałymi solówkami gitarowymi, jak i wspaniałym nastrojem. Po wszystkim pozostaje ogromny niedosyt na więcej tak wspaniałej muzyki. Ta płyta mogłaby trwać o wiele, wiele dłużej i wciąż utrzymywać słuchacza w zainteresowaniu tak doskonałą muzyką. Wydawcy reedycji z roku 2012 chyba też tak uważali, ponieważ umieścili na niej jeszcze hard rockowy utwór pod tytułem "One". Jednak nawet i ten bonus to zbyt mało, wydaje się, że ta płyta mogłaby trwać w nieskończoność i wciąż budzić tak wspaniałe emocje. Dlatego też bardzo serdecznie ją Państwu polecam. Jest to prawdziwa i jedna z najjaśniejszych wspaniałych pereł w koronie Chrześcijańskiej muzyki rockowej, jak i metalowej. Naprawdę warto ją zakupić i mam nadzieje, że moje słowa przekonały Państwa do tej decyzji, tym bardziej że można ten krążek upolować także w Polsce na aukcjach internetowych. Warto więc poświęcić trochę czasu i pieniędzy na jej zakup. Radość z jej posiadania i słuchania jest prawdziwie bezcenna.
Album nagrano w składzie:
Dan McCabe - Wokal, gitara basowa (ASLAN, DREAMER, DAN MCCABE...)
Tony Rossi - Wokal, gitara (SANXTION, TONI ROSSI, TRB, THIRD VOICE, REVERENCE...)
Bill Findlay - Gitara, klawisze
Matt DelDuca - Perkusja
Spis utworów:
1. Black Or White
2. Sins Of The Heart
3. Hold On
4. Long Time
5. Party In Heaven
6. We Need Love
7. Greedy Little Hands
8. Things Are Changin'
9. Running Out Of Time